środa, 20 marca 2013

"prawdziwe kłamstwa" czyli co mi chodzi po głowie...



Witam wszystkich stałych i nowych gości!
Co mi „chodzi po głowie”? A no co jakiś czas zastanawiam się ile jest prawdy w naszym blogowaniu. Zaglądanie na ciekawe blogi towarzyszy mi zawsze  przy piciu kawy lub chwilce oddechu od codziennych zajęć.  Z rzadka oglądam telewizję, bo interesujących  programów jak na lekarstwo a co włączę  telewizor  to atakuje mnie albo reklama albo złe  wiadomości. Lubię czytać o nowych pomysłach na wnętrza, szukać  inspiracji  lub czytać o ważnych dla kobiet, codziennych sprawach.
W ogromnej grupie podczytywanych blogów są  blogi wnętrzarskie i blogi z rękodziełem i  blogi o życiu - po prostu, ale prowadząc swojego  bloga coraz częściej zastanawiam się nad  formułą…
Czy ma być tylko prezentacją moich prac i dekoracji domowo – ogrodowych, jak dużo ma w nim być mojej prywatności, czy może powinien być jakiś  podział na rękodzieło, dom i ogród, posty o życiu codziennym , rozterkach itp.
Wreszcie czy powinnam pokazywać tylko te najładniejsze zdjęcia, które są malutkim wycinkiem całości  i  kreują nieprawdziwą rzeczywistość.  Dlaczego się zastanawiam??? Takie myśli towarzyszą mi, kiedy trafiam na blogi pokazujące piękne metamorfozy wnętrz, udekorowane świątecznie, czyściutkie kuchnie, pokoje z białymi kanapami i meblami, bez śladu kurzu, plamek i zagnieceń. I wtedy zdarza się, że myślę… o kurczę -  jestem kiepską gospodynią, nie radzę sobie, na blacie stoją naczynia czekające na zmywanie, psy właśnie zadeptały podłogę, okna nie umyte, roleta krzywo podciągnięta, ktoś rachunki i korespondencję rzucił na barek a nie w miejsce do tego przeznaczone itp. – nie jest dobrze i łapię się za robotę;  mimo braku sił po 12 godzinach w pracy,  w drodze do i z pracy.  Z poczuciem spełnionego obowiązku kończę powierzchowne sprzątanie o 23 a potem wstaję 5.30:  poranne zamieszanie, karmienie futrzaków, kawa i biegnę do pociągu… A w weekend generalne porządki!
Na blogach pokazujemy tylko kawałek, śliczny kawałek dopiero co wysprzątanej kuchni, po nowej aranżacji, kąciki domowe  które błyszczą.  Są śliczne, zaplanowane i udekorowane z inwencję, są dla nas oglądających  inspiracją i motorem do działania, tworzenia… ale. . Ale wiecie co?  Brakuje mi w wielu blogach naszej prawdziwej codzienności, która z pewnością nie jest tak idealna jak na zdjęciach. Czasami na blacie leżą naczynia nie włożone do zmywarki, czasami poduszki na kanapie są porozrzucane, lub tak jak np. u mnie leży narzuta chroniąca kanapę przed brudnymi  łapkami dwóch ogromnych psów.
Dlatego czasem odpuszczam oglądanie nieskazitelnych zdjęć ,  pięknych wnętrz. Wolę wtedy zobaczyć co słychać u Moniki  z bloga „Powrót  do tradycji  z kozami w tle” albo poczytać wzruszające, ciepłe teksty Kajki o jej synku.  Zaglądam co słychać w Kurnej Chacie, na budowie u Beaty albo w BELGOWIE. 
Szukam wtedy potwierdzenia, że inne kobiety pracujące zawodowo też nie są robotami, pucującymi bez przerwy swoje cztery katy, doskonale zorganizowanymi matkami i żonami, perfekcyjnymi paniami domu. 
Są wspaniałymi kobietami, które jak ja mają chwile słabości, czasami mają dosyć i uczą się odpuszczać rzeczy ważne dla tych ważniejszych.
Czy zmienię coś na swoim blogu? Chyba tak, ........chciała bym odważyć się i pokazać tę brzydką część mojego ogrodu, czekającą na zaplanowane prace, tę brzydszą część nie urządzonego domu, choćby gabinetu  czy nie wykończonego tarasu... aby pokazać zwyczajnym-niezwyczajnym "kobitom"  że  nie są jedyne, że inne tez tak mają. Ze zanim coś stanie się piękne , wymaga zmian, dużo pracy a często też nakładów finansowych. A z tym wiadomo jak jest. Potrzeba czasu albo wygranej w TOTKA!

Dziewczyny! jeśli nie zdążycie wysprzątać na błysk domu przed Świętami, jeśli pogoda nie pozwoliła wypucować okien, jeśli nie macie sił i czasu na wszystko, co jak Wam się wydaje POWINNYŚCIE zrobić... to trudno! Czasami tak jest i trzeba odpuścić. 
Bo może tylko my same widzimy smugę na oknie, albo pyłek kurzu, bo może chcemy aby było tak jak na zdjęciach w kolorowych magazynach lub na pięknych zdjęciach z blogów.

Uff... wyrzuciłam te myśli z mojej głowy, ciekawe co Wy o tym wszystkim sądzicie?


