Sierpień dla mnie to czas rekonwalescencji wiec wspominam wakacyjne wyjazdy, oglądam zdjęcia i liczę po cichu że jeszcze we wrześniu pojadę nad morze.
Zauważyłam, że z naszego wyjazdu do Domu pod Sosnami nie podzieliłam się z Wami relacją z pobytu na Targu antyków w Berlinie i zwiedzania Drezna. Więc dziś będzie post z dużą ilością zdjęć:)
Do Berlina wybraliśmy się specjalnie na targ antyków i flomark. Dla nas dużym plusem jest to, że wyjazd do Berlina czy Drezna możemy zaplanować, będąc na wakacjach lub weekendowym wyjeździe w
Domu Pod Sosnami. Z Gręzawy to tylko ok 1,5 godziny drogi. Zabytki i przyroda Saksonii są tuż, tuż... Pisałam już wcześniej o zwiedzaniu Miśni, Bautzen oraz Zamku Mużakowskiego - to tylko część atrakcyjnych miejsc niedaleko granicy.
Na targu antyków zrobiłam tylko parę zdjęć, bo oczy wciąż "biegały" po straganach. Niestety większość eksponatów, która wpadła mi w oko okazała sie rasowymi antykami i była poza moimi możliwościami finansowymi ale nie wyszłam stamtąd z pustymi rękami, o nie:)
Ten kredens mnie zachwycił.
Parę zdobyczy z targu:
angielski stolik z podnoszonymi blatami za całe 12 EUR. Oczywiście z powodu rys oraz koloru będzie poddany metamorfozie.
półmiski Villeroy & Boch z serii Rusticana, którą kompletuję. Z pomocą w negocjacjach przyszła mi Aneta bo ja ni w ząb po niemiecku nie gadam.
A potem pojechaliśmy na typowy flomark, gdzie było "mydło i powidło" a tam już za przysłowiowe grosze upolowałam dzięki Anetce piękny serwis bawarskiej porcelany, półkę kuchenną i duży kosz wiklinowy, ręcznie haftowany bawełniany obrus i parę innych drobiazgów.
Półka kuchenna ma potencjał, zamierzam nieco złagodzić jej kształty, dodać haczyki w dolnej części i całkowicie odnowić, zmieniając kolor. Podobną odrestaurowałam dla siebie, możecie obejrzeć metamorfozę
TUTAJ. Jest zarówno praktyczna jak i dekoracyjna. Jeśli chciały byście taka półkę, mogę ją wykończyć wg. życzenia. Zapraszam do kontaktu na mail.
Ach, Drezno! Wypad do Drezna na jeden dzień to zdecydowanie za mało! Wrócimy tam w przyszłym roku.
Na celowniku mieliśmy Zwinger - perłę Baroku. Nie będę sie rozpisywać, popatrzcie na zdjęcia.
Potem spacer nad Łabą, z pięknymi widokami na mosty. Można wybrać sie w rejs parowcem, co mam w planie na przyszłe wakacje:)
Myślę, że warto pokazać Wam jeszcze jedno ciekawe miejsce w którym jedliśmy obiad. Pierwszy raz widziałam połączenie restauracji z antykwariatem. W zasadzie możecie zjeść obiad i wyjść z krzesłem lub stołem przy którym go zjedliście. Oczywiście po zapłaceniu odpowiedniego rachunku. O ile eksponaty sa dość drogie to obiad w zasadzie nie droższy niz w polskiej restauracji. Sala jest bajeczna, pełno obrazów i starych żyrandoli, w gablotach porcelana miśnieńska, srebra....wszystko na sprzedaż. Czekanie na podanie obiadu w takim miejscu to czysta przyjemność dla zmysłów, szkoda że czekaliśmy tak krótko:)
Mam nadzieje, że Was nie zanudziłam bo wyszedł bardzo dłuuuuugi post.
miło było powspominać a teraz wracam do łóżka na przymusowy odpoczynek.