Witajcie po przerwie,
Nie najlepszy nastrój w ciągu ostatnich kilku tygodni nie pozwolił mi na pisanie, nie tknęłam też komody, której renowację zaczęłam parę miesięcy temu. Nie powstały nowe prace, no może z wyjątkiem 2 lawendowych obrazków do mojej kuchni. Miały pasować do lambrekinu haftowanego w lawendowe gałązki, który powiesiłam w kuchennym oknie tuż przed Świętami.
Święta minęły spokojnie ale zaraz po nich okazało się, że choroba mojego Taty (nowotwór) rozwija się ze zdwojoną prędkością i ciężko mi z tym. Nie mogę się skupić na robótkach, nie mam weny. Wprawdzie projekt pokoju dziecinnego jest w realizacji ale wykonuję go wolniej niż bym chciała. Jedynie praca w ogrodzie mnie uspokaja, ale ostatnia pogoda jej nie sprzyja. Jeszcze dziś rano miałam resztkę topniejącego śniegu na tarasie. Najtrudniej jest się pogodzić z bezsilnością wobec nieuleczalnej choroby, wszystko w środku krzyczy, buntuje się ale wiesz że medycyna jest bezsilna i można liczyć na cud, łaskę od Boga.
Pozdrawiam Was, moi drodzy czytelnicy i obiecuję że następne wpisy będą bardziej optymistyczne.
Ściskam!
OdpowiedzUsuńMasz rację. Najgorsza w tym wszystkim jest bezsilność. Przytulam Cię mocno.
OdpowiedzUsuńNa takie wieści ciężko jest znaleźć odpowiednie słowa... cokolwiek się napisze, to i tak będzie to mizerną pociechą - wiem to, bo sama niedawno borykałam się z takim samym lękiem. Ewo... życzę Ci wytrwałości i wiary. Bądź z Tatą ile się da, bo nawet cicha obecność może zdziałać cuda.
OdpowiedzUsuńPrzytulam serdecznie
Ewuniu..życzę Ci wiele wytrwałości i ogromnej pogody ducha mimo wszystko...jak to się dziwnie na tym świecie układa, że ten kto chciałby walczyć z chorobą nie jest w stanie...a ten, który ma szanse - nie wykorzystuje jej, tylko sam się jeszcze pogrąża... :(((
OdpowiedzUsuńWiem co czujesz, życzę dużo siły.
OdpowiedzUsuńImienniczko moja kochana! Dobrze rozumiem o czym piszesz, bo przechodziłam przez to z moim tatą, niestety. I wiem, że nie ma słów, które w tej sytuacji mogłyby pomóc.
OdpowiedzUsuńBardzo trudno jest godzić się ze wszystkim bolesnym, co spotyka nas i naszych bliskich, a na co nie mamy wpływu.
Przesyłam Tobie i Tacie mnóstwo ciepłych myśli!
Całuski i myśl o sierpniu :))))))
OdpowiedzUsuńKochana wiem jak Ci jest ciężko, przeżyłam to samo parę lat temu. Tylko u mnie mama zachorowała;-(.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się
Danka
Modlitwą i myślami jestem z Tobą i Twoim tatą.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się i nie poddawaj, wszystko w rękach Boga.
Ja także przesyłam moje dobre myśli i modlitwy. Życzę dużo siły i wiary.
OdpowiedzUsuńI cóż ro pisać... ściskam i pozdrawiam Cię, Ewo. Będę się modlić za Twojego tatę.
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za ciepłe słowa.
OdpowiedzUsuńMobilizuję się jakoś do pracy,staram się zajmować robótkami, domem i planowaniem upragnionego wyjazdu na urlop choć troche boję sie wyjeżdźać Mam nadzieję i liczę na Boską opiekę.
Dwa lata temu dokladnie czulam co i Ty i ta niemoc byla najokropniejsza kiedy nic niemoglam zrobic widzac jak moj maz walczy z rakiem.Tak bardzo Ci wspolczuje tych chwil Ewo,wtul sie w plaszcz matki Boskiej a bedzie latwiej...pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńnie mam słów, które pomogą
OdpowiedzUsuńposyłam Ci ciepłe myśli
przytulam
Trzymam za Ciebie kciuki, bądź silna, bo siły Ci teraz będzie dużo trzeba...
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest poczucie bezsilności i niemocy, bardzo Ci współczuję tej sytuacji. Mam nadzieję, że kolejne posty będą bardziej optymistyczne dlatego, że będą do tego powody. Ściskam mocno!!
OdpowiedzUsuńMocno ściskam!!
OdpowiedzUsuń