52 komentarze :

  1. Mam takie same odczucia jak Ty. Mój mąż, zawsze gdy trochę bardziej naciskam na sprzątanie mówi: mieszkamy w muzeum, galerii czy w domu? I ma rację.Coraz bardziej zaczynam cenić wspólnie spędzone chwile z najbliższymi, niż na glanc wypucowane mieszkanie i wcale to nie oznacza, że jestem bałaganiarą i nie lubię porządku. Nie jesteś sama, Pozdrawiam serdecznie, Gabrysia

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak fajnie, że to napisałaś, w zupelności się z Tobą zgadzam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ewa KOCHAM CIĘ za te słowa :)))
    Dokładnie mam tak samo, jeszcze do niedawna miałam tak, ze moje pasje szły na bok. Bo dzieci, bo praca , bo gotowanie i dom który jest duży za duży ,na który dziennie poświęcałam mnóstwo czasu aby błyszczał. Aż wreszcie powiedziałam basta ! koniec wrzasków na dzieci ,psy i złości na znajomych którzy wpadali bez zapowiedzi, a mnie tylko latało po głowie czy jest dość czysto.
    Zaczęłam bardziej myśleć o sobie, o szyciu które kocham,o przyjemności rozmowy z bliskim nawet w nie posprzątanym pokoju :)
    pozdrawiam cieplutko
    Anielka

    OdpowiedzUsuń
  4. Święte słowa! Ale przecież wiemy skąd bierze się taki stan rzeczy. Prezentujemy to co mamy najlepsze, dzięki temu nie tylko tworzymy wyimaginowany obraz idealnego świata dla innych, ale i same zaczynamy w to wierzyć dzięki czemu polepsza nam się samopoczucie. Już nie wspomnę o setkach komentarzy, ochów i achów - nad pięknie udekorowanym wielkanocnie oknem (może nawet jedynym umytym z wielu) ale od razu lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ewo, mądre słowa. Przede wszystkim nigdy nie wariuję ze sprzątaniem na święta. Do szału doprowadzają mnie pytania "a umyłaś już okna na święta? bo ja już wszystkie żyrandole wypucowałam, firanki poprałam.." Nie sprzątam inaczej przed Wielkanocą cz Bożym Narodzeniem niż zwykle. Robię to zawsze tak samo i wtedy gdy jest taka potrzeba. MÓJ DOM ŻYJE i ma prawo do brudnego kubka po kawie, porozrzucanych książek dzieci i sterty prania czekającego aż ktoś (czyli ja) je wyprasuje. Pewnie że muszę ogarnąć wokół siebie, gdy chcę usiąść na kanapie ale nie szaleję, bo zwyczajnie tego nie ogarniam. Zmieniłam standardy i tyle. I jest mi łatwiej. A na blogach... pokazujemy jak chcemy, żeby było. I nic w tym złego. Karmimy oczy ładnością. I to niegroźne. Tyle tylko że dążenie do ideału bywa bolesne, a czy zawsze potrzebne...? :)
    pozdrawiam ciepło!
    dominika

    OdpowiedzUsuń
  6. Napisałaś dosłownie o tym o czym myśle "buszując" po blogach.
    Kiedy ogladam perfekcyjne, lśniące bielą wnętrza mieszkania(nie domu), w którym zamieszkuje również trójka brzdąców to nie uwierzę nigdy że tam jest tak nieskalanie.
    Prowadząc swój blog wielokrotnie zastanawiałam się nad tym samym o czy piszesz, ile prywatności, ile dla ludzi.Nie da sie całkowicie,sucho.Troszkę ekshibicjonizmu musi być aby było realnie.
    A okna.....są na miejscu, przyjdzie pora, cieplej będą błyszczeć.
    Najważniejsze to kiedy moja rodzina jest razem,nie ład, skład i pedanteria w szufladach.
    Pozdrawiam cieplutko i dzięki za ten wpis:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mysle,ze nie jestes w formie i te swieta nie beda na blysk u Ciebie,ale skoro inni chca i maja motywacje,sile,czas to czemu nie?Mozna pisac na blogu to,co przynosi dany dzien albo pokazac zaczeta lub skonczona prace.Ja osobiscie wole optymizm
    i ladne wnetrza albo ''przed'' i ''po'',to nic zlego.Sama czesto zle sie czuje z powodu depresji i mam gary nieumyte i slady od lap jednego malego psa ale czuje sie lepiej,gdy ogladam piekne,wysprzatane mieszkanie,ladne prace.Moze inni tez lubia to ogladac a jeszcze inni pokazywac i motywowac sie tym,byc z siebie zadowolonymi??Mam dni ,kiedy mieszkanie lsni i takie,gdy jest balagan.Rozumiem w pelni,co masz na mysli,ja jednak wole ogladac ład i piekno.Iwona

    OdpowiedzUsuń
  8. mądre słowa :) lubię zagladac na różne blogi, ale czasem mam wrażenie, że te wnętrza są tak idealne ze aż nierealne :) z drugiej strony do autora bloga należy decyzja, co chce pokazać a co ukryć...jeśli zależy mu na idealnym wizerunku - niech :)

    OdpowiedzUsuń
  9. a ja myślałam, że tylko ja tak mam... święte słowa :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Starałam się mieć idealnie wylizane mieszkanie ,jak nie pracowałam i dzieci miałam małe i wtedy wydawało mi się ,że tak musi być...
    Poszłam do pracy ,dzieci podrosły,ale nadal robiły bałagan, chociaż pomagały w ogarnięciu to i tak nie zawsze było tak jak bym sobie tego życzyła i wtedy jak podałam na nos po powrocie z pracy trochę odpuściłam.
    okazało się, że nikt nie rozchorował się ,bo nie zmyłam dziś podłogi,że świat się nie zawalił,bo nie zmyłam wieczorem naczyń>>>
    Dzięki ,że napisałaś trochę prawdy:))
    pozdrwiam

