Strony

czwartek, 30 lipca 2015

Urlopu czas

Urlopowy czs nastał więc robimy to, co sprawia nam największą frajdę. Zwiedzamy, odnawiamy meble, polujemy na starocie. Jak zwykle mamy "bazę" w Domu Pod Sosnami, więc klimaty sielsko wiejskie.



Dokumentacja zdjęciowa powstaje więc po powrocie będzie prezentacja odnowionego kredensu kuchennego, który z martwego, zjedzonego przez korniki awansuje na główny mebel kuchenny w Domu pod Sosnami. Przez pierwsze kilka dni zdążyliśmy wdrapać się na Bastei czyli formacje skalne Szwajcarii saksońskiej, rozłożyć kredens na części, pospacerować po uliczkach Lubska i zapolować na starocie w klamociarniach w Żarach.
Mała zajawka poniżej a relacje po powrocie.
Pozdrawiam urlopowo.








czwartek, 16 lipca 2015

Ach! te babskie spotkania!



W sobotę miałam gości: trzy przemiłe babki.  Oj  „pokłapałyśmy  dziobami”, do rozmów  nawet mój M się przyłączył choć zazwyczaj znika podczas babskich spotkań.  Odwiedziła nas  Beatka, o której pisałam TUTAJ  oraz Justyna z bloga Moje nicnierobienie i przywiozły ze sobą Iwonkę. W ten sposób powiększyło się moje grono przyjaciół poznanych dzięki blogowi, bratnich dusz o tych samych pasjach, spojrzeniu na Świat… Tematów do obgadania miałyśmy tak dużo, że starczy jeszcze na kolejne spotkania. Beata i Justyna mieszkają pod Krakowem, a ja uwielbiam to miasto więc na pewno jak będę odwiedzać Kraków będzie okazja do ponownego spotkana.   Dziewczyny zrobiły mi niespodziankę, przywożąc coś dla ogrodu, dla ciała i dla ducha. Wręczyły mi  piękną kwitnącą hortensję bukietową dla której wczoraj przygotowałam miejsce przy okazji zmian i renowacji  skalnej rabaty. Dla ciała kosmetyki do domowego SPA i cudowna porcelanową filiżankę do mojej kolekcji! Bardzo Wam Kochane dziękuję za wspaniały dzień i liczę na kolejne wizyty.

 A następnego ranka na tarasie, przy lekturze delektowałam się poranną kawą i ciastem z porzeczkami. 
Jak zwykle wyrosła przy mnie moja Frajda z miną: " masz ciasto? DAJ! nie jadłam nic od 2 tygodni"
 Miłego dnia:)

wtorek, 14 lipca 2015

Powrót do deku - skrzynki na kwiaty i doniczki



Dziś nowa praca i powrót do decoupage. Ostatnio częściej zajmuję się odnawianiem mebli niż dekoracjami więc mało było na blogu decoupage.  Te skrzynki  przeznaczone są dla Basi z bloga Basia w krainie robótek w podziękowaniu za wykonane przez nią przepiękne koronki do wykończenia ręczników. Basia  jest wielbicielką kwiatów i wybrała wzór maków na jasnym tle. Skrzynki  powstawały w bólach, bo towarzyszyło im wiele perypetii, które spowodowały że zamiast skończyć je w maju, dopiero teraz mogę pokazać wykończone skrzyneczki.

Podstawą były gotowe skrzynki z drewna sosnowego zakupione na aukcji.  Zależało mi aby boki były z całej deski a nie z listewek i dość długo szukałam odpowiednich. Teraz wiem, że mój mąż zrobiłby ładniejsze  i były by na pewno dużo lepiej wykończone.  Zakupione skrzynki były źle skręcone i kiepsko oszlifowane. Jedną w całości trzeba było poprawić.  Pomalowałam je rozcieńczona farba akrylową aby słoje drewna lekko prześwitywały. Wzór z serwetki nie jest naklejony jako całość ale pocięty ,  z dwóch serwetek dopasowany do długiego boku skrzynki.
Do kompletu powstały dwie „makowe” doniczki. Mam nadzieje, że osłodzą Basi  tak długie oczekiwanie na skrzyneczki.

