Bawiąc w
Lubuskiem wybraliśmy się jeszcze w parę miejsc.
Do Zielonej
Góry , na starówkę oraz do skansenu w pobliskiej Ochli.
Starówka w
Zielonej jest ukwiecona i... zielona :)
Kościół Matki Boskiej Częstochowskiej
Konkatedra św. Jadwigi, zbudowany w 1294 r.
Po starówce rozbiegły sie figurki Bachusów, ja znalazłam tylko kilka z 10 figurek
Nie ukrywam,
że skanseny to to co lubimy najbardziej. Dla mnie wizyta w nich to powrót do
dzieciństwa, wakacji u dziadków. Tak, tak to trochę zdradza mój wiek :)
Drewniane
domy, kuchnie z zapieckiem, żeliwne garnki, urokliwe ogródki wiejskie. Łza się
w oku kręci..
Odwiedziliśmy
tez Halszkę z bloga Bukowy Las. Te z Was, które do niej zaglądają, wiedzą że
przeszła przez ostatnie miesiące trudne chwile. Mimo to jest serdeczna,
wspaniała osoba. Stara się sobie radzić pomimo przeciągającej się
rehabilitacji. W naprawdę starym gospodarstwie, które jest bardzo
malowniczo położone, wykonała wraz ze swoją rodziną ogromną pracę.
Zabudowania i teren są bardzo duże, wymagają stałej troski. Ogród jest
malowniczy, pełen zakątków, np. kamienno- ceglanym zakolu muru dawnej
stodoły. Halinka hoduje ptaki, są wśród nich i kurki i gęsi, różnych
gatunków. Są prześliczne i bardzo oswojone.
To wymarzone miejsce na sielskie wakacje, takie prawdziwe, ze zwierzętami biegającymi po podwórku, z piękną okoliczną przyrodą, owocami wprost z drzewa, z gospodarzami, którzy mają swoje pasje. To miejsce, nie mające nic wspólnego wiejskimi pensjonatami, błyszczącymi nowością. To miejsce z klimatem, ma duszę i przeszłość. A według mnie ma też przyszłość dzięki swoim gospodarzom. Mam nadzieję, że niebawem będą mogli przyjmować pierwszych gości w swoim gospodarstwie.
To wymarzone miejsce na sielskie wakacje, takie prawdziwe, ze zwierzętami biegającymi po podwórku, z piękną okoliczną przyrodą, owocami wprost z drzewa, z gospodarzami, którzy mają swoje pasje. To miejsce, nie mające nic wspólnego wiejskimi pensjonatami, błyszczącymi nowością. To miejsce z klimatem, ma duszę i przeszłość. A według mnie ma też przyszłość dzięki swoim gospodarzom. Mam nadzieję, że niebawem będą mogli przyjmować pierwszych gości w swoim gospodarstwie.
Byłam tak
przejęta wizytą, że nie zrobiłam praktycznie żadnych zdjęć, po za kilkoma
fotkami ptaków. Pochwalę się więc prezentami od Halszki a ogród i
zwierzyniec możecie obejrzeć u niej na blogu: Bukowy Las. Podziwiałam w
ogrodzie dekoracje z korzeni wyszukanych w lesie i sama otrzymałam taki korzeń,
do tego zostaliśmy obdarowani naleweczką i świeżymi jajeczkami
a wnuczek Halszki samodzielnie uzbierał dla nas śliwek i pięknie je przystroił.
I jak tu się nie wzruszać na taką gościnność :)
Korzeń już
zdobi mój placyk a naleweczkę z czeremchy smakuję z umiarem aby starczyła
mi na jesienne wieczory. Ze śliweczek zostały zrobione przepyszne knedle.
Dziękuję
Halinko za prezenty, serdeczne przyjęcie i pyszny serniczek. Niestety aparat mi padł i nie mogę chwilowo zrobić zdjęć. Mam nadzieje, że nalewka nie zniknie do czasu aż będę mogła jej zrobić odpowiednie zdjęcia.