    OdpowiedzUsuń
  11. No właśnie, każda z nas ma rację, bo każdą co innego realksuje irytuje albo relaksuje. I zgadzam sie z Dominiką, że pokazując ładne, poukładane wnetrza bez skazy, pokazujemy jak chcemy żeby było. To do mnie przemawia.Iwona tez ma racje, bo faktycznie ostatnio częściej szukam nie pieknych zdjęć a raczej blogów z refleksyjnym nastawieniem do życia. Pewnie to efekt, że jeszcze nie odnalazłam w sobie radosnego myslenia o przyszłości a może to efekt długiego oczekiwania na wiosnę i słońce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mysle,ze wlasnie tak sie dzieje.Pozwol sobie na odpoczynek,zdystansuj sie,nie musisz nic na sile.Wiem,ze te piekne obrazki potrafia draznic.Ponad trzy lata temu,gdy bylam bardzo chora,zrzymalam sie na widok blogow,ktore ''przed''kochalam,byly dla mnie motywacja.Doszlo do tego,ze przez kilka m-cy wcale nie zagladalam na blogi.Gdy wszystko sie u mnie ulozylo,znow tu przyszlam i czerpalam inspiracje,motywacje i podziwialam.
      Twoj stan ma duzy wplyw na to,jak postrzegasz ''otoczenie''.Ale wszystko sie ulozy,nie porownuj sie z innymi,daj sobie CZAS.Iwona

      Usuń
  12. Ja mam pewną dolegliwość. Otóż jak skończę, to taka jestem z tego dumna i tak się cieszę, zż zaraz biorę aparat i robię zdjęcia, I kompletnie mnie to nie interesuje czy miejsce jest godne czy nie. Ważne, żeby światło pozwoliło mi tego dokonać. W związku z czym zdjęcia są z reguły w tych samych miejscach. Jeżeli ktoś chce, żeby tylko było pięknie, niech sobie ma. Mnie moja twórcza atmosfera, jak nazywam mój bałagan podczas pracy, zupełnie odpowiada. Czasami z zazdrością spoglądam na te wypieszczone wnętrza i dostaję ochoty na porządki. Może nie ma złego...Pozdrawiam Cię Ewuniu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj dałyście mi do myslenia i o to mi chodziło. O Wasze zdanie. Piszemy bloga dla siebie ale i dla innych, a na osoby które go czytają wywiera to różny wpływ. Wygląda na to, że na każdą znas inny, każda z nas czerpie z blogowych wpisów i pieknych zdjęć cos dla siebie. Jedna motywację, inna relaks przy kawie a jescze inna przyjemność z ogladania pięknych rzeczy. I to jest w tym wszystkim najlepsze!

    OdpowiedzUsuń
  14. Myślę tak samo jak Ty . Mieszkanie to nie muzeum.
    Czasami jeszcze zastanawiam się, gdzie w mieszkaniach mieszczą sie te wszystkie drobiazgi, większe lub mniejsze, przecież zajmują dużo miejsca. Zastanawiam sie też , gdzie jest strefa mężczyzny, jeżeli sypialnia jest różana, w salonie na półeczkach pełno pierdułeczek. U mnie obok moich misek i ozdóbek stoją fajki, podstawki do nich, na ścianach obok morskich obrazów wiszą moje prace. Mimo różnorodności dla mnie wszystko jest spójne. Nie narzucam nic i sama też się staram dostosować.
    Wracając do sprzątania, to kiedys myłam okna dwa tyg po Wielkanocy i sąsiadka dziwiła sie,że znowu myję, nie wyprowadzałam ją z błędu,że dopiero je myję ;-)
    Ładne zdjęcia też lubię pooglądać .

    OdpowiedzUsuń
  15. Zgadzam się z tobą w stu procentach,gdzie nie zaglądam piękne wnętrza i dodatki,wypucowane wygłaskane ,u mnie w jednym poście widać kawałeczek kuchni i gary na szafce i dopiero zauważyłam to po czasie i sama do siebie zagadałam ale obciach.Może trochę obawiamy się krytyki ,wszystko musi być naj.Ja dawno odpuściłam pewne rzeczy i świat się nie zawalił.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Wiesz myślę, że to trochę tak jak z wpuszczaniem gości do domu. Tych których dobrze znasz i często u Ciebie bywają wpuszczasz bez większego stresu - przecież wiedzą, że tu się mieszka a nie pozuje do zdjęć. Gorzej z tymi, którzy przychodzą po raz pierwszy i zależy Ci na ich opinii, bo trochę masz pietra czy nie pomyślą, że u Ciebie zawsze pies je z podłogi i czy tego w głupi sposób nie skomentują :) Moja sunia uwielbia jak przyjdą nieznani jej goście wywlekać co ma dobrego w misce i ostentacyjnie zjadać pod stołem... A w necie nigdy nie wiesz kto akurat zajrzy. Być może dlatego na wielu blogach królują pokoje grzecznie "uczesane".
    Co do sprzątania, to mam czasem wrażenie że to syzyfowa praca. Czwórka dzieci potrafi w trzy minuty zrobić takie zamieszane jakby cała armia przez dom przeszła. Gdybym chciała wysprzątać wszystko na raz w jeden dzień (nawet przy aktywnym udziale reszty rodziny), to chyba w ogóle bym spać nie poszła. Dlatego czasem pozwalam sobie na luksus powiedzenia sobie "jutro zrobię". A jak kto ma ochotę wcześniej mieć wyprasowaną bluzkę, to wie gdzie stoi żelazko...
    Ale wiem też, że nie każdy to potrafi. Miałam kiedyś sąsiadkę, która co sobotę pucowała do połysku wszystkie klamki w domu (mieli metalowe). Dla mnie to był jakiś obłęd. A ona bez tego nie uznałaby, że jest czysto. Z jednej strony podziwiałam jej samozaparcie do ciągłego, codziennego sprzątania i ustawiania wszystkiego we właściwym porządku, z drugiej ja bym chyba zwariowała.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ewciu... trafiłaś w sedno !!!
    nie wiem czy zauważyłaś ale... jak dobrze przyjrzysz się moim fotom na niektórych widać... drobne uchybienia a raczej moich obowiązków domowych ... hehe
    tak... dla mnie sterylna czystość nie istnieje i... wolę lekko zabrudzoną serwetkę ( u kogoś na focie ) niż... sterylną czystość... w którą to nie wierzę ... jak się fukcjonuje, gotuje i po prostu MIESZKA w domu... nie może byc idealnie czysto ... no bo niby jak ???

