wtorek, 31 maja 2011

rękodzieło kontra ogród

Witajcie ponownie
Trochę długo mnie nie było ale zwyczajnie brakowało mi weny do pisania, tak to już jest, że z nieuleczalną chorobą bliskich trzeba się oswoić, pogodzić się z nieuchronnością zdarzeń, walczyć o każdy dzień i cieszyć się jak jest dobrze.
      Piękna pogoda ciągnie mnie do pielenia, podlewania i sadzenia nowych kwiatków. Pojechałam w weekend do ogrodniczego tylko po 2 worki kory i ziemi a wróciłam z paletą pelargonii, lobelii, werbeny i petunii. Wołały do mnie: kup nas, posadź. No i kupiłam, sadziłam 2 godziny w pojemnikach doniczkach i baliach. Tak, tak ...balia a raczej stara ocynkowana wanienka, która kiedyś służyła do kąpania dzieci teraz jest kwietnikiem a podobny do niej gar stał się donicą. Kiedyś gotowało się w nim pościel, żeby była biała, potem suszyło się na słońcu żeby pachniała wiatrem teraz są pralki i pachnący płyn do płukania.
Balia w roli kwietnika wygląda tak: 


 Niestety z powodu ciągłego braku czasu, zdjęcia ....robiłam po zmroku z lampą.

....i jeszcze jedna nowa budowla - mój M zrealizował pomysł oświetlenia podjazdu, który miał uchronić lampę przed wyłamaniem przez naszego psa Chaosa. Obawialiśmy się że pies biegnąc będzie swoją masą przewracał lampy przykręcone na poziomie podjazdu więc M wymurował murki z piaskowca a w powstałym łuku mają stanąć donice z kwiatami.

Ogród woła ale prace rozpoczęte i szycie czeka. 
Do pokoiku małej księżniczki powstały już dodatki: obrazek z aplikacjami z materiału, wykończenia koszyków, zasłony z lambrekinem i zawieszki z materiału. Eklektyczna komoda została poddana renowacji i przemalowana. Tu muszę się pochwalić, że całą renowację komody przeprowadził mój M. 
W trakcie renowacji jest szafa której korona będzie ozdobiona decu z takim samym motywem kwiatowym jak serduszka zawieszki i inne dodatki. A na uszycie czekają poduszki i kołderka z aplikacjami ( słowo patchwork jeszcze nie przechodzi mi przez usta bo nigdy nie próbowałam tej techniki ale czas zacząć ) 
Poniżej aplikacje na poduszce (w trakcie szycia)  i serduszka zawieszki z drewna ozdobione  motywem kwiatowym takim jak na materiale.

W tak zwanym międzyczasie, z potrzeby obdarowania dwóch dziewczynek powstały serduszkowe zawieszki.
Pozdrawiam Was serdecznie i mam nadzieję, ze wkrótce znajdę chwilkę żeby ogłosić  CANDY bo okazuje się, że liczba moich obserwatorów przekroczyła 100.
 Bardzo się cieszę i postaram się pisać częściej, mam kilka pomysłów na kursiki np. robienia aplikacji z filcu bez konieczności przyszywania.

poniedziałek, 9 maja 2011

Ogród - rośliny mają niezwykłą wolę życia

Witajcie,
Mój ogród przetrwał zalanie i powoli obudził się do życia. No może trochę mu pomogliśmy, nawóz do trawy zrobił swoje, wykiełkowało parę cebulek (ze 100 szt zaledwie 30) Studzienki ściągnęły nadmiar wody z ziemi. Najbardziej ucieszyło nas białe kwiecie na drzewach, wieczorem pachnące bajecznie. I oczywiście nasza pupilka - rajska jabłoń posadzona jesienią zeszłego roku. Na razie raczej jabłonka, ma dopiero 2,5 m, cieniutki pieniek ale cała jest w kwiatach.
Wola życia roślin wydobyła z nas chęci do dalszej pracy nad ogrodem a zostało jeszcze jakieś 500 m2 ugoru, czeka jeszcze paleta piaskowca którym mamy obłożyć słupki frontowego ogrodzenia i założyć mocny trawnik. Wszystko to będziemy mogli zacząć jak tylko skończymy ogrodzenie i odwodnienie, potem nawieziemy kolejne wywrotki ziemi. Do października jest co robić!





 pozdrawiam Was cieplutko,
mam nadzieję, że piękna pogoda pozwoli nam powygrzewać się w majowym słońcu. Jak naładuję słoneczne bateryjki napiszę niebawem i może w końcu bedę mogła pokazać parę nowych prac i obiecany "dziecinny" projekt.

czwartek, 5 maja 2011

Smutny post


Witajcie po przerwie,
Nie najlepszy nastrój w ciągu ostatnich kilku tygodni nie pozwolił mi na pisanie, nie  tknęłam też komody, której renowację zaczęłam parę miesięcy temu. Nie  powstały nowe prace, no może z wyjątkiem 2 lawendowych obrazków do mojej kuchni.  Miały pasować do lambrekinu haftowanego w lawendowe gałązki, który powiesiłam w kuchennym oknie tuż przed Świętami.
Święta minęły spokojnie ale zaraz po nich okazało się, że  choroba mojego Taty (nowotwór) rozwija się ze zdwojoną  prędkością i ciężko mi z tym. Nie mogę się skupić na robótkach, nie mam weny. Wprawdzie projekt pokoju dziecinnego jest w realizacji ale wykonuję go wolniej niż bym chciała. Jedynie praca w ogrodzie mnie uspokaja, ale ostatnia pogoda jej nie sprzyja. Jeszcze dziś rano miałam resztkę topniejącego śniegu na tarasie. Najtrudniej jest się pogodzić z bezsilnością wobec nieuleczalnej choroby, wszystko w środku krzyczy, buntuje się ale wiesz że medycyna jest bezsilna i można liczyć na cud, łaskę od Boga.
Pozdrawiam Was,  moi drodzy czytelnicy i obiecuję że następne wpisy będą bardziej optymistyczne.