środa, 27 czerwca 2012

Ogrodowe obrazki...

Rozpoczęłam urlop z nadzieja na pogodę, miłe chwile na tarasie i  trochę prac ogrodowych.
Niestety od kliku dni pogoda marna ale w poprzedni weekend zrobiłam parę zdjęć.
Jeszcze mało kwiatów bo choć to czerwiec to słońca było na tyle mało, że w moim ogródku wszystko z opóźnieniem zakwita. Rudbekie, słoneczniczki i liliowce  jeszcze w pąkach. Zakwitła lawenda i rozchodniki na skalniaku.
Na gałązkach drzewa, przy kamiennym placyku powiesiłam zdobyte za grosze na wyprzedazy szklane ptaszki. Z powodu pogody biegam z poduszkami i dekoracjami tam i z powrotem, bo nie mam na zewnątrz skrzyni do ich przechowywania. Wczoraj pogoda w ciągu dnia zmieniła sie z pięć razy więc poduchy i poduszki znów powędrowały do domu. Cóż, jak będzie zadaszenie nad tarasem z drugiej strony domu, to deszcz  mi nie będzie straszny:)
Moja rózowa tawułka pomimo wiosennego zalania, zakwitła cudownie. Krzew pęcherznicy posadzony jesienia też przetrwał i nawet sporo urósł. Powinien wyrosnąc na dużą roslinę, nawet do 2 metrów.
Moja pierwsza lawenda, która przetrwała zimę!


życzę Wam słonecznych dni i prawdziwego lata.
Dziekuję za odwiedziny i miłe komentarze.
Ze zdziwieniem odnotowałąm, że liczba obserwatorów przekroczyła 280. Niebawem zaproszę Was na Candy jak tylko przygotuję coś specjalnego.

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Recycling :)

czasami mamy w domu jakieś przedmioty, które pochowane w czeluściach szfek, przy kolejnym porządkowaniu lądują w koszu na smieci a może jednak nie....
Mam parę tak przemalowanych przedmiotów. Dziś pokażę Wam cukiernicę i czajniczek wykonany mojej koleżanki. Otrzymałam je do ozdobienia, były  od dawna nie używane. Niestety skasowałam zdjęcie stanu pierwotnego przedmiotów. Była z brudno białej ceramiki szkliwionej, z motywem róż.
Pomalowałam je na biało, jak pozostałe przedmioty do kuchni koleżanki,  w której króluje prosty  bambusowy wzór. Zmatowiłam ceramikę grubym matowym papierem, trudno było bo szkliwo jest bardzo twarde.
Potem pomalowałam , tapując gąbkowym pędzilem, aby powstała faktura gęsiej skórki. Po wyschnieciu "gęsia skórka"  stała się bardziej gładka.
Nałożyłam wzór bambusowy. Kilkakrotne lakierowanie i oto jest nowy komplet na stół.


 czajniczek i cukiernica dołączyły do  reszty zestawu, w docelowej kuchni


 dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam
Ewa



piątek, 22 czerwca 2012

różnorodność jest dobra

No właśnie (wiem, że nie zaczyna sie zdania od NO) ale tak mi pasuje :) Czasami tak sobie myślę, że to świetnie, że różnimy się od siebie, że ludzie sa różni, mają różne gusta, co innego lubią, mają różnorodne zainteresowania....
Inaczej świat byłby nudny!
A tak,  ja też na tym korzystam, dzięki różnorodnym gustom przygotowuję prace które mają różny styl, są ascetyczne i proste albo rustykalne albo solidnie postarzone. To nie jest jakaś tam produkcja seryjna i masowa.
Ot np. proste w formie pudełko, choć z lawendą to w nowoczesnej wersji


albo tabliczka z romantycznym kwiatowym motywem



albo anielskie pudełko, trochę barokowych srebrno - szarych ornamentów, aniołki i czarna baza..



Różnorodność jest dobra, dzięki niej się nie nudzę!

A w następnym poście będzie recycling ceramiki.....czyli zamiast do kosza stare ceramiczne naczynka wędrują na stół w nowych szatach


serdecznie Was pozdrawiam i  życzę miłego weekendu

niedziela, 17 czerwca 2012

Kocie sprawy...

Od miesiąca mam w domu kocie przedszkole. Zamieniłam sie w osobistą asystentkę obu naszych kotek.
Pierwsza urodziła Luna, miesiąc temu. Uparła się żeby jej asystować przy porodzie i nie mogłam odejść na krok, bo wstawała w trakcie... przesiedziałam z nią kilka godzin do urodzenia pierwszych trzech kociąt. Potem zamienił mnie mąż i córka i zaczekali na czwarte, urodzone późno w nocy.
Teraz gromadka wygląda tak: dwa czarne krótkowłose i dwa z trochę dłuższą sierścią. Nie jestem jeszcze pewna płci kociąt.
A nasza kotka  Mine coon, bardzo waleczna i niedotykalska - urodziła niespełna dwa tygodnie temu. nerwowo było bo kotka leczona antybiotykiem z powodu zapalenia gruczołów mlecznych nie miała dużo pokarmu, poza tym to był jej pierwszy raz.
Jakoś sobie poradziła przy naszym nadzorze, bo zupełnie była zdezorientowana. Niestety początki były trudne, bo  ja karmiłam maluchy strzykawką co dwie godziny przez pierwsze doby. Udało się. Przeżyły.
Teraz troche karmi Modżo trochę ja je dokarmiam. Już wyglądają jak małe kluchy i podobne są do swojej babci, prążkowane szaro - grafitowe z delikatnymi rudymi znaczeniami. Sierść będzie raczej długa. Po mamie mają białą kryzę na szyi.
Czy nie są piękne?!
Kotki są do oddania, na razie nikt się na 100% nie zadeklarował więc jesli macie ochotę przygarnąc malucha od LUNY  zapraszam.
Mine Coony  na razie wstepnie zarezerwowane bo jeszcze nie znamy płci. Jak będzie wiadomo czy szukamy dla nich domku to na pewno napiszę.
A z aktualności mogę się pochwalić wizytą na Babskim Targu Pasjonatek. Trochę nas było mało ale spotkanie się udało,  nawiązałysmy nowe znajomości a Agnieszka przygotowała niespodziankę - warsztaty filcowania na mokro. Zrobiłam swój pierwszy kwiat z filcu i musze przyznać, że praca prosta ale zrobienie większego projektu np. torebki musi byc czasochłonne i męczące. Bardzo mi się podobało i już myślę co by sobie ufilcować:)
Ponieważ spotkanie było u Agi w sklepie z dekoracjami, wyszłam ze spotkania z zegarem dość pokaźnych rozmiarów. Zegar juz wisi w naszej sypialni.
Dzieki Aguś za spotaknie, filcowanie, pogaduchy i przemiłe towarzystwo.
Dziewczyny z okolic Warszawy! Aga zamierza powtórzyć niebawem takie spotkanie więc mamy nadzieję się z Wami zobaczyć!
A oto mój zegar!
Dziekuję Wam za wizyty u mnie i komentarze.
pozdrowienia
Ewa

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Lawendowo mi czyli kobiece fanaberie


Wariacje na temat lawendowej łazienki  czy kobiece fanaberie? Oceńcie same. Pewnie niektórzy panowie by zapytali: a po co te paski, białe sciany są OK, a te dekoracje to tylko się kurzą, a flakoników kryształowych i tak nie używasz? To po co tu stoją, łazienka to nie muzeum, ma być praktyczna. Też tak macie? Muszę się pochwalić, że mój M powoli się przyzwyczajał, że dekoracje i durnostojki są mi potrzebne do szczęścia. Że lubię zmiany we wnętrzach, choćby kolor ścian.... i chyba teraz juz razem bedziemy jeździć na pchle targi.


Bardzo pracowicie spędziłam  każdy wiosenny  tydzień. Wiosna mobilizuje mnie zawsze  do odświeżania, sprzątania i dekorowania. U nas  już się zaczęło wczesną wiosną malowaniem paru pomieszczeń.  Migawki z  holu już pokazywałam ale zdjęcia nie były dobrej jakości.  Pokusiłam się również o  pomalowanie części ścian w łazience, która mieści się na poddaszu i z tego względu była  dość trudna w urządzeniu.   Budżet budowy domu wymagał ode mnie kilku kompromisów więc musiałam zrezygnować z wymarzonej wanny na nóżkach i dość drogich „retro”  kafelków.  Teraz wiem na pewno,  że zrezygnowała bym z pokrywania tak dużej części ścian glazurą.
Ogólnie rzecz biorąc łazienka miała mieć klimat retro, żadnych nowych mebli chromowanych dodatków itp. Już w czasie budowy zdobyłam na aukcji francuską  szafeczkę, replikę starego wieszaka na ręczniki i parę metalowych postarzanych elementów. Potem padło na wiklinowe kosze i lawendowe dekoracje.


Teraz ściany nad glazurą zostały pomalowane na lawendowy kolor a skos nad wanną w biało lawendowe paski. Uff, wyklejanie taśmą malarską  pasów siedząc w wannie z zadartą głową nie było łatwe. Mój M twierdzi, że te paski to taka fanaberia! Może i tak, nie wszystkim musi się podobać a ja uparłam się żeby spróbować, zawsze przecież mogę je zamalować.
Jak wam się podoba paskowa fanaberia? :)
Żyrandol na zdjęciu powyżej został powieszony na próbę i chyba zostanie ale dopiero po uzupełnieniu brakujących elementów tzn. kryształowych szkiełek, których brakuje wokół szklanych talerzyków. Chyba, że znajdę ciekawszą lampę, szukam w sklepach internetowych interesujących lamp. Kilka znalazłam na TUTAJ.  
 Do lawendowych dodatków zrobiłam sobie  duże pudełko na łazienkowe drobiazgi.
Jeszcze  lawendowa świeca, lawendowy ptaszek i ....... lawendowo mi!
 
 Dziekuję za odwiedziny i cierpliwość bo zdjęć tym razem dużo.
Zmykam do karmienia kotków.
Tydzień po tygodniu urodziły nasze dwie kotki.
Cztery maluchy maja już trzy tygodnie i rosną jak na drożdżach.
Od trzech dni mamy trójke kociąt od naszej kotki (po matce  Maine Coon i ojcu nieznanym,  hi, hi)
Niestety kotki dokarmiam styrzykawką, bo kocica ma stan zapalny gruczołów mlecznych.W pierwszych dwóch dobach karmienie  co 2 godziny, dziś w końcu jakoś zaczęły same ssać, choc do mleka kolejka bo tylko dwa sutki "czynne" a koty trzy. 
Nadal je dokarmiam, ale już rzadziej. W końcu i ja przespałam całą noc.
Teraz muszę poszukać domu dla kociąt.

pozdrawiam
Ewa

Babski Targ Pasjonatek


Witajcie,
wpadam tylko na chwilkę aby przekazać Wam informację.
Znacie sklep AGO HOME? Agnieszka  organizuje Babski Targ Pasjonatek  w Starych Babicach, sklepik przy  ul.Rynek 11 (obok poczty)
Poczytajcie, może wpadniecie. 
 Ja się wybieram i mam nadzieję, że spotkam wiele fajnych babeczek z pasją które mieszkają w Warszawie albo pobliżu.
Jest okazja żeby się spotkać w realu, powymieniać doświadczeniami a może swoimi pracami.

Ewa