Chciałam Wam podziękować za uwagi i opinie pod poprzednim postem a także za tyle ciepłych słów.
wszystkie komentarze wnikliwie przeczytałam i przemyślałam :)
A dziś napisze o przemalowaniu kolejnego mebelka, tym razem dla siebie:)
W deszczowy dzień majówkowy nabrałam ochoty na zrealizowanie pomysłu, który już dawno zakiełkował w mojej głowie. Trzy lata temu kupiłam na wyprzedaży dużą nową komodę, podobał mi się kształt i materiał ale nie kolor. Kupiłam ją ze względu na potencjał i od razu wiedziałam, że przemaluję. Zależało mi na jasnej kolorystyce ale nie chciałam bieli. Raczej widziałam ją w przydymionych szarościach, oliwce może jakiejś spatynowany kremowy. W sobotę spojrzałam na komodę, złapałam farby kredowe i pomalowałam próbki na deseczkach. Potem rozplanowałam kolory na szufladkach komody.
Tak wyglądała przed malowaniem. Nie była brzydka ale kolor nie pasował do innych mebli w jadalni. Poza tym zaczynając od malowania komody wprowadzam plan rozjaśnienia części jadalnej. Kiedy sie wprowadzaliśmy lasek za płotem miał ledwo 3 metry, teraz drzewa bardzo urosły i zacieniają duże okna wykuszowe. A ja światłolubna jestem wiec teraz rozjaśniam całą część dzienną. mam tylko takie zdjęcie komody w wersji "PRZED"
Trochę informacji o przygotowaniu mebla, gdybyście same chciały coś zmalować. Ta komoda była bejcowana i lakierowana. Nie wiedziałam jak gruby jest lakier więc wolałam uniknąć zeszlifowania mebla do bejcy bo wtedy po położeniu farby kredowej mogą powstać plamy. Wytarłam więc cały mebel wilgotną ścierką z mikrofibry. Odkręciłam uchwyty. Z lenistwa nawet nie opróżniłam szuflad komody, bo zamierzałam pomalować jedynie fronty, bez malowania wnętrza.
Pomalowałam komodę trzema warstwami farby kredowej. Korpus farbą w kolorze Vanilia. Szufladki na przemian w kolorze Cocos, Chalk Grey oraz Frozen Fountain. Jeśli zdecydujecie się na malowanie mebla o śliskiej powierzchni nie zrażajcie się, że pierwsza warstwa nierówno się nakłada. Wtedy zamiast dwóch warstw nałóżcie trzy i wszystko powinno być OK.
Komoda po pomalowaniu 3 warstwami, przed woskowaniem prezentowała się tak.
Trudno mi zrobić dobre zdjęcie, bo oba aparaty przestały działać. Złości mnie to bo za tydzień jadę na urlop i nie wiem czy zdążę je naprawić. Te poniżej robiłam aparatem w komórce, słaba rozdzielczość.
A jeśli chcecie same spróbować malowania farbami kredowymi zapraszam na stronę Agnieszki, ja tez się u niej nauczyłam :)
pozdrowienia z Przytulnego!
Ewuś komoda wygląda przepięknie. Nie malowałam jeszcze farbami kredowymi, może zaprzyjaźnię się z nimi w przyszłości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i cieszę się, że nadal piszesz:)))
Super wyszla , swietny pomysl i kolory ! Iwona
OdpowiedzUsuńBuuuu, a mnie szkoda tej oryginalnej, buuu... ;)
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że paru osobom będzie bardziej podobała sie oryginalna ale ona była bardziej bordowa niż na zdjęciu a reszta mebli jest w kolorze woskowanego dębu w połączeniu z kremowym. No to poległa :)) pod pędzlem
UsuńA mi zdecydowanie bardziej podoba się po przeróbce. Świetnie dobrane i rozłożone kolory szufladek. Mogłabym mieć taką komodę u siebie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że odpisałaś na mój komentarz pod poprzednim postem:) Nie chodzi o to by odpisywać każdemu na jego komentarz, ale ...czasami, wtedy ja też widzę, że moje wypowiedzi coś znaczą:) Komoda przepiękna, mi się akurat podoba Twoja wersja:) Pozdrawiam Edyta:)
OdpowiedzUsuńJest super ,dobrałaś znakomicie kolory.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twe umiejętności, ja tylko szydełko albo igła... kleje i farby mnie nie lubią ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco!
