czwartek, 31 maja 2012

Wracam...

wracam do pracy, bardzo powoli, bo jak odpuścił mnie stres i napięcie w jakim żyłam od tygodni, to nagle zrobiłam się strasznie słaba, uciekła ze mnie cała energia, jak by ktoś spuścił ze mnie powietrze! Ale tata czuje się odrobinę lepiej, leczenie rozpoczęte i nabieramy nadziei.
A ja biorę się w garść i do pracy.
Niebawem niebawem prace a tymczasem jedna ze starszych prac.
Zrobiłam drugą tabliczkę do kuchni. Pierwsza była ciemniejsza i chyba motyw przez to miał mniej "głębi"
Pokażę obie dla porównania:


A może w weekend zmobilizuję się i zrobię w końcu  zdjęcia łazienki w lawendowym kolorze. Muszę się rozruszać!!!

wtorek, 29 maja 2012

Pozbyć sie strachu, wykrzesać nadzieję....


Witajcie,
W ostatnim tygodniu  targają mną na przemian uczucia strachu, smutku, bezsilności  i złości.  Strach wkradł się na dobre do codzienności, nie pozwala spać i tworzyć. Muszę nad nim zapanować i przekuć go w chęć do działania! Pisałam wcześniej o chorobie Taty, który od ponad 10 lat walczy ze złośliwym nowotworem. Ma 72 lata i coraz trudniej wyegzekwować prawidłową opiekę służby zdrowia. W obecnym stanie zaawansowania choroby liczy się każdy dzień i szybka decyzja lekarza.
Niestety często lekarze mają związane ręce, bo trzeba czekać na decyzję NFZ, który wydaje zgodę na leczenie chemioterapią niestandardową. W przypadku Taty lekarz wystąpił z wnioskiem do NFZ, czekaliśmy długie 3 tygodnie na decyzję i w piątek otrzymaliśmy druzgoczący wyrok. Nie ma zgody! NFZ nie sfinansuje leczenia  nowym, skutecznym lekiem , bo szpital może leczyć pacjenta dostępnym w standardowym leczeniu lekiem o podobnym działaniu. Podobnym, ale mniej skutecznym i dającym dużo bardziej zaawansowane skutki uboczne! Dowiedzieliśmy się, że nowy lek, którego nam odmówiono kosztuje 22 000 funtów za 6 dawek więc to cena  i wiek Taty jest raczej przyczyną odmowy.

Dzięki radzie Palmette zapoznałam się z Ustawą o prawach pacjenta i  rozmawiałam z Rzecznikiem Praw pacjenta. Po tym kontakcie nabrałam nadziei, że w tym kraju można jednak uzyskać od urzędnika pomoc. Pod podanym numerem telefonu zawsze zgłasza się pracownik Biura Rzecznika Praw Pacjenta , odpowie na Wasze pytania, powie o prawach jakie Wam przysługują, przyjmie sprawę do wyjaśnienia. Spotkaliśmy się z szybkim i rzeczowym działaniem. Niestety nie mamy czasu na odwołanie się od decyzji NFZ i prawdopodobnie na dniach Tata dostanie zwykłą chemię, oby to dobrze zniósł. Jeśli stan się pogorszy a  terapia nie przyniesie zahamowania przerzutów, będę walczyć  z NFZ mam nadzieję, przy wsparciu Rzecznika i skuteczniejsze choć droższe leczenie.
Czy można wycenić ludzkie życie? Czy stary człowiek, który przez całe swoje życie zawodowe nigdy nie chorował, nie był na zwolnieniu lekarskim, a tym samym nie korzystał ze służby zdrowia nie zasługuje na ratunek? Był już emerytem jak wykryto nowotwór. Ponad 40 lat pracował i płacił składki, co teraz otrzyma, zasiłek pogrzebowy!?
Pisze o tym, żeby inni w takiej sytuacji wiedzieli, że mają określone prawa jako pacjenci ale trzeba zmusić system do ich realizacji, bez tego będą tylko zbiorem liter na papierze.
Obraz beznadziei polskiej rzeczywistości leczenia nowotworów doskonale streścił  walczący z chorobą nowotworową polski reżyser Krzysztof Krauze. W wywiadzie dla gazety Wyborczej powiedział :
„W Polsce łatwo się raka wystraszyć. Kiedy wchodzi się do centrum onkologicznego, choćby na warszawskim Ursynowie, wchodzi się do czyśćca! Labirynt kolejek, zrezygnowani, zagubieni, wyczerpani czekaniem pacjenci. Brak elementarnego współczucia wyrażony choćby brakiem zwykłych krzeseł. Odbyt polskiej służby zdrowia. W takich momentach przypomina mi się nasz Sejm i myślę bez satysfakcji, że jedna trzecia parlamentarzystów przejdzie przez ten odbyt. A jeśli palą, to co drugi. Takie są statystyki. Przejdą zamienieni w Bezimiennych i Zrozpaczonych. Może wtedy przypomną sobie, że kiedyś zagłosowali za brakiem reformy, za świętym partyjnym spokojem.

Z drugiej strony, kiedy czytam raport NIK-u o wielomilionowych kontraktach zawieranych pomiędzy lekarzami a firmami farmaceutycznymi, mam wrażenie, że istnieje silne lobby, które nie chce zmian, blokuje je wszelkimi dostępnymi sposobami. Jeśli lekarz testujący lek dla firmy farmaceutycznej dostaje 4,5 tys. euro "od łba", a wszystko odbywa się na darmowym szpitalnym łóżku, to czy taki lekarz będzie szedł w awangardzie zmian?
źródło: http://wyborcza.pl/leczyc/1,102641,8339503,Antyrakowy_dekalog_Krzysztofa_Krauzego.html?as=1&startsz=x#ixzz1wF8S5Zym

Ten cytat mówi wiele ale nie rozwiązuje problemu. A rak nie czeka, nie zna słowa : termin rozpatrzenia wniosku.

sobota, 26 maja 2012

Post całkiem ogrodowy


Będzie o ogrodzie, więc dużo dzis fotek!
Jak tylko zrobi się cieplej ogrodowe prace odciągają mnie od robótek.
Ogród urządzam od 3 sezonów choć właściwie od dwóch bo w pierwszym roku po przeprowadzce  była tu w wielu miejscach woda i błoto. Pisałam już wcześniej o tych zmaganiach.
Dom stoi po środku podłużnej działki i dzieli ogród na dwie równe części.
Ponieważ najpierw powstał podjazd i placyki z piaskowca przed domem jakoś tak naturalnie skupiłam się najpierw na tych 400 m2. Przeczytałam tony czasopism ogrodniczych i stron w Internecie. Mając bardzo ograniczone środki chciałam dobrać rośliny do rodzaju gleby, ciężkiej, wilgotnej i gliniastej. Większość przetrwała okresowe zalania działki i teraz przód ogródka w trzecim roku wygląda coraz lepiej.  Na pierwszym planie, nieregularny, zwirowy placyk, który wykonaliśmy w pierwszy ciepły weekend kwietnia. W tym miejscu psy niszczyły nam trawę, więc wytyczylismy wymyslony kształt, przykryliśmy ją agrowłókniną i wysypalismy kamiennym zwirem. Lubię ten materiał i jest go wiele w róznych miejscach.
Pozostało mi jeszcze dobranie kilku kwitnących bylin oraz pracochłonne fugowanie ponad 100 m2 powierzchni ułożonej z piaskowca. Niestety w miejscach gdzie trawa przerasta piaskowiec gromadzi się woda i w czasie mrozów uszkadza kamień. Więc 4 centymetrowe szczeliny zostaną wypełnione zaprawą z drobnymi kamykami. Zapomniałam jeszcze o oklejaniu słupków ogrodzenia piaskowcem. To dopiero będzie układanie puzzli. To wszystko jeszcze przed nami.
Trochę pracy kosztowało mnie odnowienie donic, które choc dośc drogie i wyglądające solidnie, po 2 zimach oblazły z oliwkowego koloru do gołej glinki.
Chciałam, żeby nowy kolor był trochę jaśniejszy i przecierany. Najpierw pomalowałam je na czekoladowy brąz, potem na jasny oliwkowy. Po przetarciu wyszedł taki oto kolorek , trudny do określenia :)

...i gotowe donice, kwiatki posadzone, uff można wreszcie odetchnąć w fotelu i popatrzeć na ogród

Powoli część prac przenosi się na tył ogrodu, gdzie straszy jeszcze betonowy, nie wykończony taras i zostały założone dwie małe kamienne rabaty.
W tym roku postanowiliśmy wydrzeć perz na nieduży warzywnik. Wiem oczywiście, że wysianie nasion w maju i to do nie przygotowanej gleby da raczej marny plon. Ale chodziło o zrobienie pierwszego kroku. Przy pomocy wideł i łopaty wzięliśmy się do pracy oczyściliśmy jakieś 12 m2 na warzywnik i pas ziemi pod ogrodzeniem na posadzenie pnączy i paru roślin, które trochę zasłonią beton. To ogrodzenie to najbardziej nie lubiana przeze mnie rzecz, zastana na tej działce. Niestety betonowego ogrodzenia sąsiadów mamy ponad 70 mb i zasłonięcie go drewnianymi panelami będzie dość kosztowne – czeka na swoją kolej. Płotek wokół warzywnika jest tymczasowy i napewno będzie miał w przyszłości ozdobne słupki i furteczkę - przeciw psim zapędom!
Najpierw było oczyszczanie terenu z chwastów , perzu i trawy….potem takie oto poletko:

Ogrodzone poletko zwane na wyrost, warzywnikiem…




Posadzilismy w nim dynie, zielony groszek, marchewke i szczypiorek - tak na próbę, bo nigdy nie uprawialiśmy warzyw. W donicach przed ogrodzeniem będą zioła: mięta, bazylia, rozmaryn i tymianek.
Początek zaokrąglonej rabaty przy warzywniku…. Posadziłam krzewy dzikiej róży oraz  kanny i dalie podarowane mi przez ciocię, teraz czekam jak się przyjmą.

Mój wymarzony i zaplanowany warzywnik będzie miał podwyższone rabaty, okolone wikliną i ścieżki wysypane żwirem. Płotek zostanie pomalowany na nowy kolor (jescze nie wybrałam) 

Plan prac na sezon wakacyjny:
-  renowacja trawnika z boku domu i wybudowanie kamiennej konstrukcji z piaskowca z donicami i malutkim zbiorniczkiem wodnym. Mam piękną, starą, lekko zardzewiałą pompę żeliwną, którą chcę umieścić przy zbiorniku z wodą.
Na tę cześć ogródka wychodzą duże okna z jadalni,   więc zależy mi na ładnym widoku o każdej porze roku. Konstrukcja z piaskowca zasłoni ok. 2m betonowego ogrodzenia. Malutki fundament już stoi….
Narazie powstały rabaty pod ścianą domu. Miejsce jest zacienione wiec paprocie i funkie rosną bajecznie...

Kolejne plany na sezon letni:
- dowiezienie ziemi i wyrównanie reszt terenu z tyłu i boku domu. To tylko trochę ziemi:) jakieś  10-20 ton i 2 tony żwiru na ścieżki. Piszę "trochę", bo przywieźliśmy do ogrodu już ponad 100 ton ziemi.
- postawienie 2 pergoli pod pnącza, marzę o róży pnącej!
- systematyczne dosadzanie wybranych wcześniej gatunków roślin (mam zrobioną listę i staram się co jakiś czas kupić parę) Marzą mi się trzy większe iglaste drzewa co najmniej  2-3 metrowe to już duży wydatek.
Kosztowne prace dotyczące ogrodzenia i tarasu czekają do przyszłego roku. Cóż nie można mieć wszystkiego. A jak mam handrę to oglądam zdjęcia ogrodu sprzed trzech lat i potem wychodzę przed dom popatrzeć na owoce naszej pracy. I zaraz mi przechodzi….

Pozdrawiam Was serdecznie.
Mam nadzieję, że niebawem napiszę. 
Z samopoczuciem ostatnio u mnie kiepsko. Wzloty i upadki, w zależnosci od stanu zdrowia mojego Taty. Mówią, że jak  na nowotwór choruje bliska nam osoba, to chora jest cała rodzina.
Praca w ogrodzie mi pomaga, ale rano ze strachem witam kolejny dzień.



wtorek, 22 maja 2012

Kwiatowo….


W poprzednich tygodniach skończyłam parę zaczętych prac. W moim ostatnim Candy wygrała Alicja i dodatkowo do wygranego  serduszka, mogła sobie wybrać wzór konika na biegunach, który zostanie dla niej wykonany. Konik już dawno dotarł do Alicji więc mogę go pokazać
 Skończyłam też tacę i pudełko na chusteczki w tradycyjne angielskie róże:

Przygotowuje dla Was trzy nowe posty, pierwszy ogrodowy pojawi się niebawem, drugi który obiecałam już dawno to łazienkowy post z lawendą w tle. Mam nadzieję, że „łazienkowy” pojawi się w ciągu tygodnia.  A kolejny będzie o pomysłach na dekoracje do pokoików dla chłopca i dziewczynki.