Wracając do
naszych gospodarzy z Domu Pod Sosnami, to nadal jesteśmy pod urokiem
pobytu w tej sielskiej i przepełnionej gościnnością atmosferze. Odpoczywaliśmy
tak jak lubimy, czyli nie mogliśmy wytrzymać nic nie robiąc :) Nie byliśmy
jedynymi Gośćmi więc Anetka i Paweł mieli pełne ręce roboty a my nie chcieliśmy
być tylko GOŚĆMI więc "bezczelnie" zabraliśmy sie za różne
prace :) oczywiście za pozwoleniem gospodarzy. Kochamy majsterkowanie, prace
ogrodowe i dawanie nowego życia starym przedmiotom więc....nasi mężowie zrobili
razem parę dekoracji wymagających męskiej siły i pomysłowości a ja zabrałam się
za pielenie ogródka ziołowego i decoupage. Ogródek nie ucierpiał a ja wywiozłam
od Anetki podarowane sadzonki jeżówki purpurowej.
W pokoju
lawendowym potrzebny był wieszak więc Aneta wyszperała na starociach
"eksponat" a ja wzięłam go w obroty. Teraz wisi już w pokoju i
służy kolejnym gościom.
A z domu
przywiozłam dla gospodarzy tabliczkę - wizytówkę dla Domu pod Sosnami.
Teraz jestem pewna, że osoby wirtualnie poznane, o takich samych pasjach, zainteresowaniach i podejściu do życia - po osobistym poznaniu wydają się jakbym je znała całe życie!
Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie
Zielona Góra jest niedaleko mnie. Kiedyś mieszkałam jeszcze bliżej ale wyprowadziłam się do Głogowa. :) Bardzo lubię to miasto. :)
OdpowiedzUsuńA ja mam nadzieję, że w końcu uda mi się pojechać do Zielonej Góry na festiwal wina
OdpowiedzUsuńblogowe przyjaźnie..... kto by pomyslał jeszcze kilka lat temu że takowe mogą zaistnieć....
OdpowiedzUsuńto piękne, że mozna poznac osoby w necie a później spotkać sie z nimi, wspaniale zrelacjonowałaś swój pobyt, u Halszki też czytałam....
a za zdjęcia skansenu dziekuje, to także moje klimaty....
serdeczności
W wielu miastach pojawiają się takie metalowe figurki ozdoby, ciekawie wpisują się w miasta! Najważniejsze, że wypoczęłaś :)
OdpowiedzUsuńTo prawda!!! pozdrowienia dla Halszki, też mam teraz na warsztacie wieszak;)) Też kocham skanseny, a ten w Ochli jest podobno piękny - nigdy tam nie byłam - jeszcze;)))
OdpowiedzUsuńale super, pozdrowienia dla Halszki, post przypomniał mi widoki z Dziekanowic (blisko Gniezna), tam też panuje ta sielska, błoga atmosfera... pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzasu jakoś bardzo mało ostatnio mam, więc tylko uściski i pozdrowienia najcieplejsze zostawię dla Was!!!
OdpowiedzUsuńPiękne miejsca, a tymczasem zapraszam na candy!
OdpowiedzUsuńZdjęcia ze skansenu urokliwe:)
OdpowiedzUsuńCiekawa wycieczka musiała być!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia ślę!
Lubuskie to piękna kraina, pełna lasów, zieleni i spokoju :-) Lubuszanka
OdpowiedzUsuńprezencio Halszce urokliwy zrobiłaś !
OdpowiedzUsuńjuż sobie wyobrażam jak u niej pięknie ...
najważniejsze, że teraz jesteś wypoczęta więc do... dzieła z decu... hihi
serdeczności
Sliczne miejsca poznalas.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Piękne te drewniane domki, mogłabym w takim mieszkać. Ale Ci pozowały te kaczuszki u Halszki!!! Podziwiam, że chciało Ci się zabierać na wakacje coś do decoupage. Ja od tego wszystkiego uciekam i na wakacjach jestem typowym leniem. :-)))
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie klimaty.wszystkie wyjazdy, te dalekie i te bliskie zawsze zachowuję w sercu;)
OdpowiedzUsuńOj, ja też uwielbiam skanseny. Zawsze w nich coś człowiek inspirującego zobaczy. A znajomości blogowe często okazują się równie trwałe i sympatyczne jak te zawierane w tradycyjny sposób.
OdpowiedzUsuńEwciu kochana myślę, że cudowne uczucie, którego doświadcza człowiek w takim miejscu jak skansen, jest niezależne od wieku. Nawet moje maluchy chodziły jak zaczarowane choć trudno było im nawet domyślić się do czego mogły służyć niektóre z przedmiotów :). To chyba klimat miejsca.
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne i ptaki oswojone to najlepszy dowód na ogromne serce ludzi :):).
Pozdrawiam Ciebie serdecznie :*