Bo jak tu być w pełni sił jak najpierw moczą cię w kąpieli siarczkowej (brr.. śmierdzi siarką), potem siedzisz podłączona do elektrod z prądem, z dziwnym kołnierzem na kręgosłupie szyjnym, potem jeszcze sesja z laserem na plecy a całość kończy wizyta w kriosaunie a tam jest minus 145 stopni!!!Dałam radę :)
Potem zalecenie aby odpoczywać ale na słońcu nie można siedzieć :( a pogoda w drugim tygodniu dopisała.
Miałam czas na czytanie, spacery w cieniu starych drzew w Parku zdrojowym. Zachwycałam się każdym kwiatkiem i zielonym listkiem i tęskniłam za moim "osieroconym" ogrodem.
To był dobry czas, spędzony z mamą na rozmowach. Dawno nie miałyśmy tyle czasu tylko dla siebie.
Parę migawek z Parku Zdrojowego przed Sanatorium Marconi. Park dopiero budził się do życia, kwitły zawilce i i stokrotki a wiewiórki były tak oswojone że brały orzechy wprost z ręki.
Budynek sanatorium w stylu klasycystycznym zaprojektowany przez Henryka Marconiego - polskiego architekta pochodzenia włoskiego. To jeden z najwybitniejszych polskich architektów pierwszej połowy XIX w.
Będąc tak blisko Krakowa, musiałam pojechać i połazić po moich ulubionych kątach.
Kawa z amaretto w Cafe CAMELOT w Zaułku Niewiernego Tomasza.
Na zdjęciach przytulny ogródek, który niedawno powstał i wspaniałe schody z galerią na wyższych piętrach.
Zawsze podczas wizyty wstępuję do malutkiego kościółka Sióstr Klarysek. Wchodząc do niego z gwarnej ul. Grodzkiej nagle wchodzimy w ciszę i spokój! A do tego to przepiękne wnętrze.
W następnym poście będzie krótka relacja z kilkugodzinnego pobytu w Krakowie i moich ulubionych miejsc. Dziś kończę ten krótki wstęp, bo o Krakowie mogę godzinami... Będzie też o paczce od Anstahe i niespodziance dla Kajki
Teraz muszę nadrobić prace ogrodowe, bo spóźniona wiosna i wyjazd spowodowały, że wygląda dużo gorzej niż w zeszłym roku. Zaczynam więc akcję: reanimacja.
Od tygodnia, wracam z pracy i rzucam się w wir ogrodowych czynności: pielenie, sadzenie, ściółkowanie korą itp. A od czerwca wielka akcja urządzania kolejnej partii ogrodu. Przyjedzie co najmniej 20 ton ziemi na wyrównanie trawników i dołów oraz naprawę warzywnika. Z warzywnikiem kiepsko jest po zalaniu w wyniku roztopów, ziemia się ubiła i jest wciąż za wilgotna po każdych opadach, więc będziemy robić podwyższone rabaty.
Nowych prac zaledwie kilka i to nie dokończonych. Trochę szyję... ogólnie ogród pochłoną mnie bez reszty. Oby finanse i pogoda dopisała to planów ogrodowych mi nie zabraknie.
Zrobiłam sobie dzbanek na kwiaty ze starego emaliowanego czajniczka. Miał trochę rdzy i farby olejnej. Kosztowało to trochę pracy a efekt ocenicie same, bo zamierzam zrobić mu ładniejsze zdjęcia po zaaranżowaniu letniego kącika na tarasie. Ze świeżymi kwiatami będzie mu do twarzy.
Przypominam o moim Candy - trwa do 1 czerwca.
serdeczne pozdrowienia
Ewa
a ja bym chiała wziąć udział w candy ale nie wiem jak...
OdpowiedzUsuńwitaj Ewciu
OdpowiedzUsuńnajważniejsze, że wypoczęłaś ! nie wspominając o dialogu z mamcią
pozdrawiam serdecznie
Przydałby mi się taki wyjazd :) oj przydał... piękne miejsce :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
marta
Też kocham Kraków , to miasto ma w sobie niesamowitą magię.
OdpowiedzUsuńPiękny dzbanek :)
Kraków... moje ukochane, rodzinne miasto.... tez za nim tesknię! Fotki cudne.
OdpowiedzUsuńJa też wróciłam !!!
Fajnie, że wyjazd się udał :)
OdpowiedzUsuńTeż kocham Kraków.
Pozdrawiam weekendowo
Biegnę się przywitać kochana!
OdpowiedzUsuń:***
Ledwie wróciłaś i już taaaaaaki czajniczek zrobiłaś??? Szalejesz kochana. Dla mnie bomba!
Zachodzę w głowę te 20 ton to ile jest wywrotek???
20 ton to dwie małe wywrotki. Ale przez 3 sezony przyjechało ok 5 wywrotek 30 tonowych. Aż sie dziwie jak my to wszystko rozwieźliśmy. dwie wywrotki rozwoziła koparka, potem wszystko ręcznie.
UsuńWitaj w domu.Piękny dzbanek.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Fajnie że pobyt był udany , ładne zdjęcia .Pozdrawiam ,,
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, dzbanuszek też. A ja nic nie wiem o żadnej niespodziance. Pewnie wczoraj na spotkanie coś przyniosłaś i czeka na mnie u Agi. Ja byłam wczoraj w nadziei, że Ciebie spotkam, ale wcześniej koło 17-tej, bo od lekarza wracałam akurat. Jak troszkę się wzmocnię to się spotkamy. Na razie jest w kratkę i badania robię. Buziaki.
OdpowiedzUsuńA niespodzianka czeka na Ciebie u Agi!
UsuńWitam Ciebie bardzo wiosennie.Miło i przytulnie i bardzo pomysłowo tutaj-podoba mi się więc zostaję i rozgoszczę się na dłużej.Fajne zdjęcia.Pozdrawiam i zapraszam w odwiedziny do Dobrych Czasów.Jola
OdpowiedzUsuńOj ja też bym tak chciała . A dzbanek świetny.
OdpowiedzUsuńWszędzie dobrze, ale w domu najlepiej!
OdpowiedzUsuńDzbanek przepiękny, widoki również.
OdpowiedzUsuńOdpoczynek też mi się marzy.
Pozdrawiam serdecznie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚliczny dzbanuszek :)
Usuń