Zakładając tego bloga obiecałam sobie, że nie będę na jego łamach marudzić, zrzędzić i narzekać., ale przeczytany artykuł w piśmie o wnętrzach sprowokował mnie do powrotu myślami w przeszłość i przemyśleń nad wyborami, przed którymi stają kobiety.
Wiele z nas kończąc szkoły i szuka wymarzonej pracy, w której nie tylko się zarabia pieniądze ale realizuje swoje pasje. Potem często musimy dokonywać wyboru pomiędzy rodziną, dziećmi a realizacją zawodowych ambicji. Ja dokonałam takiego wyboru 20 lat temu, zmuszona ówczesną sytuacją ekonomiczną, brakiem możliwości zapewnienia kilkuletnim dzieciaczkom opieki wybrałam zamiast projektowania architektonicznego pracę biurową, która pozwalała mi odebrać o 17.00 dzieci z przedszkola, być przy nich kiedy chorowały i poświęcać im więcej czasu. Żeby wykonywać zawód architekta musiałam być dyspozycyjna a to uderzało w czas dla rodziny. Zapytacie co ma do tego artykuł w magazynie wnętrzarskim, ano tylko tyle że wspaniały hotel którego projekt i realizacja jest tam sfotografowana został przygotowany przez pracownię, w której podjęłam swoją pierwszą pracę a mój pierwszy szef jest teraz światowej sławy architektem. Przez chwilę zaświtało mi w głowie, że może moja kariera też by rozkwitła przy takim promotorze.
A teraz nutka optymizmu. Stając drugi raz przed tym wyborem podjęła bym taką samą decyzję! Dzieciaki odchowane , jedno na studiach drugie za rok zdaje maturę a ja mam nowy pomysł na realizację swoich pasji choć do wymarzonego zawodu nie wrócę. Szyję swoje rękodzielnicze pomysły, nauczyłam się Decu, a wkrótce mam nadzieję zaprojektuję pierwsze wyposażenie do dziecinnego pokoju. Realizuję swoje marzenia z „niewielkim” tylko opóźnieniem :)
Życzę Wam moje drogie abyście spełniając się jako żony i matki nie zapominały o swoich pasjach. Warto ich szukać i warto tez do nich wracać po latach!
Miłego tygodnia
Brawo Ewciu, tak trzymaj..:)Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńczekałam na optymistyczne zakończenie :) moja Zuzia ma 2,5 roku i też zostalam w domu i ani jednego dnia nie żałuję, bo nikt mi tych wspomnien nie zabierze :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ja miałam już w średniej szkole iść do plastyka. Ukończyłam jednak szkoły o profilu biurowym i zostałam urzędnikiem. Mam stabilną państwową pracę do 15:30. Nie mam jeszcze dzieci, ale wiem że jeśli będę je mieć to nie będę miała problemu z zorganizowaniem życia rodzinnego i zawodowego. A wolnym czasie realizuje swoje pasje. Zatem uważam że dobrze wybrałaś i nie powinnaś niczego żałować.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa 14 lat temu dokonałam podobnego wyboru...z tą różnicą, że zostałam w domu i poświęciłam się dzieciom.
OdpowiedzUsuńCórcia już dorosła , ale syn gimnazjalista wciąż potrzebuje mojego wsparcia :)
Nie żałuję swojej decyzji, kocham rodzinę, dom i moje pasje, w których się spełniam.
