Moje Drogie „podczytywaczki”, jak to jest z tymi różnościami które ustawiamy w różnych miejscach naszych domów a nie są ani praktyczne ani użytkowe? Czy Wy też macie takie skłonności do przesady jak ja? Zastanawiam się nad tym za każdym razem jak trzeba to odkurzyć. Zresztą mój M, nie należący chyba do wyjątków też czasami się zastanawia? …a po co wieszać ten obrazek, … a po co Ci kolejny wieszaczek? Itd.
Staram się nad tym panować i zestawy „durnostojek” stale zmieniam, coś chowam, coś wyjmuje z szafek, modyfikuje dekoracje w zależności od pory roku czy w okresach świątecznych. Ale nigdy na moich ścianach i komodach nie ma ascezy :) Zresztą słowo „ durnostojka” źle się kojarzy wolę słowo dekoracja.
Zdarza mi się taka (dziwna dla mnie) myśl aby np. wyeksponować na komodzie jedną piękną misę czy inny pojedynczy przedmiot ale zaraz w misie lądują jakieś kompozycje z suszonych kwiatów albo dostawiam dwa inne przedmioty bo jakoś zawsze dążę do nieparzystych ilości np. magicznej 3.
Czasami zastanawiam się czy to normalne, jak wchodzę do jakiegoś uroczego sklepiku i nagle muszę mieć kolejne kubeczki albo dekoracyjną klatkę albo nowe ramki do zdjęć ale pracuję na sobą i czasami mówię sobie NIE. …..Nie za często :) Musicie mi wybaczyć jakość zdjęć sztuczne światło. Wszystkie wyszły jakoś tak bez polotu.
Rzut oka na część jadalni kiedyś z witryną a dzś z komodą ale nadal dużo sie na nich dzieje :) Nie zwracajcie uwagi na stylowe oświetlenie nad barkiem w postaci kabla z oprawką, od 3 lat szukam odpowiedniej lampy i jeszcze sie nie poddałam.
A poniżej tylko część mojej kolekcji aniołów, które czekają na swoje półki w niszy przy kominku. Ale niektórzy powiedzieli by, że to tylko zbieracze kurzu.... Waza z ptaszkiem na przykrywce jest wspaniałym prezentem imieninowo - światecznym, który otrzymałam od Agi z Domowych Klimatów.
A inne piękne drobiazgi można kupić w jej sklepiku AGO HOME.
…i trochę filiżanek. Zazwyczaj co sobotę staram się wybrać w której wypić poranną kawę. To taka chwila dla mnie, kiedy nie muszę się nigdzie spieszyć.
Poniżej dekoracja ze starych kluczy. Jak je kupowałam na targu staroci wJeleniej Górze, to mój M zapytał z dziwną miną …A po ci zardzewiałe klucze? A potem jeszcze musiał dziurę w ścianie wywiercić, kołek wbić i skrzyneczkę na ścianie zawiesić. Bidulek :)
a taki na przykład dzwonek mosiężny...po co? Bo mi się bardzo podobał i już!
To na tyle w tym przydługim poście. Mam nadzieję, że was nie zanudziłam
Witaj Ewo :) ja też jestem taką''sroką'' i ciągle coś dokupuję, zmieniam ,przestawiam .A mój małżonek tylko głową kręci hi hi hi.Ale to taka natura kobieca . Panowie za to maja fisia na punkcie aut, nowych wiertarek, albo zapasowych narzędzi. Buziaki przesyłam w ten mrozny wieczór , u Mnie już -25:(
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam ,,i po co ci to i gdzie to powisisz .A ja muszę i już ..Śliczności pokazałaś ,,,..
OdpowiedzUsuńOj wszystko dokładnie znam:)) aż za dobrze, choć staram się nie zagracać i robię selekcję w doborze dodatków:) bardzo mi się podoba u Ciebie:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
po remoncie postanowiłam ,ze bedzie tego mniej....taaaaa......jak ja to kocham:)))pieknosci masz:))
OdpowiedzUsuńznam to :D mnie przed kupowaniem ogromnych ilości "śmieciuszków" powstrzymuje tylko niezbyt dobra sytuacja finansowa i małe mieszkanie :D.
