Każdy musi sobie z tym radzić po swojemu, ja uciekam w ogród i tworzenie.
Prawie codziennie mam kontakt z bliskimi- dzięki Bogu, mamy Internet i aplikacje dzięki którym mogliśmy nawet zjeść śniadanie wielkanocne razem, chociaż córka w Londynie A syn z synową w Gdyni.
Teraz powoli układamy sobie codzienność.
Ja częściowo pracuję zdalnie ale muszę od czasu do czasu jeździć pociągiem do biura, co jest dla mnie źródłem sporego stresu.
Ale w domu czuję się bezpiecznie, to mój azyl.
Cieszymy się codziennością, własnoręcznie upieczony chlebem, sałatą z własnego warzywnika, wspólną pracą w ogrodzie.
Dużo się dzieje twórczo, choć nie było nowych wpisów.
Teraz nadrabiam zaległości na blogu, by pokazać co było powodem.
W ogrodzie nastał remont....
W ubiegłym roku mąż zrobił posadzkę na tarasie.
Teraz od nowa zagospodarowuję teren wokół. Trwa malowanie kratek pod róże prace, budowanie kamiennych donic na kwiaty wokół tarasu.
Jesteśmy w trakcie dużego projektu, bo budujemy moją letnią pracownię A to wymusiło rozebranie i przeniesienie altany w inne miejsce.
Altana niestety nie przetrwała w całości ale wykorzystaliśmy ponownie stare elementy. Mój mąż umie obchodzić się z drewnem więc konstrukcja powstała od nowa, na kamiennym patio z przodu domu.
Miesiąc pracy popołudniami, czekania na pogodę, skręcenia, malowania i jest.
Jeszcze czekamy na zamówiony dach ze specjalnej tkaniny.
A tu kolejne etapy budowy:
Rośliny odwdzięczają się za troskę. To rabata zadarniająca powstała w miejscu trawnika, który nie chciał rosnąć. Teraz jest zielony gąszcz z paproci, barwnika, bluszczu, funkii i orlików.
Letni ganek wygląda teraz tak. Jest idealny na wczesną kawę w sobotni poranek.
A o reszcie małych projektów meblowych i letnim tarasie oraz mini warzywniku będą następne posty. Oraz o odnawianiu drewnianych i ceramicznych donic.
Miłego dnia
Ewa