poniedziałek, 13 lipca 2015

piątek, 10 lipca 2015

Wyczerpana...walczę o swoją zieleń

Przez ostatni tydzień jestem jakaś taka oklapła i wyczerpana. Może to reakcja na zmianę pogody i gwałtowny spadek temperatury, może zmęczyła mnie walka z podlewaniem ogrodu a teraz od kilku dni znów z najazdem ślimaków. Te okropne bezskorupowe stworzenia dosłownie pożerają  moje kwiaty, wchodzą po cienkiej łodyżce liliowca aż do samego kwiatu i po prostu go konsumują płatek po płatku! A ogród jest duży i pełno w nim wilgotnych zacienionych miejsc więc to walka z wiatrakami! Wczoraj wieczorem zebrałam ich chyba z 50 szt a rano siedziały nawet w donicach na tarasie i tak codziennie. Walczę z nimi różnymi opisywanymi metodami ale to nie wystarcza. Najgorzej, że podobno te ślimaki nie mają naturalnych wrogów więc się mnożą na potęgę:(
Jutro wypróbuję kolejny preparat.
A na razie trochę zdjęć kwiatów zanim je wrąbią ślimaki. Wojna trwa! Trzymajcie kciuki żebym wygrała:))








poniedziałek, 6 lipca 2015

Podlewamy, podlewamy, omdlewamy...

Lubię ciepełko, nawet takie upały ale roślinki nie bardzo a już trawnik to zdecydowanie nie lubi. To pierwsze lato od 6 -ciu lat kiedy zżółkł i zaczyna schnąć choć podlewamy codziennie.Weekend cudny, leżanka w cieniu, woda z cytryną albo Prosecco z lodem. Porzeczki prosto z krzaczka. Ale nie za dużo tego omdlewania na leżance, bo jak tylko cień pada na część ogrodu zrywam się i pędzę podlewać.



A w najgorętrzą część dnia zaszyłam się w pracowni i wykańczam skrzynki dla Basi, które pokażę w następnym poście.
Słoneczne pozdrowienia
Ewa

piątek, 3 lipca 2015

Ogrodowy "niby obelisk"

W trakcie budowania domu  staraliśmy się ocalić wszystkie drzewa, które nie kolidowały z  planowana zabudową. Parę metrów od domu, przed kuchennym  oknem rosła stara olszyna, która została częściowo przycięta, i oczyszczona z uszkodzonych oraz suchych gałęzi.  Przy drzewie posadziłam winobluszcz, który malowniczo je otulał a jesienią pięknie się przebarwiał.

Niestety po 3 latach okazało się że pień od dołu zaczyna drążyć jakiś szkodnik i w ubiegłym roku podstawa drzewa składająca się z dwóch pni  była już zupełnie spróchniała i po prostu zaczęła się przewracać.  Drzewo zwyczajnie można było złamać jak patyczek.  Żałowaliśmy bardzo, bo po przewróceniu drzewa musieliśmy obciąć  częściowo pnącze które się uszkodziło. Nie chciałam się pozbywać winobluszczu, , który  teraz leżało w żałosnym, poplątanym zwoju. Uprosiłam męża, żeby mi zrobił podporę na to pnącze w formie trójnoga. Tak powstał  „niby obelisk”, który pomalowałam akrylowa farbą, metoda suchego pędzla. Górę  trójnoga  ozdobimy jakimś zwieńczeniem, bo jak jesienią opadną liście z winobluszczu, chcemy aby konstrukcja wyglądała dekoracyjnie a nie straszyła.
Pnącze odrosło i mam nadzieję że na jesieni znów będzie stanowiło ognistoczerwoną dekorację.


Życzę Wam miłego weekendu.
A ja dziś zbieram resztę porzeczek i będzie ciasto porzeczkowe na weekend:))