środa, 2 stycznia 2013

Opowieść o kotku - czyli każde życie jest cenne

Witajcie  w Nowym Roku. Chociaż uzbierało się trochę prac  z minionego roku  do pokazania to dziś będzie opowieść o małym kotku.

W październiku ubiegłego roku  nasza kotka, choć nie miała prawa wg wszelkich zasad również medycznych,  urodziła dwa kotki. Wprawiła w osłupienie zarówno nas jak i weterynarza, który wcześniej podał jej leki hormonalne aby następnej ciąży NIE BYŁO. Zastrzyk był zamiast planowanej sterylizacji, bo nasza kotka była w trakcie leczenia antybiotykami i zbyt słaba na narkozę.

Nasze osłupienie przeszło w przerażenie gdy w pierwszej dobie okazało się, że kotka prawie nie ma pokarmu a w trzeciej dobie odrzuciła kocięta zupełnie i przestała się nimi zajmować.. Nawet nam nie przyszło do głowy żeby szukać innych rozwiązań niż ratowanie życia maluchom, więc od pierwszej doby dokarmialiśmy je najpierw doraźnie potem już na cały etat. Wstawaliśmy w nocy jak do niemowląt. Niestety w przypadku białej długowłosej koteczki ponieśliśmy porażkę, nie chciała jeść, traciła na wadze, pojechaliśmy do Weta, który powiedział, że jej nie możemy uratować za to drugi koteczek miał wolę życia. Cóż to były za dwa miesiące! Zupełnie jakbym niemowlę w domu miała, karmienie, masowanie brzuszka, bo mały kotek nie ma dobrze rozwiniętego odruchu trawienia. Codzienne ważenie i sprawdzanie czy przybiera na wadze… Kotek rósł zdrowo ale był bardzo drobny i chudziutki, sierść nie rosła prawidłowo bo na brzuszku był prawie łysy jak sfinks. Cóż mleko matki zawsze jest najlepsze, zastępcze nie miało wszystkich potrzebnych składników.  Ponieważ brakowało mu matczynego ciepła spał z ciepłym termoforem w pudełku.  Weterynarz czuwał nad kotkiem i potwierdził, że nadrobi braki jak przejdzie na stały pokarm. Mój mąż, który był na zwolnieniu mógł się nim opiekować w ciągu dnia przez pierwsze tygodnie. 
Po miesiącu kotek na 8 godzin „chodził do przedszkola” do naszej rodziny mieszkającej po sąsiedzku. Potem zaczęła się nauka jedzenia stałego pokarmu i picia mleka z butelki.  I mały cwaniak pałaszował karmę z miseczki ale mleczko nadal wolał  pić  z malutkiej butelki ze smoczkiem. 
 Kiedy Arbuz  ( takie dostał „robocze” imię) skończył 2 miesiące znalazła się rodzina zastępcza, choć nie chcieliśmy się z nim rozstawać. Nasze psy bardzo polubiły kotka,  za to nasze kotki stanowczo były wrogo nastawione.
Na zdjęciuch poniżej ma 2 miesiące

 Mały Arbuz  wazy już 1,5 kilograma i jest pięknym  zdrowym kotem. Sierść wyrosła jak trzeba. Kot zamiast prążków ma na brzuchu cętki jak lampart. Kolor dość niezwykły bo szaro niebieski i do tego niebieskie oczy. Zobaczcie sami w jakie luksusy opływa, a nowa rodzina go uwielbia. To jest dla nas najlepsza nagroda za trudy wychowawcze, w końcu przez 2 miesiące byliśmy „jego mamą” i nadal za nim tęsknimy. Teraz już ponad 3 miesięczny kocurek jest w pełni sił. Podobno niezły z  niego łobuziak.


 

54 komentarze :

  1. Ewka. Brawo za cudny post, za poświęcenie, za miłość, za wolę walki kotka i Waszą. Kupiłaś mnie na zawsze. Ludzie, którzy kochają zwierzęta muszą być dobrzy. Za zdjęcia kolejne brawa, a kiciusiowi nawet nie trzeba życzyć szczęścia, bo znalazł je wśród Was i nowych opiekunów. Gorąco pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kotek piękny, a przede wszystkim - piękne Wasze serca. Dziękuję za tę opowieść na początek nowego roku, niechaj będzie dobrą wróżbą i przypomnieniem, że człowiek to jednak ( w niektórych przypadkach ;) ) wciąż Człowiek. Dziękuję! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki dziewczyny. Najważniejsze jest życie choćby malutkie i choćby zwierzaka lub ptaka czy owada. Po co rozdeptywać mrówkę jeśli można ją ominąć. Napisałam ten post bo teraz jest mi szczególnie ciężko i będzie w najbliższych miesiącach a wspomnienie tamtych chwil przypomniały mi że czasem wszystko się dobrze kończy a życie jest najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Słodziak...miał szczęście,ze trafił na ludzi o dobrych sercach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku jaki słodki ten koteczek, cudne te zdjęcia aż się chce go przytulić:D
    Dużo zdrówka dla ciebie i koteczka.
    Kamila