Myślę, że Twój wybór był też tym właściwym...- *Pozdrawiam*
Ps. W poprzedni post wkradł się błąd, więc usunęłam :)
To niesamowite jak my kobiety jesteśmy do siebie podobne,ja dokładnie jak Ty miałam podobna sytuację,pierwsze dziecko,potem kupno mieszkania,drugie dziecko,choroby,itd.a mój talent czekał i wciąż odkładany na boczny tor,teraz może kiedy dzieci w szkole 15i 7lat,zaczynam dopiero myśleć o sobie,ale tak jest dobrze inaczej nie mogłabym postapić...madra z Ciebie kobieta,na pasje przyjdzie czas wiem to na pewno,bo zawsze w tym wszystkim bywałam szczęśliwa,ale wiem też,że potrzebuję spełniać się na polu osobistym,zawodowym, ina to teraz przyszedł czas...zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńOj mądre słowa prawisz, mądre. Ja też odchowałam córkę, i mogłam wycofać się z tego całego hałasu co się miastem zowie i wiecznej gonitwy i zadbać o własne marzenia. A Ty nie żałuj, może kariery architektonicznej nie zrobiłaś, ale dokonałaś czegoś znacznie ważniejszego :))
OdpowiedzUsuńAle przecież nie złamałaś tej obietnicy, przeczytałam Twojego posta parokrotnie i nie odniosłam wrażenia, abyś marudziła i narzekała. Wręcz przeciwnie, osobom, które nie są pewne, czy postąpiły we właściwy sposób dokonując podobnego wyboru, dajesz nadzieję... Swoim przykładem udowadniasz, że na samorealizację- choć w innym już kształcie- nigdy nie jest za późno, byle nie porzucać marzeń i wiary w ich spełnienie.
OdpowiedzUsuńPowiedz, czy nie większe szczęście i satysfakcję daje to, że uczyniło się dla swoich najbliższych wszystko, co było możliwe i dla nich najlepsze niż własne sukcesy zawodowe, zawrotna kariera? Obserwuję osoby w średnim i starszym wieku, które w młodości były tak pochłonięte budowaniem swojej kariery, że zaprzepaściły szanse na szczęśliwe rodzinne życie...
Ja równiez przed paroma latami stanęłam przed ważnym wyborem i dla dobra moich maleństw na 3. roku porzuciłam moją wymarzoną psychologię, a po pewnym czasie opuściłam kraj. Jesteśmy razem i to jest najważniejsze :)
I teraz, gdy myślę o swoim rozwoju, na pierwszym miejscu znajdują się najbliżsi. Planuję podjąć studia i nie przeraża mnie wizja studiowania w obcym języku, i byłoby wspaniale, gdyby wiązały się z moimi pasjami (waham się między 2 kierunkami). I tylko jedno może mnie od tego odwieść- jeśli byłoby to konieczne ze względu na rodzinę...
Wiesz Ewciu.....
OdpowiedzUsuńJeszcze 6 lat temu twierdzilam z przekonaniem, ze absolutnie nie zrezygnuje z ubostwianej pracy na rzecz dziecka.....Czas i pojawienie sie DZIECKA i MILOSCI dokonalo swoistego przewrotu w zakresie dotychczasowych priorytetow. I nie zaluje. Moze tego tylko ze opuscilam Polske.....
Ale pisze bloga realizuje pasje, mam zlecenia, wiec....moznaby sie doszukac przynajmniej namiastki pozytywu????? :-))))
A z wyksztalcenia jestem... skonczylam dosc...scisly kierunek, nie majacy absolutnie nic wspolnego z tym, co naprawde uwielbiam robic....A w sercu i duszy jestem....humanistka :-)))))))))
Pozdrawiam Cie cieplutko i zycze cudownego weekendu
Dziewczyny dziękuję za wszystkie dobre i mądre słowa. Zanim powstał pomysł bloga nie przypuszczałam, że można w internecie znaleźć tyle "bratnich dusz" (tak mówiła Ania z Zielonego Wzgórza) Internet wydawał mi się miejscem bezdusznych wymian informacji a znalazłam tu wspaniałe babki, że o artystycznej inspiracji już nie wspomnę!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Wszystkich cieplutko i zapraszam ponownie
Ewa
Napisze krótko.
OdpowiedzUsuńOsoby które pogoniły za karierą, przeważnie budzą się z ręką w nocniku, kiedy okazuje się że priorytety, wiek i doświadczenie otoczenia mówią jednym, zupełnie innym głosem.
Kariera to super samorealizacja, ale również samotność, "mechaniczność" życia, oraz mieszkanie obok dorastających dzieci - chyba swoich dzieci...
O ile oczywiście wstrzeliły się w wolny termin w kalendarzu i się pojawiły.
Masz karierę, czyli masz kasę i jakiś rodzaj szacunku w określonym, zamkniętym środowisku.
Czyli tak na prawdę nie masz nic...
Autorko wpisu, masz smykałkę do układania przepisów na szczęście, oraz życie... takim prawdziwym życiem.
Gratulacje!
Janusz