    OdpowiedzUsuń
  18. Ewo to ja zacznę od drugiej strony, żeby nie było tak cukierkowo, że wszyscy się z Tobą zgadzają, prowadzę swojego bloga trzeci rok i zaczynałam od takich właśnie prostych i zwyczajnych rzeczy, od planów i marzeń dzielenia się troskami, pokazywaniem kolejnych etapów budowania ogrodu, remontu domu, zdjęć robionych w wannie bo akurat tam było najwidniej.Pisałam tego swojego bloga dla 20 osób które gdzieś niechcący się zatrzymały nad tym co piszę, ale dopiero jak zaczęłam bardziej dbać o to co i jak pokazuję ten mój blog ożył. Wiec czasem po prostu trzeba mądrze weryfikować informacje zawarte u innych. To że pokazujesz Ty czy ktoś inny na swoim blogu kawałek tylko tego prawdziwego świata w którym żyjemy to nie są kłamstwa, to jest wielokrotnie terapia, to jest ten kawałek który chce nas zmotywować do kolejnego kroku, może nie dziś, nie jutro ale może pojutrze. Wcale nie musisz brać dosłownie tego, że ten kawałek jest przedstawiony w taki idealny sposób. W żadnym domu nie jest tak że wchodzi się jak do muzeum (zwłaszcza do mojego:)))) ale miło jest uwiecznić takie chwile w których ten dom czy kącik wygląda tak jakbyśmy tego chciały i tylko tyle.Pozdrawiam Cię bardzo ciepło

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja się nawet nie zastanawiam ile prawdy jest w pięknych zdjęciach. Ja nawet nie patrzę na nie jako na prawdę ale jako na zdjęcia. Za zwyczaj podziwiam, że ktoś tak potrafi. Ja nie potrafię i dlatego też nie pokazuję, bo nie mam co. To samo mam z doprowadzeniem siebie do jakiejś normalności którą można na zewnątrz pokazać. ;-) Ostatnio prawie w dresie, czerwonym jak płachta na byka, w dodatku wytartym na kolanach, pojechałam do Stefka szkoły. Dobrze, że zakładając buty musiałam na nogi popatrzeć i zauważyłam dres. Podziwiam kobiety które są zawsze tip-top. Zazdroszczę im tego w tym dobrym sensie, ale nawet nie staram się ich dogonić, być jak one, bo to po prostu nie jestem ja. Nawet moja siostra mi kiedyś powiedziała: ”Co się z tobą stało, ty się kiedyś potrafiłaś ubierać?” Ze mną nic, życie się zmieniło a ja się tylko dostosowałam, zmieniłam priorytety i tyle. Kto mnie taką chce ok., kto nie chce, też ok. Może to słabość, nie wiem, ale ja nie umiem udawać. Po mnie zaraz widać jaki mam dzień. Nie mówię, że to dobre ani złe, po prostu tak jest.
    A co do bloga, ja też nie wiem co pisać i jak, bo zawsze jednak myślę, że ktoś to może nawet czytać ;-) W sumie mam tylko jedną regułę, staram się nie obrażać nikogo i mam nadzieję, że to mi się udaję.

    OdpowiedzUsuń
  20. Perfekcyjna to ja na pewno nie jestem, a i okien nie umyję, poczekam aż będzie cieplej :) Lubię gdy jest wysprzątane, a jak nie jest, bo mam akurat inne fajniejsze rzeczy na głowie, to będzie kiedyś, na pewno będzie :)

    OdpowiedzUsuń
  21. :) myślałam ze tylko ja mam takie spostrzeżenia :))) Dzięki za tak miłe słowa i ciesze się że należę do tych normalnych kobitek co sobie nie radzą ze wszystkim :) I tym bardziej ciesze się z perfekcyjna nie jestem a blog myślę że ma być przekazem szczerości życia prawdziwego a te idealne wypucowane szybko odchodzą u mnie na plan boczny. Takie to wszystko wystylizowane wypięknione nierzeczywiste a ja nie chce patrzeć na siebie takim pryzmatem. czasem oleję naczynia w kuchni czasem ominę okruchy po dzieciach na podłodze idę sobie na spacer i mam to gdzieś :) Trzymaj się ciepło a ja nie zapomniałam o słoiczkach dla ciebie tylko.... no właśnie wciąż brakuje mi czasu .

    OdpowiedzUsuń
  22. Proszę, błagam pisz tak jak zawsze :) Za to polubilam Twojego bloga!