OdpowiedzUsuńech, i mogłam nie zaglądać pod podany przez Ciebie link - pół wieczoru z głowy :D
pozdrawiam
Ewuś, większość z nas choruje na tę przypadłość, nieuleczalną (mam nadzieję). Daj Bóg wszystkim wyrozumiałych mężów, którzy nie tylko oko przymkną na kolejny przytargany do domu klamocik, ale jeszcze gwóźdź wbija, albo pomogą przy szlifowaniu. Dom bez durnostojek, zbieraczy kurzu czy ładnie mówiąc dekoracji to tylko ściany i meble. Dusza domu tkwi w drobiazgach. Buziaki.
OdpowiedzUsuńEwuniu, ja mam TAK SAMO!!!
OdpowiedzUsuńDziś wparowałam do sklepu i kupiłam kolejne rzeczy, tzw. MUST HAVE:) i już!
Rozumiem Cię doskonale i nie uważam żeby coś było z Tobą nie tak!
Urzekły mnie klucze w tej białej ramce, piękne!
pozdrowienia cieplutkie i tak dalej z durnostojkami!
Na pewno nie zanudziłaś. :) Mam dokładnie tak samo. Lubię dekoracje, zbieracze kurzu, aniołki, kolekcjonuję filiżanki... szukam okazji żeby coś kupić na starociach. Uwielbiam to! :))Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńja też szukam takiej 18- wiecznej lampy.... trzeba raczej po komisach chodzić bo Dessa za duże ma ceny...
OdpowiedzUsuńTez kocham "durnostojki" i gdy czuje, ze trace panowanie - sprzedaje je:-))))) Po czym znow wracam do stanu poprzedniego...Nie umiem inaczej:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cie Ewo cieplutko:-)
Ja też to lubię! Chociaż kiedyś (dawno to było!) uważałam, że to tylko zagracanie mieszkania - może pod wpływem wizyt u jednej z moich licznych ciotek, u której np. serwetki szydełkowe były dosłownie WSZĘDZIE!!! Począwszy od (oczywiście!) telewizora, a skończywszy na oparciach kanap, krzeseł, foteli, na podłokietnikach nie mówiąc już o stole i wszelkich półeczkach. Było tam również mnóstwo bibelotów, ale szczegółów nie zapamiętałam zbyt dokładnie, bo serwetki - skądinąd bardzo ładne - przebijały wszystko!
OdpowiedzUsuńMam sporo różności i zmieniam je sezonowo; większość to prezenty i rzeczy kupione "za grosik" (finanse!). Ja też uważam, że to te drobiazgi tworzą klimat wnętrza. I szkoda,że nie możesz zobaczyć domu mojej koleżanki. Ma tego wszystkiego co najmniej tyle, co wspomniana ciotka; jednak jakimś cudem stworzyła piękne, harmonijne, wcale niezagracone wnętrze.
Przepraszam, że tak się rozpisałam, u Ciebie jest to wszystko bardzo wysmakowane i wcale nie przesadzone - prześliczne anioły!
Pozdrawiam. Ninka.
Uwielbiam, ale nie mam aż tyle ile bym upchała, bo po prostu ze względów bespieczeństwa (Stefek ;-)
OdpowiedzUsuńA U ciebie ślicznie, bardzo przytulnie!
Koczhana ja też uwielbiam wszelkie dekoracje, choć mój M. też się dziwi po co mi to? Twoje wnętrze jest urocze, pełno w nim świetnie dobranych drobiazgów. Zauroczył mnie i to dosłownie biały ażurowy komplet na komodzie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
ulżyło mi - nie tylko ja non stop coś dokupuje, wykładam, przestawiam, a jak mówi mój mąż: zagracam:)
OdpowiedzUsuńA gdzie tu jakiś nadmiar? Właśnie te drobiazgi tworzą duszę domu. Ja też nie jestem gorsza, mam fizia na punkcie "zakurzaczy" ale kudy mi do mojej sąsiadeczki, która właśnie ma talent do gromadzenia i pięknego wyeksponowania takich skarbeńków.
OdpowiedzUsuńTylko ten skąpy metraż mieszkania :-(
Okazuje się, że mieścimy się jednak w granicach normalności:)) Ja też ustawiam i ustawiam! A u Ciebie ślicznie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńEwo, dziękuję za przepiękne decoupage (serduszko i konik) - wczoraj je otrzymałam - są prześliczne !!! Zaprezentuję je w poniedziałkowym poście w blogu ogrodniczym :)
OdpowiedzUsuńSuper, że doszły całe i dziękuję za miłe słowa.
UsuńHmmm. Ja kupowałam tylko dlatego, że mi się spodobało. Teraz uznałam, że już jest tego za dużo i zastanawiam się co z tym wszystkim zrobić.
OdpowiedzUsuńJa mam identycznie...Mimo,że zła jestem zawsze sama na siebie,gdy muszę te durnostojki odkurzać ale nie potrafię się bez nich obyc....
OdpowiedzUsuńŚlicznie u Ciebie!!
Nie zanudziłaś. Cieszę się , że trafiłam do Ciebie.Moje klimaty. Zabieram Twojego bloga do mojego świata z lnu i bawełny i Ciebie też zapraszam, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZabawnie i jakże trafnie to określiłaś-durnostojki,też mam z nimi problem,ściskam.
OdpowiedzUsuńŚliczniutko u Ciebie.
OdpowiedzUsuńUwielbiam durostojki, też ciągle je przestawiam, kombinuję i zmieniam. Mój M zawsze powtarza- co przyzwyczaję sie do ziamiany to juz jest następna:). Cóż poradzę że to lubię:)Miło jest wiedzieć że inni też tak mają:))))
OdpowiedzUsuńEwa, jak ja Ciebie rozumiem z tą lampą. U mnie też jest podobnie. Czekam i szukam. Czasami co prawda się poddaję, ale niestety taka prowizorka potem wisi całe wieki. Dlatego odciągam ile się da.
OdpowiedzUsuńPiękny post, chętnie jeszcze raz na wszystkie skarby popatrzę. Najbardziej zazdraszczam ptaszka na szczycie tego czegoś ;)
moim zdaniem własnie takie ,,durnostojki'' tworza klimat domu;-)))))pozdrawiam
OdpowiedzUsuńU mnie mówią duperele lub pierdółki. Ciągle coś kupuję i tworzę nowe dekoracje. Dla mnie dom ma wyglądać na zamieszkały i nie mogą być puste meble. Dla zmylenie przeciwnika robię zmiany i po bardzo bogatym wystroju świątecznym, teraz mam bardzo umiarkowane dekoracje. Które zostaną zmienione za jakiś czas znów na bogatsze.
OdpowiedzUsuńPieknie u Ciebie w domku ,Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńJa mam tak samo :) Uwielbiam bibeloty i czasem po prostu nie mogę się powstrzymać przed kupnem kolejnego :) A mój narzeczony już przywykł, że przeganiam go z różnych części mieszkania gdy robię aranżacje :)
OdpowiedzUsuńPięknie urządziłaś jadalnię. Podoba mi się bardzo ta seledynowa filiżanka :)
Pozdrawiam cieplutko.
Ewciu, masz śliczny dom, gustownie urządzony i wszelkie bibeloty tylko dodają mu uroku. Czy nie byłoby nudno, gdyby wszystko zawsze stało tak samo? A tak coś się przestawi, coś schowa, coś kupi i jest czym nacieszyć oko. A skrzynka z kluczami wyszła super!
OdpowiedzUsuńPowiem tylko tyle: Ja też je uwielbiam!
OdpowiedzUsuńzapraszam Cię na swoje candy; mam nadzieję, że to Twoje klimaty; pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńCierpię na to samo :) Może nie są to bibeloty z serii porcelanowe figurki, ale np. zdarza mi się kupić kilka opakowań takich samych serwetek (bo takie ładne, więc niech chociaż jedno zostanie w całości dla ozdoby), po czym nie otworzyć żadnego z nich (bo tak im do twarzy zapakowanym). Bibelotów klasycznych dostaję sporo w prezencie i, jak to z bibelotami bywa, nie ma gdzie ich stawiać, niektórych w ogóle nie mam chęci nigdzie stawiać, a przecież nie wolno ich wyrzucić, bo ktoś zadał sobie trud, żeby je znaleźć, kupić, ta rzecz kojarzy mi się z ofiarodawcą i tak dalej... Ciężkie życie chomika :)
OdpowiedzUsuńDurnostrojki do życia niezbędne są i to nie podlega Ewuniu żadnej dyskusji!
OdpowiedzUsuńJak nie ma ich za dużo :D
OdpowiedzUsuń