Czasami ulegam frustracji bo chciałabym aby wszystko i wszędzie było po mojemu, idealnie, czyściutko, błyszcząco, bez kurzu, bez sierści, bez chwastów , przycięte, wygrabione… oj dużo by wymieniać. Nie wiem czy to moje dążenie do perfekcji czy wszechobecne pięknie przedstawione wnętrza i ogrody wywołują we mnie panikę, że nie nadążam, nie daję rady. Czasami nie umiem wrzucić na luz a bardzo bym chciała. Wtedy kojąco działają na mnie wpisy na innych blogach, że macie podobnie, że pracując zawodowo i dodatkowo zajmując się rękodziełem, domem i ogrodem trudno być perfekcyjną panią domu. Ja mam dorosłe dzieci, które wyfrunęły z domu a co mają powiedzieć te z nas, które mają jeszcze małe dzieci? Praca, praca, niekończąca się praca i obowiązki….
Skąd przyszedł mi do głowy ten tekst…? Przeraża mnie moja reakcja, kiedy po „ogarnięciu domu” zaległam na kilkadziesiąt minut na huśtawce w ogrodzie albo w fotelu i mam wyrzuty sumienia, że zmarnowałam tyle czasu a ogród czeka na pielenie, meble do malowania… a zaraz potem mam ochotę postukać w głowę. I znalazłam bardzo fajną złotą myśl w chyba w sierpniowym numerze Mojego Mieszkania gdzie jest sesja w domu u Sandrynki, której kreatywność uwielbiam i jestem jej wielką fanką. Napis na tabliczce w jej mieszkaniu brzmi: „Tylko nudne kobiety mają nieskazitelnie czyste domy”
Czy można się z tym zgodzić? Pewnie zdania były by podzielone bo przecież każdy ma swoje hobby dla jednych to różne pasje: szydełkowanie, decoupage, malowanie, czytanie książek czy pisanie bloga dla innych perfekcyjne prowadzenie domu, błyszczące podłogi, nienagannie odkurzone bibeloty i spełnianie wszelkich potrzeb domowników. Gorzej mają perfekcjonistki z pasją, co to chciały by zjeść ciastko i mieć ciastko. Bo jak pogodzić pasję ogrodniczą i miłość do wielkich psów, albo ogród ucierpi pod psimi łapami albo psy trzeba izolować… Lub pogodzić nieskazitelnie czysty dom z dużymi długowłosymi wiecznie liniejącymi psami? Albo zbieranie staroci do renowacji, w dużą ilość gratów, mebli z posiadaniem jednoczesnym czystej, pięknej pracowni i gabinetu w jednym. Tak czy inaczej taki napis na tabliczce w moim domu może by powodował, że zastanowię się trochę nad daniem sobie odrobiny LUZU.
Przez nieustającą chęć pogodzenia tego wszystkiego mam poczucie ciągłej pogoni za czymś nieuchwytnym. A jak ” przychodzę po rozum do głowy” to tłumaczę sobie samej, że żywe istoty są ważniejsze od przedmiotów martwych, że uwielbiam te moje brudzące futrzaki i że nie mogła bym siedzieć w czyściutkim domu nie mogąc szlifować i malować swoich staroci. Przecież brudne naczynia pozostawione czasem w zlewie, czy góra prania czekająca parę dni to nie katastrofa, bo kiedyś trzeba odpocząć albo wybrać pomiędzy umyciem podłogi a podlaniem ogrodu. Trzeba się więc pogodzić z ciągłymi wyborami priorytetów, mycie podłogi poczeka do następnego dnia, bo przecież spać też kiedyś trzeba.
A co z hasłem „Tylko nudne kobiety mają nieskazitelnie czyste domy”. Czy jest prawdziwe? Ja wolę o sobie myśleć, że nie jestem nudna :)) ale z drugiej strony te z nas, które mają nieskazitelnie czyste cztery kąty wcale nie muszą być nudne....
Zostawiam Was same z odpowiedzą na to pytanie. A na zdjęciach ostatnio zrobione zdjęcia jeszcze kwitnącego jesiennego ogrodu i migawki kolejnych świątecznych projektów w pracowni.
