Na tapecie miałam komodę z lat 60 -tych i stół do kompletu.
Oba meble fornirowane, na wysoki połysk
i bardzo podniszczone. Stół wymagał napraw technicznych. Oba meble potrzebowały
szpachlowania wielu ubytków na krawędziach i blacie stołu. Właścicielka wybrała
zestaw kolorów, który zapowiadał powstanie ciekawych mebli.
Niespodzianki zaczęły się po pierwszym malowaniu komody,
kiedy pojawiły się plamy w miejscach gdzie lakier był bardziej wytarty a farba miała kontakt
bezpośrednio z fornirem. Konieczne było zabezpieczenie powierzchni więc użyłam
primera szelakowego. Potem już było OK.
Tą samą metodę zastosowałam od razu na blacie stołu bo nie
chciałam ryzykować większego nakładu pracy i farby. Blat stołu został
pomalowany primerem ale mimo to po pierwszym malowaniu wyszły jeszcze gdzie niegdzie małe plamki więc
czekało nas ponowne malowanie primerem i dopiero farbą. Tak się zdarza, bo
nigdy nie wiemy czym nas zaskoczy stary mebel. Nie znamy składu preparatów,
lakierów jakimi go pokryto.
Komoda miała otrzymać zupełnie nowy styl, wiec wymieniłam także uchwyty. Miałam kilka pomysłów ale ostatecznie wygrały mosiężne, w kolorze starego złota ale o fajnej, nowoczesnej formie.
Poplamiony fornir w środku był tak cienki, że nie mogłam go bardzo oszlifować a nieładne ślady i plamy nadal było widać w kilku miejscach. Postanowiłam zasłonić je wzorem z szablonu.
Nie pokaże Wam na razie stołu, bo nie miałam jak go
sfotografować.
Co sądzicie o ratowaniu takich mebli?
Ja uważam, że było warto bo mebel był stabilny, ma ciekawe proporcje i fajne nóżki. Kolorystyka wybrana przez właścicielkę oraz uchwyty zmieniły jej wygląd ale nie zmieniły zbyt agresywnie stylu.
Co sądzicie o ratowaniu takich mebli?
Ja uważam, że było warto bo mebel był stabilny, ma ciekawe proporcje i fajne nóżki. Kolorystyka wybrana przez właścicielkę oraz uchwyty zmieniły jej wygląd ale nie zmieniły zbyt agresywnie stylu.
pozdrowienia z Przytulnego
Ewa