    OdpowiedzUsuń
  6. kotek musiał przyjść na świat miał wolę życia mimo wszystko. Dobrze ze na Was natrafił..jest śliczniutki!

    OdpowiedzUsuń
  7. O matuchno, jaki on jest słodki! Wiesz co, jak patrzę na te fotki to mam ochotę ekran całować. jeju, jak ja bym go wydusiła i wycmoktała!

    OdpowiedzUsuń
  8. Prześliczny ale ja bym nie wydała za nic.Wszystkie moje kociaki wychowane smoczkiem zostają już ze mną. Teraz mam dwa takie cycory- Pusię nastolatkę i Filusia obżarciucha...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. To jak niosąca radość i nadzieję opowieść noworoczna. Życie takiego kotka to mały cud. Prawda, że warto wstawać w nocy do karmienia? My też to przeżywaliśmy swego czasu:-)))
    Ściskam z całych sił!
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  10. Brawo za poświęcenie :)
    Kotek tak jak piszesz jest maści niebieskiej-carskiej bo kiedys dawno tylko carowie takie mieli.
    Ja ostatnio tez takiej maści kotka podarowałam swojej mamie(nawet jest na foto na moim blogu).

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. I wasze trudy zostały wynagrodzone - patrząc na te zdjęcia musicie być dumni, ze się udało :) śliczny kociak :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Brawo dla Was za dobre chęci i wytrwałość! Kotek przecudny, zwłaszcza jak śpi ;) Sama też byłam kiedyś "kocią ciocią" i wiem jakie to trudne zadanie. Tym bardziej doceniam Waszą pracę.
    Pozdrawiam,
    Kasia (miłośniczka kociaków :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Podziwiam Was za waszą wytrwałość ;) Kotek śliczny i ma świetny brzuszek ;)
    Pozdrawiam Kamila ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zdjęcie kocurka śpiącego przy klawiaturze PRZECUDNE:-)))
    Nie wiem czyw wiedz że kot śpi z odsłonietym brzuchem tylko wtedy gdy czuje sie bezpieczny.....
    Pozdrawiam
    Iwona

    OdpowiedzUsuń
  15. piękna historia z bardzo dobrym zakończeniem :) Arbuzek jest słodki, a to zdjęcie na plecak - rozkoszne! wielkie brawa dla "mam" się należą :)))

    OdpowiedzUsuń
  16. Prawdziwa historia z happy endem,a kocurek jest cudowny!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Za przedostatnie zdjęcie oskar się należy -cudowny jest :)))

    OdpowiedzUsuń
  18. Jeszcze raz wlazlam, by na niego popatrzeć. Jakie on ma oczęta, jaka oprawę! jak namalowany! jak natura może stworzyc taki cud, zawsze sie rozczulam nad takim widokiem :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ale ma hamak, kurcze, wczasowicz!

    OdpowiedzUsuń
  20. jako wielka miłośniczka kotów, chcę Ci podziękować za kocie życie, opiekę i wiele miłości! Arbuz jest piękny i zakochałam się w nim od pierwszego zdjęcia!

    Dziękuję za Twoje dobre serce:)

    OdpowiedzUsuń
  21. jaki jest miluśiński...słodziak jeden i tyle !!!