...i futrzaki
Przyznaję się, że po obejrzeniu zdjęć perfekcyjnie uporzadkowanych domów i ogrodów, też miewam napady "poczucia winy", ale dzielnie z tym walczę, w efekcie czego mogę się pochwalić rustykalnym ogrodem (czyt, zaniedbanym jak tylko się da) oraz domem w którym w kazdej chwili można zagnieść chleb z pajęczyną, bo jednego i drugiego jest pod dostatkiem ;)))
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoje wspaniałe prace!
Pozdrawiam :)
Powinnam się nauczyć właśnie takiego podejścia. Zresztą domy i ogrody na wsi różnią się od tych miejskich, ciągle się coś naprawia buduje, ogrody są bardziej swobodne i trawka mniej skoszona.
UsuńZnam ten ból i przyłączam się do chóru :-). Rok mi zajęło zrozumienie, że ja nie muszę, ale i owszem, mogę, a najlepiej wtedy, kiedy mam ochotę coś zrobić. Stąd przestałam wnikać w bałagan i stosy klamotów do przeróbki w garażu. Nie dziś, to jutro... przecież mam na to resztę życia i zdążę ;-) Kiedyś na pewno zdążę :-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj, mam te same odczucia :) Kiedyś miałam ambicje, żeby pokazać, że potrafię, że dam radę, że jestem wspaniałą żoną, matką, gospodynią i niech wszyscy zazdroszczą mojemu mężowi. Moje dziecko też już wyfrunęło, ja aktualnie jestem bez pracy, a mimo to nie mam czasu na idealne porządki. Szczerze mówiąc, to nawet szkoda mi tego czasu na froterowanie podłogi, czy ścieranie co dwa dni kurzu, bo wolę wtedy zrobić jakiś "hendmejd", który da mi większą satysfakcję :)
OdpowiedzUsuńA co do futrzaków - mam kota długowłosego z jasną sierścią i śmieję się, gdy mój perfekcyjny kiedyś mąż (kiedyś nie wyszedł z domu w przygniecionej koszuli, czy z włoskiem na marynarce), idąc do pracy oczyszcza spodnie z sierści i w końcu macha ręką, a kota i tak kocha najbardziej na świecie :)
Też kupilam sobie magnes z tym napisem, by wyzbyć się wyrzutów sumienia:)))
OdpowiedzUsuńPolecam roombę! Dziękuję niebiosom, że ktoś to wymyślił i czekam tylko na wynalazek do odkurzania schodów ;-))) Cena powala, ale warto.
OdpowiedzUsuńŻeby jeszcze tak dziecko dało się zaprogramować i zmywarka byłaby opróżniana od razu... ;)
Co do sprzątania, to ja przeprogramowałam się na : odwyk klamociarniowy, czyli nie jeżdżę na giełdę ze starociami czy do innych przybytków z takim towarem. W domu znikają bibelociki wszelakie, które zbierają kurz. Wystawiam na kredensie 3 rzeczy- ozdoby, które zmieniam w zależności od nastroju czy pory roku. I nie zadzieram za wysoko głowy, bo latem i jesienią to pająki całymi stadami osiadają przy suficie ;-))) To tak z grubsza moja filozofia dot. porządków na ten rok ;)
Mam roombę, my nazywamy nasz odkurzaczyk Walli. Sprawdza się ale jak psy bardziej linieją, to muszę zmieść sierść bo odkurzacz szybko się zapycha. Poza tym jest super bo mogę go włączyć w jednym pomieszczeniu i iść sprzątać inne. Teraz marzę o wersji która myje na mokro podłogę. Ale to kolejny wydatek.
UsuńWidzę, że w pracowni już bardzo świątecznie :) Skąd znam ten ból,że czegoś ciągle nie zdążę zrobić, motam się pomiędzy wyborem czy pójść pielić do ogrodu, czy odkurzyć sierść po moim goldenie, czy stanąć przy żelazku, a może zwyczajnie usiąść i w spokoju wypić kawę. Z brakiem ładnej trawy przy czworonogu się pogodziłam, rośliny jakoś oszczędza :) A życie to ciągły wybór, na dodatek przy mojej czwórce jest co robić, dom to "fabryka" ;) Jednak bez rękodzieła nie czułabym się do końca spełniona więc jakoś to trzeba godzić jeśli nie dziś to jutro się coś zrobi, albo pojutrze ;) Piękny ogród, zbiory i zwierzaczki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Iwona
Rękodzieło to reset dla mnie, zebranie sił i ochoty na inne obowiązki.