    Ech... Na mnie czekają okna bo nawet moje psisko mowi "zwariowalaś?! przecież nic nie widzę! Jak mam szczekać na sąsiadów?! Już do roboty!" Ale zwyczajnie brak mi czasu i chęci. I gdyby nie to, ze sama przez nie nic nie widzę to bym to olała bo w czerwcu będą ocieplać blok. Mooooze (zwielkim żalem) zrobię to w sobotę :)

    Miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
  23. We wszystkim przede wszystkim zdrowy rozsądek. Ja lubię patrzeć na piękne i wysprzątane wnętrza. Sama też próbuje na zdjęciach pokazać się od jak najlepszej strony. Dziwnie byłoby oglądać kuchnię piękną, białą wystylizowaną z granatową butelką Pura do mycia naczyń. Ale patrząc na takie wnętrza wiem, że taki stan rzeczy jest tylko do zdjęcia, że w takim wnętrzu się żyje, zmywa się, zbiera się kurz... Nie stresuje mnie "idealny" świat blogowy innych ani nie przekonuje do sprzątania po nocach. Generalnie jestem pedantką w sprzątaniu i męczę się w bałaganie. Ale nie daję się zwariować, mam wprowadzone pewne zasady w domu, które ułatwiają mi życie i w zachowaniu ładu w mieszkaniu. Chociaż, nie jest łatwo, oj nie przy dwójce dzieci, mężu bałaganiarzu i dwóch psach. A no i zapomniałabym o niezliczonej ilości kolegów i koleżanek moich dzieci koczujących za każdym rogiem i nocujących weekendowo.
    Ale z blogami, jak z gośćmi w domu. Chcesz ich przyjąć do swojego świata, mieszkania i domu, tak jak powinno się przyjąć gości. Do czystego salonu, z kawą w odświętnej filiżance. Nie uważam, że to coś złego, pod warunkiem, że ma się świadomość realnego, codziennego świata za rogiem. Dziękuję, że poruszyłaś ten temat.
    Pozdrawiam, Asia

    OdpowiedzUsuń
  24. Mnie te wystylizowane, bialutkie i czyściutkie blogi trochę wkurzają. Nie, nie wpędzają mnie w kompleksy bo wiem, że zdjęcia do nich robione są tak jak te do sesji wnętrzarskich. Czyli stylizowane i jak to my mówimy - czyszczone. A życie jakie jest na co dzień każdy wie. Wyobraźcie sobie bialutkie lub kremowe kanapy przy niezliczonej liczbie zwierzęcych łapek... Ja sobie nie wyobrażam! Albo kuchnię czystą jak laboratorium, albo dom, gdzie wszystko odkłada się na miejsce... Nierealne i szkoda by było życia na taką dyscyplinę. Lubię blogi " życiowe", reportażowe. Pokazujące pasje i kawałek ciekawego świata. Bo to jest prawdziwe życie:-)))
    Pozdrawiam serdecznie!
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie to miałam na myśli. Ze każdy człowiek szuka i znajduje w czytanych blogach czegoś dla siebie. Dobrze jeśli czytane teksty czy oglądane zdjęcia wywołują w nas emocje, bo zmuszają nas do zastanowienia sie czego byśmy chcieli. Czego szukamy? co nas interesuje?
      A nasz odbiór jest też pewnie uzależniony od stanu ducha, samopoczucia w danym dniu...dlatego cieszę się że mam wybór wśród różnorodności blogów.

      Usuń
  25. Przeczytałam Wasze komentarze z ogromnym zainteresowaniem. Wiele argumentów pozwoliło mi spojrzeć trochę od innej strony na sposób odbioru blogowych wpisów i prezentowanych zdjęć. Podoba mi się Wasze porównanie do gości w domu. Nie pomyślałam tak o tym, a warto. Bo przecież goszczę Was wirtualnie w swoim świecie, w kącikach domu i ogrodu, pokazuje swoje prace i faktycznie chcę aby wtedy było pięknie , stylowo i przytulnie. Co do bycia perfekcyjną panią domu to w zasadzie się zgadzamy, że najlepsze jest zachowanie zdrowego rozsądku :) wybór priorytetów w zależności od sytuacji. To trudna sztuka.
    Jednak jak już rozpoczęłam swój proces myślowy dotyczący formy mojego bloga to chciała bym znaleźć tzw. złoty środek . A to w moim przypadku oznacza, że chętnie zamieszczała będę więcej zdjęć prac lub renowacji przedmiotów „przed i po”, chętniej pokażę z czym się zmagam w ogrodzie i jak osiągnęłam efekt końcowy od połaci podmokłej gliny do zielonego zakątka itd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomości "ziemne" będą dla mnie jak znalazł. Tyle że u mnie piasek żółciutki :)

      Perf. pani domu nawet nie oglądam. Zresztą wielu programów nie oglądam. Żal mi czasu...

      Nie mogę się nadziwić, gdy widzę puste blaty w kuchniach, za to stoły pełne różnych ozdobników. Wiem, że to dla urody, ale mi zawsze przeszkadza, gdy coś stoi na stole i nie mam gdzie odłożyć książki, którą akuratnie czytam a zawsze czytam niejedną na raz ;), postawić kubka z herbatką, czy kawką... Myślę, że jestem w tym zupełnie odosobniona.

      Pod złotym środkiem podpisuję się oczywiście. Jest to niezawodny sposób na wszystko :).

      Ściskam czule :***

      Usuń
  26. Spóźniłam się nieco z komentarzem i widzę, że prawie wszystko, co myślę na ten temat zostało już powiedziane przez dziewczyny. Myślę, że zarówno autorzy blogów, jak i czytelnicy powinni kierować się tym, co ich interesuje i przyciąga. Chcę pokazywać mój świat bez upiększeń i cenzury, pokazuję go i znajdują mnie obserwatorzy, który takiej właśnie prawdy szukają. Chcę świata ugłaskanego i wyczyszczonego z nieestetycznych elementów, OK, mam do tego prawo. Wolnoć Tomku w swoim domku. Przecież i tak nigdy nie zadowolimy wszystkich, zresztą, chyba nie o to nam, piszącym blogi chodzi. Ja chętnie oglądam piękne wnętrza lub ładnie skomponowane w kadrze wytworki rękodzieła. Ale i tak moimi ukochanymi pozostają blogi Madziki czy Belgowej Hani, gdzie jest po prostu życie. Bez żalu natomiast przestaję obserwować blogi, które z czasem stały się niemal komercyjne i są tylko miejscem na reklamy sklepów i pism wnętrzarskich. Pozdrawiam Cie Ewuś cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oooo i ja tak mam...odwiedzałam pewien blog...sliczny...ale teraz same reklamy na końcu...co od kogo pokazała...eee jakaś sztuczność nad sztucznością...czasem pooglądam...ale tak jak gazetki wnętrzarskie...bez odzewu,bez refleksji..

