Na przekór deszczowej pogodzie, na przekór złemu samopoczuciu i wszystkim złośliwym zrządzeniom losu zabrałam się wreszcie do robótek, przeróbek i szycia. Czas na systematyczną realizację planów bo mnie emerytura zastanie w pół drogi :) W niedzielę trochę poszalałam z pędzlem bo trafiła się chwila bez deszczu. W zasadzie miałam plan odpoczywać. W tym celu umościłam się na huśtawce ogrodowej wśród poduch. Na stoliku szarlotka, herbatka i ulubione Sielskie Życie. Temperatura zupełnie znośna ok. 20 stopni, słoneczko trochę wyzierało zza chmur. No sielanka po prostu! Jak myślicie, długo wytrzymałam??? Nie za długo, bo po kilkunastu minutach, wypitej herbatce i przeglądniętej gazetce – mój wzrok zatrzymał się na zszarzałych pustych koszach wiszących na tarasie i czekających na próżno na kwiaty. Pozostawione w plenerze na zimę, bardzo straciły na urodzie. Za chwilę już miałam w rękach puszkę z farbą, wałek i pędzel. Po drodze po farbę, mój wzrok padł na komódkę, co to ją kiedyś oszlifowałam i pozostawiłam sierotkę na tzw. potem. Więc i ona powędrowała na taras.
Oto kosz po malowaniu. Nie mam zdjęcia "przed" ale był w czarno szarych zaciekach, teraz jest przetarty farbą tzw. suchym pędzlem.
A jak już pędzel farbą był pomazany to jeszcze na malowanie załapał koszyk na pieczywo, składany stolik oraz stara półka – wieszak. Mój mąż zaczął się podejrzliwie patrzeć co tam jeszcze wyniosę z domu do malowania ale deszcz mnie powstrzymał.
Składany stolik z IKEA był używany na działce u rodziców i bardzo się zniszczył. Teraz oszlifowany i pomalowany będzie stał w kąciku na tarasie - ale o nim będzie w następnym poście.
Komódka przeznaczona jest do gabinetu, którego urządzanie zbliża się powoli, jako że uzbierałam już pokaźny zapas mebli ( czytaj staroci, rupieci do odnowienia, malowania i przerabiania)
Kolor farby na komodę „pomieszałam” sama bo zależało mi na bieli zgaszonej szarością i oliwkową zielenią.Na zdjęciu chyba tego nie widać :(
Komódka przed
w trakcie malowania
i komódka po
Mam "w głowie" kolory planowane do gabinetu. Ciągnie mnie do mieszanki paru stylów ale zdecydowanie najbardziej do angielskiego, bardziej swobodnego, wiejskiego niż eleganckiego, z mieszaniną mebli w różnych stylach, tkaniny w kraty, paski i może trochę różanych wzorów. Kolory lekko przydymione, np. green-grey, trochę zgaszonej bieli, trochę delikatnych przecierek. W drugą stronę ciągnie mnie w shabby chic ale ten styl jest zdecydowanie bardziej kobiecy a ja nie chcę aby pokój wyglądał jak romantyczny gabinecik kobiety, bo ma służyć również mojemu mężowi.
Chyba moja zbieranina mebli w postaci komódki i witryny w stylu nieznanym, długiej nadstawki w stylu chyba secesyjnym oraz angielskich w stylu szaf bibliotecznych bardziej skłania mnie do swobodnego angielskiego stylu wiejskiego. W takich miejscach czuję się miło, przytulnie i spokojnie. Pokój rozjaśnię tkaninami. Zastanawiam się jeszcze nad wyróżnieniem jednej ze ścian tapetą lub pomalowaniem jej w pasy.
Szafy chyba pozostawię w ich pierwotnym kolorze. Na zdjęciu biblioteka w wersji "magazynowej" Na czas remontu biblioteki służą do przechowywania materiałów do decoupagu.
Mała witryna zostanie powieszona nad komódką.
Duża witryna będzie wisiała nad biurkiem. Ubolewam nad jej stanem, bo ktoś uzupełnił brakujące szybki nierówno wyciętymi, poszarpanymi kawałkami szkła. Brakuje w niej oryginalnych okuć a zamiast nich są nie pasujące złotawe uchwyty. Wszystko do wymiany, mebel do czyszczenia szpachlowania a szyby do wymiany na fazowane szkło. Trochę pracy nas czeka :)
Szukałam inspiracji kolorystycznych i stylistycznych,
oczywiście nie do zrealizowania wprost, bo pokój jest mały. Ale kolory, klimat
poniższych zdjęciach bardzo mi się podoba. Ze względu na rozmiar pokoju
chciała bym zastosować równowagę pomiędzy ciemnymi i jasnymi meblami. Tkaniny
raczej jasne, naturalne, może len... zobaczę w trakcie prac. Jakoś tak zawsze u
mnie jest z projektami we własnym domu, że inspiracja przychodzi nagle, pod
wpływem jednego przedmiotu którego styl lub kolor przeważa o reszcie wnętrza. A to dlatego, że nie kupuję kompletów mebli
tylko pod wpływem impulsu kupuję „jakąś staroć”. Kiedyś kupiłam na wyprzedaży
obrazek a potem kolorystyka remontowanego przedpokoju w naszym warszawskim
mieszkaniu została podporządkowana kolorom z obrazka. Plus był taki, że z
obrazkiem mogłam biegać po sklepach i dobierać materiały wykończeniowe, farby
itp.
Trochę inspiracji...
Brakuje mi jeszcze najważniejszego mebla w gabinecie: biurka.
Nie może byc zbyt masywne ani zbyt kobiece chociaż bardzo podobają mi się damskie sekretarzyki to ostatecznie pewnie bedę szukać czegoś pomiędzy masywnym gabinetowym biurkiem a leciutkim biureczkiem damskim.
Wpadły mi w oko takie biurka :) To pierwsze ma świetny kolor!
Nie może byc zbyt masywne ani zbyt kobiece chociaż bardzo podobają mi się damskie sekretarzyki to ostatecznie pewnie bedę szukać czegoś pomiędzy masywnym gabinetowym biurkiem a leciutkim biureczkiem damskim.
Wpadły mi w oko takie biurka :) To pierwsze ma świetny kolor!
Jak widać jedynym nowoczesnym sprzętem w gabinecie będzie komputer bo reszta to już zupełne zupełne retro.
A jeszcze wiadomość z ostatniej chwili: dostałam od siostry bujany fotel! w sam raz wygodny do czytania, oczywiście w gabinecie :)
Serdeczności posyłam
Ewa
Piękne meble i piękny efekt!Podziwiam wszystkich ,którzy odnawiają takie cudeńka wyszperane, nie wiem czy umiałabym sama się za to zabrać aczkolwiek ciągle "za mną chodzi" stół i krzesła, które czekaja na taka renowację.. Tylko nie wiedziałabym chyba od czego zacząć?Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńRobi wrażenie. Swoją drogą jestem ciekawa jaką farbą malujesz kosze na kwiaty ?
OdpowiedzUsuńBasiu, kosze maluję farba akrylowa do drewna i metalu. Te malowałam ledwo zmoczonym pedzlem aby były tylko przetarte.
UsuńAle jesli chcesz pokryc kosz dokładnie farba to polecam malowaniepistoletem albo farbą w sprayu. Wtedy farba wejdzie we wszystkie nierówności.
ile ty masz cudownych i stylowych mebli! zazdroszczę! a 1 zdjęcie z inspiracji jest śliczne! ile ja bym dała, żeby mieć taki kąt!
OdpowiedzUsuńTeż lubię ten styl... taki nico obok... inspiracje ciekawe bardzo - czekam na to co zrobisz z ogromną ciekawością.
OdpowiedzUsuńSzafka prezentuje się świetnie a praca jest najlepsza na wszystko:)
OdpowiedzUsuńO Boże! - gabinet do pracy - moje marzenie życia (pewnie niespełnione zresztą;)
OdpowiedzUsuńMoje marzenie czeka juz 20 lat i chyba się spełni, choć pokój bedzie wielofunkcyjny: gabinet, pracownia i gościnny w jednym :) I pewnie będe malować graty i urzadzać go do Świąt Bożego narodzenia. Ale co tam, warto poczekać :)
UsuńA mnie się podoba taki właśnie styl:) Śliczne masz mebelki:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie pomalowane i przetarte mebelki - super robota - brawo!!!!
OdpowiedzUsuńBardzo przytulnie u Ciebie, a twój ogród zachwyca :)
OdpowiedzUsuńOj, mi się marzy taki gabinecik. Właśnie w takim stylu i właśnie chciałabym sama mebelki odnowić, tak jak Ty. Ale u mnie na marzeniach pozostanie. ;-)
OdpowiedzUsuńWłasnie pomyślałam, jak wspaniale by wyglądały mebelki w maziajkach Kajki. Nikt tak nie potrafi spatynować powierzchni drewna jak Ty. Wiem, że brakuje Ci czasu ale marzenia czasami mozna spróbowac spełnić.
UsuńMebelek super...i tak właśnie trzeba , na przeciw wszystkiemu....Cieplutkie buziaki pa...
OdpowiedzUsuńDroga Ewo,te nerwy na hustawce to bardzo zdrowy objaw,jestes juz na wlasciwej drodze po marazmie,zalamaniu,zlosci.Nie czyalam wczesniejszych postow ,wiec nie jestem na biezaco.Obserwuje podobne stany u Ciebie jakie sama przechodzilam jakis czas temu.
OdpowiedzUsuńWiec jestes na dobrej drodze,powodzenia.Iwona
Inspiracje super, a jaki stolik. Wow! Komoda też boska. Taki styl tez mi sie marzy.
OdpowiedzUsuńLubię taki styl, z przyjemnością patrzę na zdjęcia. Komoda piękna. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńHa taki sam stoliczek z Ikei czekający na mały remoncik,inne klamoty też czekają na swoją kolej.Mnie się marzy mała pracownia ,jednak zostanie tylko w sferze marzeń.Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze ,że masz już zarys całości. Detale można dopracowywać w trakcie. Popieram bardzo pomysł aby wnętrze nie było zbyt kobiece ,kiedy mamy mężczyznę przy boku. Oni zazwyczaj z tych przesłodzonych gabinecików uciekają . No chyba ,że chcemy ich się pozbyć to już insza inszość. Życzę spokojnej realizacji zamierzeń.
OdpowiedzUsuńDziekuję Wam za komentarze. Właśnie! mam zarys, parę mebli ale do zakończenia jeszce trochę daleko :) Małymi kroczkami powinno sie udać.
UsuńO! Znajome obrazki, szlifowanie, pędzel, wałek... no skąd ja to znam:)))
OdpowiedzUsuńRozumiem pęd do zmian i popieram:))
To biureczko na ostatnim inspiracyjnym zdjęciu, bosssskie:))
Buziaki w oczekiwaniu na pokaz kolejnych dokonań.
Ach, jak Ci zazdroszczę, że masz gdzie urzadzic gabinet... Zaczyna sie wspaniale :-)
OdpowiedzUsuńpodziwiam kobiety, które takie rzeczy robią własnoręcznie..komoda wygląda stylowo..pozdrawiam i zapraszam do mnie na blog, do sklepu ina candy Gosia
OdpowiedzUsuńAle pracowałaś, jak mrówa dosłownie. Za to efekty są i to naocznie widać. Pięknie to wygląda:-) A jednak deszcz czy zły nastrój w niczym nie przeszkadzają;-) Pozdrawiam ciepło:-)
OdpowiedzUsuńa ktoś mi wciąż doradza bym odpoczęła??? hehehhe :)))) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńOj, masz racje dobrze jest radzić komuś ale trudno zastosować samemu!
UsuńTaka praca jest na najlepszym lekiem na każde zło (ja farmaceutka Ci to mówię). Tym bardziej, że efekty widać. Piękne meble :)
OdpowiedzUsuńU mnie 3 sztuki czekają na poddaszu na swoją kolej.Pogoda sprzyja takim pracom, więc do dzieła...
Zapraszam na mojego bloga : żyjąc z pasją .
Pozdrawiam
Jola
Ewciu... śliczną komódkę poczyniłaś...
OdpowiedzUsuńu mnie ciepełko nadal.... maj miałam cudny i czerwiec nadal ciepły... i żal, że inni przeżywają dramaty ze względu na ulewne deszcze...
Komódka po przemalowaniu wygląda rewelacyjnie, jak widać bardzo lubisz rodzaj aktywnego wypoczynku, a jego efekt wspaniały. Jestem bardzo ciekawa jak będzie wyglądał gabinet.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
Ale się napracowałaś , wszystko liczne , komoda , marzenie ,,
OdpowiedzUsuńbiurko na przed ostatnim zdjęciu prześliczne i te krzesła takie cudne ,,
oj czekam ja , jak już skończysz gabinet ,,
fotel bujany mi się marzy :) ,życzę powodzenia w urzadzaniu metamorfozy sa wszystkie na plus ;))
OdpowiedzUsuńHej, my to się chyba musimy w tym samym sklepie z klamotami zaopatrywać. Już kilka mebelków mamy takich samych. A teraz patrzę, że i komódka taka sama. Też ją przemalowałam na biało. Jednak nie jest ona zbyt pojemna. U mniej stoją w niej niewyoskie butelki z nalewkami. Reszta mebelków też bardzo ładna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Asia
Ewciu, widzę, że Cię energia rozpiera. Zamówiłam nowe farby i woski, więc jak tylko przyjdą (2-3 tygodnie) będę gotowa z warsztatami :)
OdpowiedzUsuńto super. Bo jak widzisz jest tego troche do malowania a dobry naiczyciel to połowa sukcedu :)A ja znów stawiam przed soba zbyt wiele zadań, czyli wracam do normy po ostatnich trudnych 5 miesiącach.
UsuńBardzo mi się u Ciebie podoba. Będe częstszym gościem. Pozdrawiam i zapraszam na kregulaart.blogspot.com i kregulaart.bloog.pl
OdpowiedzUsuńEwuniu widzę i czytam, planów na dwa miesiące. Kochana Duszko ja z troską siostrzaną: nie forsuj się za bardzo. Oczywiście, że miło jest tworzyć, planować, realizować ale bez przesady. Czas dla siebie i herbatki musisz znaleźć. Myślę, że ten bujany fotel, o którym też marzę :), dar od siostry mówi to samo :).
OdpowiedzUsuńO Ewuniu miło tu u Ciebie i to bardzo ,lubie tu zaglądać oprócz tych wszystkich cudeniek które czarójesz to i Ty jesteś taką ciepłą osobą. no może ubolewam że trzeba czsami długo czekać !I kwiatki i metamorfozy tych mebli super !Ten ogród to moła bajka.Mocno Cie sciskam !gdybus mi mogła Ewuniu napisać czy warto kupić szlifierke taką konretną czy myslisz ze nie jest ptrzebna ? dziekuje że jestes !
OdpowiedzUsuńDziękuję Haniu za tyle miłych słow. Jeśli chodzi o wybór szlifierki, to zależy od czego będzie używana. Są szlifierki taśmowe, których używa się do większych powierzchni i szlifierki małe np. z trójkątnymi zakończeniami, które pozwalają na szlifowanie mniejszych powierzchni i trudniej dostępnych zakamarków mebli. Z mojego doświadczenia wynika, że nie opłaca się kupować drogich markowych urządzeń, bo każda szlifierka ma 2 lata gwarancji a nawet te markowe mogą nie wytrzymać dwóch lat przy intensywnym używaniu. Dobre elektro narzędzia produkcji niemieckiej są sprzedawane ( o dziwo!) w Lidlu.
UsuńJestem w trakcie urządzania mojego gabinetu, u mnie najważniejsza jest zawsze podłoga :) Zrobiłam sobie taką: https://komfiro.pl/produkt/dab-akoya/ jestem bardzo zadowolona!! teraz szukam u Ciebie inspiracji na wystrój :)
OdpowiedzUsuń