OdpowiedzUsuńJak dzieci były małe (3) powtarzałam hasło " Dom jest dla mnie a nie ja dla domu" i uczyłam się odróżniać rzeczy ważne od mniej ważnych i zupełnie zbędnych. Nie jestem perfekcyjną panią domu, ale szczęśliwą kobietą na pewno.
Ten post to tak jakby o mnie. Przy czym, te tłumaczenia, przynoszą mi ulgę tylko na chwilę. Bo to jednak porządek lubię mieć, nie lubię tworzyć w bałaganie, nawet twórczym, zaś same sprzątanie zajmuje mi większość czasu, więc najczęściej rezygnuję ze sprzątania (tworzenie ważniejsze :), aby coś stworzyć.... i wtedy najczęściej, w tym moim twórczym chaosie, witam gości (staram się nie wstydzić). Ale nie narzekam, kocham swoje życie, i cieszę się bardzo z każdego dnia, bo dobrze jest żyć mając przed sobą plany do zrealizowania, mniejsze i większe.
OdpowiedzUsuńMasz wspaniały ogród, podziwiam, bo mój jest dopiero w trakcie tworzenia, golutko strasznie, bardzo bym chciała aby roślinki poszły do góry, zarosły, zgęstniały :)
Właśnie zastanawiałam się czy aby nie zacząć tworzyć skarpet Św. Mikołaja, a Tu znalazłam odpowiedź. Wspaniałe ozdoby, bardzo klimatyczne, kolorowe i jak najbardziej w moim klimacie Pozdrawiam :)
Dziękuję. Lubię tworzyć świąteczne ozdoby w tradycyjnych kolorach i takie na bogato. W domu i ogrodzie też nie jestem minimalistką. Dlatego też przy sprzątaniu mam tyle roboty. Dekoracje, bibeloty. Czasem mam ochotę to pochować ale potem wydaje mi się pusto i znów coś ustawiam.
UsuńTeż tak miewam,ale ja mam nieduże lokum i w miarę szybko to ogarniam,ale nie zawsze się człowiekowi chce,to prawda...dlatego jak cos przerabiam,kombinuje robię totalny los-bajzelos tak samej sobie,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRacja, też tak mam dlatego nieskazitelne białe blogi mnie nie ciekawią :) Wolę naturalność :)
OdpowiedzUsuńPrzemyślenia prawdziwej i gospodarnej Pani domu.
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie musisz sobie niczego wypominać, jesteś wzorem.
Ja podziwiam Twoją zaradność, pracowitość.
Pozdrawiam.
Oj, jakby na to nie patrzeć, to myślę, że problem leży zawsze w naszych głowach i w naszym podejściu do tematu...
OdpowiedzUsuńJa mam 2 własne hasła pomagające mi ogarniać domową rzeczywistość:
"Dom jest do mieszkania, a nie do sprzątania"
i jeszcze takie trochę może egoistyczne, ale jednak:
"Dom jest dla mnie, a nie ja dla domu" - nie jestem na jego usługi, to ja mam się w nim czuć dobrze...
No i sporo tym podobnych mogłabym wymyślić na poczekaniu, żeby lepiej się poczuć i zagłuszyć wszelkie wyrzuty heh
Pozdrawiam
Ewciu, ja może nie o kobietach. "Szczęśliwy dom gdzie pająki są" :)
OdpowiedzUsuńTeż czasem oglądam piękne zdjęcia, nieskazitelnie czystych, białych wnętrz. I co w nich widzę? Sterylna czystość, nieskazitelny ład i... ani jednego człowieka czy zwierzęcia. Czasem w takim cudownym wnętrzu próbuję sobie wyobrazić na białej kanapie, pomiędzy poduchami ecru siebie. W czerwonej bluzie, niebieskich dżinsach. I już wiem, że tam nie pasuję, że będę wyglądać wśród tego ładu jak niepotrzebna plama. W domu ciepłym, rodzinnym i pełnym miłości panuje rozgardiasz, tak jak w prawdziwym życiu.
Ps.
Pająki zjadają roztocza. Taką mam koncepcję :)))))))))))))
Pozdrawiam serdecznie.
