Czasami czuję się jak swoja gorsza kopia. Nieudany klon,
niby taki sam a jednak coś szwankuje. Złości mnie to okrutnie, bo ten klon jest
nerwowy, bez optymizmu zaczyna dzień. Ciągle coś zapodziewa, o czymś zapomina, chodzi po domu nie wyspany i zły że
kolejna nieprzespana noc nie pozwoliła
zregenerować sił. Wie skubaniec, że mam mnóstwo zaplanowanych zajęć i prac do
wykonania ale albo odbiera mi chęć do
działania albo jak już zabierze się do roboty to wszystko leci z rąk. A to
pędzel krzywo maluje, a to farba się wyleje, powierzchnia lakieru nie równa!
Totalna porażka również z szyciem. Tysiące wymówek, bo przy sztucznym świetle oczy
bolą, bo bez okularów igły nie nawlecze, bo weny brak!
Ten klon zjawił się znowu
wczoraj, dziś zmarnował mi poranek Może
jutro go przepędzę, pójdzie „w diabły” a
ja odnajdę w sobie dobrą energię. Może budząca się do życia przyroda
zmobilizuje i mnie. Potrzebuję optymizmu,
radości, słońca, zieleni, energii. Rozpaczliwie potrzebuję!
Wiosno przyjdź i
pomóż pogonić klona „gdzie pieprz rośnie”!!!