poniedziałek, 21 maja 2012

Dzieje się, ale za dużo..złego

Witajcie moi Drodzy czytelnicy,
Ostatnio rzadziej piszę, ale staram się do Was wpadać i zostawiać po sobie ślad.
Wiele rzeczy na raz zaczęłam i pewnie wszystkie projekty skończyła bym pomyślnie i odpowiednio szybko, gdyby nie natłok  problemów i złych myśli, które ostatnio  zaprzątają moją głowę. Niestety nieuleczalna choroba bliskiej osoby powoduje, że czuję się bezsilna wobec machiny państwowej i bezdusznych urzędników NFZ. Nasze Państwo nie chroni ludzi chorych i starych. Zrobili swoje, zapłacili składki do NFZ, podatki do US teraz są starzy więc po co ich leczyć, jak umrą będzie taniej. I nikt się nie czuje winny, ani lekarz, który udaje że leczy, ani urzędnik, który odmawia staremu człowiekowi drogiego leku ani posłowie i senatorowie ani rząd. NIE MA winnego! Jest tylko stary, chory człowiek ze swoim bólem.
Muszę coś zrobić, ale nie wiem od czego zacząć?! Próbuję trochę uwolnić głowę od natrętnych myśli ale pomaga mi tylko ciężka fizyczna praca, więc cały weekend spędziłam w ogrodzie i troszkę czasu przy naszej rodzącej kotce. Kociaki są śliczne  i zdrowe, teraz muszę dla nich  znaleźć dom.
Jak trochę ochłonę pokażę nad czym teraz pracuję… mam nadzieję, że nie długo.

wtorek, 15 maja 2012

Różnorodnie i kolorowo


Przez ostatnie weekendy prace ogrodowe pochłonęły mnie całkowicie. Wieczorami, jak chłód albo deszcz wyganiał mnie do domu pracowałam nad zamówionymi przez przyjaciól pracami i prezentami.
Powstało troche róznorodnych prac dopasowanych do wymagań i gustów małych i dużych uzytkowników :)
Pamiętacie motylkowy przybornik na biurko dla Olgi. Do kompletu powstał jeszcze chustecznik.

W tak zwanym międzyczasie zrobiłam  butelkę na wino z identycznym motywem jak moja pierwsza butelka, ale wydaje mi się, że ta jest jest jasniejsza i mniej cieniowana.

Kilka tygodni temu poproszono mnie o wykonanie tabliczek imiennych dla  trzech nowo narodzonych dzieciątek.
Niestety znów nie mam wszystkich zdjęć.
Oto tprezent dla  Oliwii 

i dlla Bruna


A na koniec pudełko na herbatę z lawendą, które zrobiłam dla mojej Mamy

Pozostałe  większe projekty są "rozgrzebane" i powoli  staram się je kończyć.
Komplet mebelków do dziewczęcego pokoju jest w trakcie zdobienia i lakierowania.
Moja własna łazienka, pomalowana na lawendowo, czeka na listwy wykończeniowe, półkę, uszycie woalowej zasłony i ostatni szlif, a  potem zostaje już tylko zrobienie zdjęć.

A jak tylko będzie pogoda wracam do mojego pomysłu na warzywnik, który "powstaje w bólach" zwłaszcza mojego kręgosłupa :) Będzie prawie jak ten wymarzony. Prawie, bo na razie w tym sezonie nie będzie podwyższonych grządek okolonych wiklinowymi płotkami i żwirowych ścieżek. Będzie za to wiejski płotek, terakotowe donice z ziołami i (mam nadzieję) warzywa, słoneczniki i nasturcje  - jak wzejdą te które posiałam.


Miłego tygodnia Wam zyczę i poprawy pogody na weekend!

Wyniki Konkursu - Dobrze jest robić coś swojego

Dziękuję Wam  za udział w konkursie. Dziś ogłoszę która z Was napisała zwycięską pracę!
Laureatka otrzyma nagrodę w postaci bonu Sodexo  o wartości 200 zł.  Zwycięska pracę napisała Konstancja Ciepła. Gratuluję!!!
Poza tym wszystkie zgłoszone prace biorą udział w walce o nagrodę główną

Kiedy pisałam dlaczego ja robię coś dla siebie i jak to się zaczęło cofnęłam się pamięcią do czasu kiedy mało myślałam o sobie. Miałam inne priorytety. Dziś wiem, że to co robię dla siebie też jest ważne. Moje robótki, prace decoupage pozwalają mi się realizować, mam ciągle nowe pomysły i to nie tylko na realizację drobnych przedmiotów, ale mam ochotę na większe projekty, nabrałam odwagi. Chce i potrafię! Również dzięki Wam, moje drogie blogerki bo mnie zainspirowałyście do działania. Dziękuję!

piątek, 4 maja 2012

Dobrze jest robić coś swojego.


No właśnie! Czy każda z nas ma poczucie że robi coś tylko dla siebie? 
Zostałam zaproszona przez markę Dobrowianka do napisania  dlaczego robię coś swojego, jak to się zaczęło i dlaczego to robię?
Ponadto mam dla Was niespodziankę z tym związaną a mianowicie konkurs z nagrodami. Dla zwycięzcy  będę miała bon Sodexo w wyśokości 200 zł. Ale o tym na końcu posta.


Myślę, że wiele z Was, które do mnie zaglądają ma swoje pasje, każda inną. Jedne szyją inne dziergają jeszcze inne zajmują się decoupagem lub projektowaniem wnętrz. I wiem jak trudno wygospodarować na to czas bo przecież jesteśmy żonami, matkami czasami już babciami prawie na cały etat i często jeszcze pracujemy zawodowo.
Ja długo czekałam z robieniem czegoś tylko dla siebie… Cóż zazwyczaj kobiety są tak pochłonięte rodziną, wychowaniem dzieci i prowadzeniem domu oraz pracą zawodową, że doba jest za krótka i dla nas samych czasu już brak. Teraz wiem że tylko pozornie!  Ze mną też tak było, wybrałam rodzinę a nie pracę zawodową, która była jednocześnie moja pasją. Obowiązki domowe a potem zawodowe, nowe studia (nie mogłam powrócić do wyuczonego zawodu architekta bo kolidowała z obowiązkami rodzinnymi) wszystko to pochłonęło mój czas.
Gdzieś w głowie kiełkowała myśl. żeby robić coś tylko dla siebie, co pozwoli na chwilę oddechu, da satysfakcję i możliwość sprawdzenia się w innej dziedzinie…a może będzie też trochę związane z wymarzonym projektowaniem. Dotąd czasami zajmowałam się szyciem, potem przyszedł czas na odnawianie starych mebli. Właśnie wtedy zaczęłam urządzać dom. Wiecie jak to jest, mury stoją, podłogi są ale potrzebne są meble, dekoracje. Więc zaczęło się od projektowania kolorystyki i stylu, potem przemalowywałam stare meble, czasami jakąś tapicerkę wymieniłam. A dwa lata temu zainteresowałam się techniką decoupage, pomyślałam: dlaczego nie?! Skoro inne kobiety mogą i potrafią to ja też. Z wypiekami przeglądałam kolejne blogi; tu decoupage, tam szydełkowe dzierganie, a tam piękne odnawianie starych przedmiotów. Byłam pod ogromnym wrażeniem – tyle kreatywnych, wspaniałych osób. A przecież też pracują zawodowo, też mają rodziny, dzieci i dają radę.
Odważyłam się i wiecie co? To wspaniałe, że mogę się realizować. Decoupage to bardzo szerokie pojęcie. Ta techniką można ozdobić  wiele przedmiotów użytkowych  albo przerobić stare, już opatrzone. Można też ozdobić  mebel. Odważyłam się publikować na blogu zdjęcia swoich prac i każdy pochlebny komentarz dodawał mi skrzydeł, chciałam zrobić coś nowego, nauczyć się nowej techniki. Po kolei uczyłam się cieniowania, postarzania używania nowych preparatów.  Każda własnoręcznie wykonana praca daje mi wiele radości.Pasja pochłonęła mnie i dała nie tylko satysfakcję. Proces powstawania projektu, dobieranie kolorystyki i kształtu  motywów, malowanie, klejenie wszystko to odpręża mnie, daje odpoczynek od codziennych powtarzalnych obowiązków. 
Teraz wiem, że powinnam zdecydować się wcześniej. Bo szczęśliwa żona i mama, która dzierga, maluje, szyje, chodzi na jogę, prowadzi własny mały biznes albo idzie na kurs wizażu jest spełniona i uśmiechnięta. A uśmiechnięta mama to uśmiechnięta rodzina. Więc dobrze jest robić coś dla siebie.

A teraz konkurs,  Klikając na poniższy baner, możecie wziąć udział w konkursie ogłoszonym przez markę DOBROWIANKA.
Czytelniczki mojego bloga, które zamieszczą swoje zgłoszenia i pracę  poprzez poniższy baner wezmą udział w konkursie. Po jego zakończeniu  zostanie wybrana najciekawsza praca  która otrzyma bon Sodexo o wartości 200 złotych. Zgłoszenia prac są przyjmowane do dnia 13.05.2012 do godziny 23.59. Konkurs odbywa się także na Facebooku i stronie Dobrowianki.
Ponadto wszystkie zgłoszenia biorą udział w walce o nagrodę główną, którą będą publikacje w książce, nagroda pieniężna  oraz sesja zdjęciowa w Vivie. 
Zapraszam Was do zabawy: napiszcie co robicie dla siebie, jak realizujecie swoje pasje, zainteresowania co Wam to daje i dlaczego warto!
<