Ja teraz nie pracuję i mimo, że nie zalegam przed telewizorem i nie biegam na kawki do sąsiadek, to zawsze mam jeszcze coś do zrobienia. Śmieszą mnie pytania typu - nie nudzisz się siedząc tak w domu;) W domu nie można się nudzić - jeśli siedzę, to dlatego, że niem ochoty niczego robić, a nie że nie mam zajęcia:))Ale ja lubię tę swoją "zajętość".
OdpowiedzUsuńO matko,moja psina też okropnie się leni ;/ Muszę odkurzać 2-3 razy dziennie bo normalnie nie mogę znieść widoku przewalających się kłaków pod nogami ;p Ale idealnie czysto ,na błysk,u mnie nie jest ;p Nawet jak wyczyszczę wszytko na połysk to za 10 minut i tak będzie od nowa to samo ,co było ;p
OdpowiedzUsuńWspaniałe prace powstają!
OdpowiedzUsuńA ja podam Ci inną mądrość:)"Porządek może mieć każdy,tylko geniusz odnajduje się w bałaganie":))
OdpowiedzUsuńI ja walczę z sierścią,z kurzem,z przetowarowaniem:)czasem wygrywam ja ,czasem oni:)właśnie odgruzowałam sypialnię,ale na jak długo?
pozdrawiam cieplutko:)
oj, to ja nie jestem geniuszem, bo w mojej pracowni nie zawsze mogę sie odnaleźć :-)
Usuńoj, to mój mąż chciałby mieć taką nudziarę! Ale niestety nie ma :-( Ja staram się mieć to w nosie, choć miewam napady wyrzutów i wstydu i rzucam się wir porządków. Na szczęście ja jestem minimalistką, co ułatwia sprzątanie :-)
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu!!!! Takie wszystko u Ciebie piękne!! Dana
OdpowiedzUsuńOj znaczy że nie jestem nudziarą, pocieszyłaś mnie Ewciu
OdpowiedzUsuńA co do odpoczynku to może kawka we wtorek?
Bardzo chętnie. To co? U Wedla?
UsuńSpotkanie tam gdzie zawsze o 17.00
UsuńPerfekcyjnie czysty i uporządkowany dom jest nudny:) Prace świąteczne są ładne:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńEwunia masz piekny ogród i dom.Tworzysz śliczne prace, masz sympatyczne zwierzaki,kochana masz wszystko.
OdpowiedzUsuńWiesz co, ja codziennie mam wyrzuty i wybór ,jechać na działkę i tam popracować czy zostać w domu i też popracować.Mam trzy pokoje i w każdym jest kącik z robótkami.Nie wyobrażam sobie domu idealnie uporządkowanego,jeżeli dom "żyje" to zawsze bedzie lekki bałagan/oczywiście nie mylić z brudem/.
pozdrawiam i głowa do góry bo jak czytam komentarze to większość ma ten problem
buziaki
Co Ci gadać będę o porządkach, wiesz sama doskonale jak to u mnie wygląda - NIGDY nie będę miała czasu, żeby to ogarnąć. A powiem Ci jeszcze jedno. Znam pewną blogerkę, bardzo popularną, prowadzącą blog wnętrzarsko - ogrodowy, taki life style. I ona ma zawsze wszystko na zdjęciach takie perfekcyjne. Kiedyś mi opowiedziała, że miała też bardzo niedobre chwile, kiedy nie dawała rady, nie ogarniała i domu i ogrodu na idealnie, a wydawało jej się, że powinna. No i potrzebowała tego dla bloga.
OdpowiedzUsuńAż znalazła wyjście! Nie opowiada o tym, ale o ten dom i o ten ogród dbają dwie wynajęte panie. Po prostu. I potem ta reszta świata ma takie frustracje, że ktoś daje radę tak idealnie, a my nie... Nie dajmy się więc zwariować, doba ma tylko 24 godziny i czasem warto poświęcić czas dla rodziny i spędzić go wspólnie nawet w zakurzonym pokoju, zamiast trawić życie na jeżdżeniu na szmacie i szczotce. Ot co!
Cholibka, znam to zdanie, i czasem sie zastanawiam , moze jestem nudna. Ale jak mi syn wyrzuca, ze kurz na schodach, to oddycham z ulga.
OdpowiedzUsuńCo ja widze, swiateczne cuda:))
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń