Witajcie,
pomyślałam że pochwalę się jak ze starych, nie działających kinkietów powstały dwa świeczniki.
Jakiś czas temu nabyłam na starociach dwa uszkodzone metalowe kinkiety w kolorze czarnym. Pomyślałam, że na pewno do czegoś je wykorzystam. Mąż jak zwykle pokiwał głową nad rupieciem i zaznaczył że nie będzie naprawiał!
Poleżały sobie trochę w szufladzie i ostatnio nachalnie rzuciły mi się w oczy przy porządkowaniu tej że szuflady.
Ponieważ mąż zaznaczył że nie będzie reperował, to poprosiłam o nie reperowanie tylko o zdemontowanie kabelków i innego elektrycznego ustrojstwa, które zwisało z metalu. Przy okazji nieśmiało zaznaczyłam, że chciała bym z tego zrobić elementy świecznika i czy da się to jakoś rozkręcić i skręcić na nowo - żeby świeczka się trzymała. Dało się!
Pomysł był taki: dwie deseczki, tabliczki do decu z MDF-u i te dwa kawałki metalu, farba akrylowa do drewna i metalu w kolorze pastelowej orchidei, pędzelek gąbkowy i lakier matowy.
Z powodu wciąż dokuczającego mi nadgarstka, świeczniki wymagają jeszcze szlifowania i lakierowania ale ostateczny efekt niewiele się zmieni. Metalowe elementy kinkietów zostały przetarte suchym gabkowym pędzlem i przykręcone do deseczek. Znajdą sie na klatce schodowej, której aranżację mamy w "planie tegorocznym urzadzania domu"
A "na tapecie" jest komoda, którą w stanie strasznym kupiłam na aukcji. Po przywiezieniu okazało się, że atrakcyjna cena 50 zł była adekwatna do jej stanu i wcale nie była okazją!
Tył komody, notabene ze sklejki był zeżarty przez korniki, bok zbutwiały, spód też.
A i jeszcze blat do wymiany. Ale kształt i okucia bardzo mi się podobały więc oczywiście zapadła decyzja, że odrywamy wszystko co zbutwiałe i ze sladami korników a reszta czeka na nowe elementy i zapał mojego męża.
Znowu bez wydatnej pomocy i stolarskich zdolności mojego małża nic bym nie zdziałała.
Na razie wyfrezował boki nowego blatu i wymienił zniszcone elementy. Teraz wkroczę ja z papierem ściernym i farbą. Relację przekażę Wam mam nadzieję za parę tygodni, jak bolący nadgarstek wreszcie odpuści!
miłego tygodnia
świetne świeczniki..pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPowtorze za Reni: super udaly sie swieczniki a komoda mnie nie przerazila:-)))) Mam podobne "okazje" na swoim koncie i...po odrestaurowaniu zawsze dochodzilam do wniosku, ze jednak....nabytek okazal sie okazja.....do wykazania sie inwencja:-))))))))))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Świetne świeczniki! Naprawdę fantastyczny pomysł i brawa dla męża, że rozkręcił i skręcił. Sprzedawca owej komody - atrakcji pewnie jej po liftingu nie rozpozna. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚwieczniki wyszły świetnie! Jestem ciekawa jak poradzicie sobie z szafką. Widzę, że tutaj dużo, dużo pracy czeka.
OdpowiedzUsuńi tak trzymaj.. warto ratować.. pomysły masz świetne więc nie można rezygnować i iść na gotowe:)
OdpowiedzUsuńMiałaś świetny pomysł z tymi swiecznikami! Piękna dekoracja powstała!!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać komody po odnowieniu!
Pozdrawiam
Piękne świeczniki! Trzymam kciuki za szafkę. Nie zazdroszczę Ci tej roboty.
OdpowiedzUsuńSwieczniki swietnie wyglądaja. Wierzę ,ze komoda tez będzie super po remoncie. :) Powodzenia . POzdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe komentarze. Trzymajcie kciuki za komodę.
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na świeczniki! Wyglądają fantastycznie! A tak nawiasem mówiąc to też właśnie pracuję nad projektem z takimi samymi deseczkami z MDFu :) Podoba mi się ich kształt i to że można je wykorzystać na wiele sposobów. Komoda wygląda na razie bardzo biednie, ale jestem pewna, że zmienisz ją w prawdziwe cudo :) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńŚwieczniki wspaniałe. A pewnie komoda dostanie nowe życie przy takim duecie. Mąż ze zdolnościami stolarskimi to polowa sukcesu:). Pozdrawiam i czekam na dalsze relacje.
OdpowiedzUsuńTrafiłam do Ciebie już dawno i cały czas zaglądam do Ciebie.Mas pięknym dom i pięknie urządzony. Bardzo mi się podoba.A twój kącik do czytania jest BOSKI;-) Tworzysz też niesamowite rzeczy i nie mówię tu tylko o tych świecznikach;-)).Masz dobry gust i złote rączki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
efekt rewelacyjny, są śliczne...pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPiekne wyszly swieczniki ,komoda wyjdzie Tobie napewno sliczna,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWlałaś nowe życie w te świeczniki:-) pięknie wyszły. A komody zazdroszczę, bardzo jestem ciekawa efektu po odnowieniu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:-)
Jako maniaczka świecowa , podoba mi się pomysł z kinkietami.
OdpowiedzUsuńKomoda świetna ,szkoda tylko ,że była w nie najlepszym stanie . Niestety tak bywa z okazjami , podobnie wyglądało u mnie z krzesłami. Ciekawa jestem efektu końcowego metamorfozy, tak że kuruj się i oszczędzaj nadgarstek .
Pozdrawiam ciepło.
Gratuluję pomysłu świecznikowego, bardzo ładnie wyszły!
OdpowiedzUsuńŚwieczniki rewelacja.Już jestem ciekawa metamorfozy komody. Pozdrawiam i zapraszam do siebie.Czeka wyróżnienie.
OdpowiedzUsuńEwa, посылку получила! СПАСИБО БОЛЬШОЕ! Очень приятно! Любуюсь сердечками каждый день!
OdpowiedzUsuńPrzesliczne świeczniki...rewelacyjnie wyglądają... mają klimat!Bardzo mi się podobają!
OdpowiedzUsuńKomoda fajna...już jestem ciekawa efektu :)
Cieplutko pozdrawiam i dziękuję za odwiedzinki na blogu:)
Witaj , Ewo :)
OdpowiedzUsuńŚwieczniki bardzo pomysłowe i urocze , trzymam kciuki za komódkę , pewnie wyczarujesz z niej ( razem z szanownym małżonkiem :) ) jakieś cudo :)
Bardzo jestem ciekawa efektu :)
Bardzo ciekawy blog , będę tu częstym gościem :)
Ściskam i dziękuję za odwiedziny mojego bloga .
piękny zapraszam do siebie w moje skromne progi pozdrawiam graszel http://styloweinspiracjegraszel.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwieczniki są przepiękne! Aż miło na nie patrzeć :D
OdpowiedzUsuńOby tych korników juz nie było, inaczej trzeba bedzie szybko reagowac.
OdpowiedzUsuń