    OdpowiedzUsuń
  22. Gratuluję wytrwałości. A kociak jest przesłodki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Oby takich ludzi było jak najwięcej.Zawsze powtarzam całego świata uratować się nie da ale uratować chociaż jedno życie to ogromny sukces.Zawsze podziwiam i szanuję takich ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  24. Śliczny.....podziwiam Was!!!Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
  25. A mnie właśnie ostatniego dnia starego roku córka czytała, jakie okropne rzeczy ludzie potrafią zrobić zwierzętom; przyznam, że unikam takich informacji, bo strasznie mnie dołują, a sprawcy, jeśli w ogóle zostają znalezieni, są karani wręcz symbolicznie. Dlatego Twój post jest jak balsam dla mojej duszy - należy Ci się supernagroda! Kociak jest fantastyczny!
    Życzę Ci, żeby ten rok okazał się dobry - mimo wszystko.
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń
  26. Ewo, na tym hamaczku to normalnie jakby na jakichś Bahamas był;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wie smarkacz co dobre! Muszę się przyznać, że pochwały za zdjęcia kocurka należą się jego nowej rodzinie. Faktycznie wyszły im super. Choć twierdzą, że trudno mu zrobić zdjęcie jak nie śpi.

      Usuń
  27. Przedostatnie zdjęcie jest niesamowite!!!

    OdpowiedzUsuń
  28. Jesteście bardzo dzielni, a kociak przeuroczy:))

    OdpowiedzUsuń
  29. Koteczek miał dużo szczęścia, że trafił na Was - ludzi o wielkim sercu !!.Jego pozy na fotkach są rozbrajające.Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  30. achhh, prześliczny kotek ^^ brawo za dzielne odchowanie malucha :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Ewuniu
    to jest piękna historia. Podziwiam Waszą wytrwałość i serduszko. Koteczek jest uroczy :).
    Kochana trzymam kciuki za Ciebie i przyszłe tygodnie. Wierzę, że dobro powraca.
    Ściskam Ciebie czule :*

    OdpowiedzUsuń
  32. Cudna historia! Brawo dla Was! Jestem pełna podziwu, przykro z powodu drugiego kotka ale cudownie, że przynajmniej Arbuz wyrósł na dorodnego przystojnego kocurka. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  33. Fotka przedostatnia kotecka fajniuchna.Superowi jesteście :)

    OdpowiedzUsuń
  34. No to super ...brawo kocurek jest fajoski....Pozdrawiam pa....

    OdpowiedzUsuń
  35. ale cudny..... Wy spisaliście sie na medal....

    OdpowiedzUsuń
  36. cudny jest !!!! jaki maleńki !!!!! pozdrawiam noworocznie, ewa

    OdpowiedzUsuń
  37. Przesliczny Arbuz :) a zdjecie gdzie leży wyciagniety z odsłonietym brzuchem - bezcenne :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Boski Arbuz! zdjęcia powalają :))

    OdpowiedzUsuń
  39. Piękny kociak, aż mi się przypomniały te słodkie chwile, gdy mój Indiana był 2 miesięcznym maluszkiem i mieścił się na dłoni :D Oj, co za słodziak

    OdpowiedzUsuń
  40. Śliczny kociaczek wyrósł na pięknego kocurka :) W przypadku kotek zdecydowanie lepsza jest sterylizacja, bo zastrzyki hormonalne robią więcej szkody niż pożytku.
    Najważniejsze, że wszystko się dobrze skończyło :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Kociak boski, a Tobie i Mężowi medal się należy bo odchowanie takiego malucha to naprawdę wyzwanie!

    OdpowiedzUsuń
  42. uuuuuuuuuuu jakiiiii słodziak!!! ja też mam teraz maluszka takiego puchatego :D :) dobrze, że są jeszcze ludzie co mają serce dla kotów :) aż cieplej na sercu się robi z tą świadoośćia :)

    pozdrawiam!
    Monika :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Niesamowita historia, kocieta zawsze są słodkie ale te uratowane zostają w sercu na dłużej.
    Przy okazji, zapraszam do mnie na urodzinowe candy. Pozdrawiam i czekam na kolejne ciekawe posty.

    http://inmymind-jusia.blogspot.com/2013/01/pierwsze-urodzinki.html

    OdpowiedzUsuń
  44. słodziak z tego Arbuza...możecie być z siebie dumni:)

    OdpowiedzUsuń
  45. Słodki szary kociak. A śpi - obłędnie... uśmiałam się z jego pozy na pleckach :)))))

    OdpowiedzUsuń
  46. Niesamowity szary kociaczek, a brzuszek do całowania :) Gratuluję wam pomyślnego kociego rodzicielstwa :)

    OdpowiedzUsuń
  47. jak to dobrze poczytać ,dowiedzieć się,ze gdzieś dobro rozsiewa się....
    a ja czekam na swoją kotkę....
    Pozdrawiam ciepło choć zimowo

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za wizytę u mnie i komentarz :)