      Usuń
    2. i tu się muszę zgodzić, na takie blogi tez zaglądam ale właśnie raczej przeglądam jak kolorowe magazyny wnętrzarskie - dla inspiracji i pomysłów. Czytam te z duszą, które maja to coś...

      Usuń
  27. Jest dużo prawdy w tym co napisałaś. Większość blogerek w tym pewnie i ja pokazuje w swoich postach te najpiękniejsze, wysprzątane i wystylizowane wnętrza. Choć w moim przypadku nie jest to, aż tak bardzo zakłamane jak napisałaś. W swoim domu zawsze staram się mieć porządek, nie zawsze jest on nieskazitelny, ale z reguły jest względnie czysto. Może łatwiej jest mi utrzymać ład w domu niż tobie czy innym blogerkom bo nie pracuję po 12 godzin, ale w normalnym wymiarze, nie mam dzieci, ani zwierząt. Dlatego przed zrobieniem zdjęć nigdy nie robię specjalnych, "wystylizowanych" porządków, a zresztą kurzu i tak najczęściej nie widać na zdjęciu mimo, że w rzeczywistości trochę go jest. Jednak z drugiej strony moja sypialniana szafa, a w zasadzie nie szafa, a komunistyczna meblościanka czeka na wymianę, a do tej pory nie odważyłam się jej pokazać. Podobnie sprawa ma się z jednym pokojem, który oprócz malowania, stoi w niezmienionej formie od kilkunastu lat czekając na przypływ gotówki i remont, a może pojawienie się nowego członka rodziny:)
    Pozdrawiam ciepło i dziękuję za wizytę u mnie w moim tylko nieco wystylizowanym Wnętrzarskim Ja.
    T.

    OdpowiedzUsuń
  28. Dokładnie,ja lubię czasem poglądać te czyste blogi,ale zazwyczaj pociągaja mnie i uczą te w których na zdjęciach jest pokazane codzienne życie,porozrzucane zabawki,poduszki,pognieciona kapa od siedzenia,kobieta w dresach wtedy myślę,tak jest dobrze i wiem,ze nic to złego. Ale malo takich jest,ja sama chciałabym pokazać cos ładnego ,zainspirowac kogos,a przede wszystkim siebie,ale zwyczjnie nie mam co,albo nie potrafie tego pokazać.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  29. Dodam jeszcze,że większości te ładne wnętrza,których tak zazdrościmy pokazują osóbki mieszkające po za granicami Polski,nie wszyscy,ale wiele.
    U nas prowadzi sie inny tryb życia,bardziej stresujący
    z reszta same wiecie jak jest:/

    OdpowiedzUsuń
  30. Witam serdecznie Pani Ewusiu

    dawno mnie tu nie było,też troszkę zawirowań. A propo tematu - też tak mam potrzebuje wytchnienia, nic nie nierobienia, czasem nie gotuje bo mi się nie chce, dawniej tak nie miałam chciałam wywiązać się jak najlepiej z moich obowiązków, ale na dłuższą metę tak się nie da. Uwielbiam piękne wnętrza, czystość i otaczanie się wspaniałymi bibelotami, ale czasem mam bałagan, a jak pięknie poprzesuwam meble(kilka razy w roku wydaje mi się że to nowy wspaniały dom.

    Całuje ściskam bo już wiosna i przytulam ciepło po śmierci taty Iwona z Krakowa 9zaproszenie aktualne ;))

    OdpowiedzUsuń
  31. A ja myślę, że wszystko zależy od tego, czy blog jest dla Ciebie, czy dla innych.Kiedy jakieś 3 lata temu odkryłam blogowy świat, pomyślałam: o kurczę, ja też chcę mieć takie idealne i wykreowane miejsce, nawet, jeśli nie będzie do końca prawdziwe. Byłam wtedy w depresji i potrzebowałam kawałka świata czystego, pięknego, sielankowego. Z czasem to się zmieniło. Cóż, że na zdjęciu niedokończona od 8 lat kamienna ściana, odrapana furtka czy brak listwy na podłodze? Zrozumiałam, że nie taką rolę ma pełnić mój Skrawek Nieba. Oczywiście, dziś też mam frustrację, kiedy patrzę na te wypucowane mieszkanka( choć tak naprawdę lubię je oglądać) , ale też z przyjemnością czytam o zwykłym życiu zwykłych kobiet. Ewo, nie musisz zmieniać nic w swoim blogu- myślę, że o jego niezwykłości decyduje Twoja osobowość. Po prostu są miejsca i ludzie, do których z chęcią się wraca:) Uściski.

    OdpowiedzUsuń
  32. A ja Ewuniu, nic nie będę teraz czytać, co napisały dziewczyny, bo zaraz muszę maluchy gonić spać, więc napiszę KRÓTKO!
    Dla mnie NIC nie musisz zmieniać! Zaglądam tu dla Ciebie, nie dla zdjęć... i żadne zdjęcie TEGO nie zmieni.
    Ściskam czule :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja lubię oglądać takie piekne czyste wnetrza.... ale tylko oglądać....
      na co dzień jest jak u ciebie, "szmata " na kanapie bo pies wraca brudny ze spaceru, na stole leżą gazety do czytania.... nie jest sterylnie.
      dom musi życ i najważniejsze abysmy sie my sami w nim dobrze czuli. Na swoim blogu pokazuję normalne zdjęcia, czasami w tle widać jeszcze niedopracowany ten nasz nowy-stary dom....
      bloga pisze z potrzeby serca , nie upiekszam zycia, jak mi ciężko to milczę a i tak blogowicze potrafia odróznić nastrój....
      od dwóch lat kiedy to przniosłam sie z miasta na wieś czuję że to jest właśnie moje miejsce i dopiero tutaj czuję sie spełniona i szczęśliwa pomimo wielu dodatkowych obowiązków
      serdeczności...
      pisze drugi raz bo poprzedni post zniknął :(

      Usuń
  33. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  34. Ja tam wolę z Jaśkiem pogadać, a odkurzacz niech poczeka:))
    Też nie ufam wycyzelowanym zdjęciom, ale dla mnie najważniejsza jest jednak moja prywatność:)))
    Buziaki, Kochana.
    Świetny post:)))

    OdpowiedzUsuń
  35. no tak..mówią:jak cie widzą -tak cie piszą...ja nie pracuję ..a czasem nie mogę ogarnąć domu...albo zwyczajnie gdzieś się na coś godzę ,co wcale nie upiększa domu....Ewuniu masz wiele racji w tym co piszesz:)))....ja czasem pstryknę jakąś fotkę...a potem ...patrzę ło matko ,przecież na niej jest bałagan...i co..i nie pokazuję...taki pseudo idealizm zycia:))

    OdpowiedzUsuń
  36. I ja się wypowiem choć przyznam, że jestem raczej cichutkim obserwatorem Waszych pięknych wnętrz, domów i prac... Sama należę do osób, które dużo by chciały, ale niestety mają zbyt słabą motywację i możliwości... Często przeglądając wiele blogów myślę - jak one to robią? - pracują niejednokrotnie na całym etacie, wychowują dzieci, mają wspaniałe, czyste i uporządkowane mieszkanie w każdym calu... Skąd siła, pieniądze i czas? Wówczas nachodzą mnie myśli - oj nawet zazdrości, że ja nigdy nie dorównam takim osobom... Ale z drugiej strony to właśnie Wy, Wasze wnętrza jesteście motorem i siłą, aby osoby takie jak ja zmieniały coś w życiu, żeby chciało im się chcieć i miały motywację do działania. Sama uważam siebie za bałaganiarę choć mimo to lubię mieć wszystko uporządkowane to często brakuje mi chęci do działania i siły... Przeglądając te wszystkie piękne miejsca nabieram mocy, inspiracji i ciągle próbuję coś zmieniać - choć z różnymi efektami ;-) Myślę, że pokazywanie samego piękna jest tym, czego wszystkie oczekujemy... Nikt nie chce oglądać na blogach brudnych naczyń, nieporządku itd. czyli zapewne tego wszystkiego, co poniekąd dotyczy każdej z nas, bo nie ma ludzi robotów... Bynajmniej ja żyję z taką świadomością. Z drugiej strony każda z nas wyszukuje blogi, które nam się podobają, skąd czerpiemy inspiracje... Dlatego też myślę, że każdy powinien tworzyć z pasją to, co lubi i chce pokazać innym :)
    Życzę dalszych sukcesów i chęci do działania :) Pozdrawiam ciepło, Olga

    OdpowiedzUsuń
  37. Kurcze, ja rzadko pokazuję na blogu swój dom, ale jak już robię takie zdjęcie, to wychodzi ze mnie "estetka" i rzeczywiście usuwam z pola zasięgu aparatu różne przedmioty, które zazwyczaj leżą na stole, kanapie, poprawiam zasłony itp. I oglądając takie zdjęcia na innych blogach, zdaję sobie sprawę, że większość ludzi robi to samo. Mnie to nie przeszkadza. I wcale nie myślę wtedy o sobie, że jestem gorsza, bo nie pucuję godzinami podłogi lub nie myję okien co 2 tygodnie. To, że na zdjęciach pokazujemy świat uładzony, niekoniecznie oznacza, że chcemy by inni myśleli, że tak jest u nas stale:) A generalne porządki robię wtedy kiedy mam natchnienie, niekoniecznie zaś wtedy, kiedy są potrzebne;) I się tym nie przejmuję, bo przecież to moja sprawa - jak komuś przeszkadzają moje niezbyt przejrzyste okna, to już jego problem;) Nie zawsze miałam takie podejście, ale z czasem priorytety się zmieniają, jak napisała kajka.

    OdpowiedzUsuń
  38. Ja rzadko pokazuję mieszkanie. Fotki swoich prac pstrykam przeważnie w tym samym miejscu. Wiem,że moje zdjęcia są nieciekawe i często nad tym ubolewam, szczególnie jak widzę na innych blogach wspaniałe dekoracje towarzyszące jakiejś robótce. Ja nie mam pięknych świeczników, cudnej porcelany... Zresztą jestem minimalistka, nie lubię zbyt wielu ozdobników. Jak oglądam wnętrza z dziesiątkami zawieszek, serwet,podkładek,to myślę sobie -jeju,kto by to u mnie prał, prasował... Właściwie to mam mieszane uczucia oglądając blogi. Spojrzę z czułością na wazon pięknych kwiatów, ale jak dalej czytam, że właścicielka bloga nie wyobraża sobie mieszkania bez świeżych kwiatów i w każdym pomieszczeniu musi mieć świeży bukiet to jakoś przestaję wierzyć. Bo ja nie miałabym na to pieniędzy... Ale kurde....tak poczytałam,poczytałam i ja może przestanę już się tu wymądrzać tylko pójdę posprzątać. Bo po moim szyciu... oj dzieje się...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem wcale nie trzeba dużych nakładów finansowych aby wyczarować cieszące oko dekoracje. Ja lubię miec w domu żywe kwiaty, czy to doniczkowe czy cięte. I wcale mi nie przeszkadza że czasem są to bukiety z polnych kwiatów, ogrodowych stokrotek czy dzikiego bzu od sąsiadki. Nie mam ich w kazdym pokoju, ale na stole w jadlni zwykle coś stoi. I szczerze mówiąc takie układanie bukietów bardzo mnie odstresowuje. A do cudzych domów na blogach lubię zaglàdać. Miło jest się przekonać że nie wszyscy mają wyłącznie bielone meble i designerskie wyposażenie.

      Usuń
  39. Z każdym blogiem jest tak, że pokazuje tylko pewien wycinek swojej rzeczywistości, bo przecież inaczej to byłby ekshibicjonizm pełną gębą. I dobrze, bo wtedy blog pomaga blogerce, opowiedzieć o tym, co ma potrzebę uzewnętrznić.
    Wielkie blogi wnętrzarskie najczęściej z czasem się komercjalizują, takie jest życie, stają się trampoliną do kariery zawodowej blogerki. I to też dobrze, zapracowała sobie na to. Inne, które nie chcą się do końca odsłaniać, najczęściej po pewnym czasie kończą prowadzenie bloga, bo wyczerpuje się jego formuła. Ja bloguję w sumie już dobre kilka lat, czasem myślę o zaprzestaniu, ale... blog jest ważną formą kontaktu ze światem (dla mnie), pokazania tego, co dla mnie ważne i do czego czasem chciałabym namówić swoich czytelników. I pokazuję nasze życie, choć staram się omijać jego złe strony, bo przecież każdy ma swoje zmartwienia, nie trzeba mu jeszcze naszych dokładać. Pisz, o czym Ci w duszy danego dnia gra, wydaje mi się, że robienie z góry założenia, że blog będzie o tym czy o tamtym i tak na dłuższą metę się nie sprawdza, bo pewnego dnia coś nam w duszy gra całkiem innego i... po prostu o tym piszemy.
    Na ładne wystylizowane wnętrza lubię popatrzeć, choć ten wszechobecny oczojebny turkus już mnie wkur...za !!! Mimo to lubię, bo czasem są na takich blogach cudne przepisy, fajne drobne pomysły na dekoracje, są po prostu inspirujące, pozwalają brać dla siebie coś pożytecznego. Dostaję czasem maile, że dla kogoś jesteśmy inspiracją, że nasza historia pozwala komuś wierzyć, że także może spełnić swoje marzenia. I to jest największa nagroda za blogowanie, naprawdę! ;))))

    OdpowiedzUsuń
  40. Oj, ale burza:)Ja i mój blog, to pewnie taki typowy przykład, o którym dziewczyny piszą-trójka dzieci, praca na cały etat i białe wnętrza super posprzątane...:) Tak u mnie BYWA czasami, najczęściej zaraz po posprzątaniu. Normalnie oczywiście leżą porozrzucane ubrania, pod meblami można znaleźć koty od kurzu, okna nie błyszczą idealnie...Ale na blogu staram się pokazywać właśnie ten lepszy kawałek rzeczywistości, bo mój blog jest o wnętrzach, a nie o życiu 5-osobowej rodziny. Sama też wiem, że jak sobie popatrzę na ładne, piękne, czyste zdjęcia wnętrz, to od razu mam ochotę na zmiany u siebie, tak to chyba działa. Oprócz tego niestety (piszę świadomie) jestem pedantką, drażnią mnie gary w zlewie i rozrzucone ubrania, więc chodzę i zbieram...Rozumiem jednak, że nie każdy tak ma i takim osobom może się wydać dziwne, że przy trójce dzieci można mieć porządek.Ale tak czy siak, fajnie czasami pooglądać naszą blogową prozę życia, co tez czasami czynię i na swoim blogu:) Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  41. Ale poruszenie wywołałaś tym postem.
    Myślę,że każdą z nas w mniejszym czy większym stopniu to dotyczy. Gdy jest czysto , wysprzątane, dobrze zaaranżowane - wtedy się patrzy, podziwia i inspiruje. / i nie myślę tu o sztuczności/, chociaż bałagan artystyczny też ma swój urok.
    Ja tak mam. Oglądam, podziwiam a potem działam.
    I choć lubię porządek to muszę się przyznać,że frędzli przy dywanie nie czeszę...
    Pozdrawiam z Małego Szpicherka.

    OdpowiedzUsuń
  42. nigdy nie zastanawiałam się, jak POWINIEN wyglądać blog ani co POWINNAM w nim zamieszczać. Trochę mnie zmartwiłaś, bo ja ciągle zamieszczam zdjęcia brudnych kotów rozwalonych na poskładanym praniu, fotografuję też ciasta na stole czy blacie, gdzie jest wszystko tak, jak zawsze - czyli pod ręką, w ogrodzie mam prawie wszystko dzikie i nigdy nie przyszło mi do głowy, że to rodzaj odwagi. Nikt się z tego powodu nie obraża, czytelnicy wielokrotnie pomagali mi w wielu różnych sprawach a to oznacza coś bardzo cennego - zaufanie. Chyba, że Twój blog jest profesjonalny, ktoś postawił Ci warunki i musisz się trzymać umowy?

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za wizytę u mnie i komentarz :)