Mi tez sie marzy taka komoda!jest sliczna!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba taka "odnowiona". Sama kiedyś bardzo lubiłam meble w kolorach bordo (moi rodzice mają nawet taki regał), ale jak wiadomi wszystko się może kiedyś znudzić. Teraz wiem, że można takie meble pomalować i ma się super efekt. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ta nowa wersja. Komoda jest teraz piękna.Pozdrawiam cieplutko i dużo słoneczka życzę.
OdpowiedzUsuńMetamorfoza bardzo udana. Chociaż pierwotna wersja też mi się spodobała. Ta komoda sama w sobie jest piękna i w każdym wydaniu będzie zachwycać. Gratuluję zakupu i pięknego jasnego efektu sobotniej pracy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTeż mi się bardzo podoba w nowym wydaniu :)) pozdrawiam, a.
OdpowiedzUsuńmnie się bardzo podoba :) i fajnie ze nie musiałaś szlifować :)
OdpowiedzUsuńŚwietna jest. Zawsze jak czytam u Ciebie o farbach kredowych od razu mam ochotę je kupic a potem wymiękam ze strachu... :)
OdpowiedzUsuńWidziałam ją "na żywo" przed, chętnie zobaczę na żywo "po" bo na zdjęciach wygląda świetnie!
OdpowiedzUsuńMusiałam odreagować a praca najlepiej mi robi to złapałam za pędzel:) Nie mogę siedzieć i czekać.... a olejowymi farbami dzbanek na herbatkę pomalowałam, teraz dekupażuję. Jak skończę wrzucę zdjęcia.
UsuńŁadnie skomponowałaś kolory i układ,co za lekkość i szyk :)pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie że nie jest biała tylko kolorowa.Gratuluję pomysłu.Forma komody też jest ciekawa . Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCo za zmiana! Wspaniały mebel Ci wyszedł i jak fajnie, że miksowałaś kolory! Ja bym się chyba nie odważyła:)
OdpowiedzUsuńPiękna przemiana - teraz mebelek ma coś w sobie:)
OdpowiedzUsuńPięknie zestawiłaś kolory - te pastele grają cudnie:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna przemiana- gratuluję!
Komoda wyszła rewelacyjnie. Też się zastanawiam nad tymi farbami do mojej komody. Twoja praca bardzo mnie zachęciła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
biernasia4.blogspot.com
Ewciu na prawdę fajnie Ci wyszła ta komoda! Podziwiam, te farby są na prawdę świetne, komoda wygląda jakby taka była zawsze.
OdpowiedzUsuńA powiedz mi czy robiłaś jakiś test w drugą stronę z tymi farbami i woskiem? Czy trudno powrócić do pierwotnego stanu?
cieplutko pozdrawiam i życzę spokojnego weekendu
ps. mam nadzieję,że ogród nie ucierpiał podczas ostatnich ulew?
Niesamowita przemiana:)
OdpowiedzUsuńTrochę farby i genialny efekt! Pozazdrościć talentu kolejny raz.
OdpowiedzUsuńChyba muszę też spróbować tych farb bo mam sentyment do jednej szafeczki ale już mi do niczego nie pasuje niestety...
Ewuś... komoda fantastyczna !!! powaga..
OdpowiedzUsuńmusiałaś chyba mocno się napracować ?
buziaczki
Zdecydowanie komoda jest piękniejsza po pomalowaniu.Jasne kolory
OdpowiedzUsuńrozświetlają ją i dodają lekkości oraz indywidualnego charakteru.
Pozdrawiam cieplutko.
Bardzo ładnie wyszła ta komoda :)
OdpowiedzUsuńChociaż przed metamorfozą również nie należała do brzydkich ;)
Ja też przymierzam się do farb kredowych i kiedy widzę takie efekty, to mam jeszcze większą ochotę na ich wypróbowanie.
Pozdrawiam!
Świetnie to wygląda! Nie myślałaś aby zostawić tą komode bez klamek np? Widziałem takie mechanizmy, które same otwierają szafkę po przyciśnięciu. Bardzo wygodne :).
OdpowiedzUsuńWow! naprawdę niezła robota. Od razu wnętrze inaczej wygląda.
OdpowiedzUsuńkapitalna ta komoda !!!! pięknie wygląda !!
OdpowiedzUsuńMetamorfoza wyszła pięknie,mam podobna ale białą.
OdpowiedzUsuńEwa, nie wiem czy to tylko u mnie? ale nowego wpisu "daleko byłam, ale wróciłam" niestety nie ma :(
OdpowiedzUsuńWyszła super;)pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuń