niedziela, 26 maja 2013

DIY - jak wykonać tabliczki do ogródka ziołowego

 Wpadłam tylko na chwilkę, żeby pokazać co teraz robię. Niewiele tego jest, bo ostatnio ciągle coś mnie odciąga od rękodzieła. W piątek i sobotę mieliśmy potop, bo padało 2 doby bez przerwy. Właściwie lało!!!! Działka została  zalana w kilku miejscach, woda od sąsiadów płynęła strumieniem, bo unas niżej, studnie drenażowe wybiły wodę górą! Przyjechał sąsiad, który jest w straży pożarnej, przywiózł profesjonalną pompę aby ratować sytuację. Zresztą taka sytuacja była na wielu posesjach w naszej wsi i okolicach więc straż miała pełne ręce roboty. Dziś  już tylko małą pompą resztki wody pompujemy.
Wożenie ziemi odsunęło się na kolejny weekend :(. Trochę to dołujące, że znów musimy zmieniać plany.
Dziś małe DIY - tabliczki do doniczek z ziołami. Nie mam doświadczenia w przygotowaniu zdjęć "krok po kroku"  więc tym razem wersja skrótowa.
Gdybyście miały pytania - służę pomocą. Odpowiem w komentarzach lub na mail.
Surowe tabliczki do ziół są dostepne w sklepach internetowych. Ceny zaczynają się od 1 zł/szt. Dostępne są różne kształty.
Malujemy je farbą akrylową do drewna i metalu. Ja po pierwszym malowaniu je szlifuję drobnym papierem 400 lub 500. Malujemy conajmniej dwukrotnie.
Do wykonania napisów potrzebny bedzie wydruk z komputera. Wystarczy wybrać czcionkę i napisać nazwy wybranych ziół. Potem trzeba dopasować wielkość czcionki do wymiarów naszych tabliczek. Ja to robię metodą prób i błędów. Drukuję jeden napis, wycinam, przykładam i patrzę jak się komponuje na tabliczce. Używam zwykłego papieru do drukarki.
Na pomalowaną tabliczkę naklejam klejem do decoupage wycięty napis. Nie wycinam tylko napisu ale taki kawałek, który przykryje całość tabliczki.Nalezy pamietać aby przed naklejeniam napisu namoczyć go w wodzie aby zmiekł i lekko osuszyć ręcznikiem papierowym. Możecie dokleić dekoracje w postaci elementów ziół.
Po wyschnięciu naklejonego napisu można przystapić do  pierwszego lakierowania. Aby Tabliczki byłay trwałe lakieruję całość conajmniej 3 razy.
Tabliczki można potraktować patyną na krawędziach lub pozostawić czysto białe. Zresztą jesteście tak kreatywne, że z pewnością wymyślicie różne wersje kolorystyczne. Na zdjęciach tabliczki prostokątne - przed patynowaniem i lakierowaniem oraz owalne po zakończonym procesie dekoracji i wykończenia.
Uff, dobrnęłam do końca. Jakoś kursiki obrakowe zawsze sprawiają mi trudność i nigdy nie wiem czy są wystarczająco zrozumiałe

Pozdrowienia z "bagna"
Ewa

czwartek, 23 maja 2013

Stan totalnego zakręcenia oraz niespodzianki, niespodzianki....

No właśnie! jestem w dziwnym stanie, fizycznie niby wypoczęta ale w głowie tysiące myśli, planów, projektów. Jestem zakręcona totalnie, bo nie mogę się z tym wszystkim poukładać.
Powinnam przyjąć jakieś priorytety i realizować plany systematycznie. Ale jak już zaczynam się zastanawiać co jest ważniejsze to okazuje się, że jak za priorytet uznam urządzanie części tarasowej ogrodu, to czekające meble do renowacji w stale powiększającej się ilości postoją kolejny rok.
Do tego jeszcze  sporo szycia czeka, malowanie kuchni.... a kiedyś trzeba prowadzić dom, prać, sprzątać i może czasem odpoczywać.
Przez ostatnie kilkanaście miesięcy uzbierało się parę mebli, które mają stanąć w gabinecie.
Krótka lista mebelków do odnowienia: 2 szafy biblioteczne 100 x 180 cm każda!, komódka + witrynka, wisząca duża witryna. Do tego tapicerowanie kanapy, uszycie zasłon i malowanie pokoju. Brakuje mi jeszcze biurka, które też z pewnością będzie z jakiegoś targu staroci :)
Gabinet jest teraz bardziej graciarnią - magazynem a dodatkowo służy mi za pracownię. Chciała bym aby wyglądał wreszcie jak pokój. Żeby służył jako gabinet, pokój gościnny i pracownia w jednym. Mam plan ale muszę zdecydować co ważniejsze: ogród czy dom?!
Ostatnie tygodnie spędziłam głownie w ogrodzie. Musiałam go trochę "odgruzować" Po wiosennych zaniedbaniach z powodu śniegu w marcu a późniejszego wyjazdu. Teraz przyszła pora na cięższe prace, wyrównywanie terenu, stawianie pergoli, usypywanie skarpy przy tarasie, osłony panelowe na ogrodzenie. W tych pracach pewnie będę mniej uczestniczyć bo to męska robota. Dla mnie zostanie lżejsza część: malowanie drewnianych elementów, żwirowe ścieżki,  oklejanie murka piaskowcem i takie tam  ...:) No i od czego ja mam zacząć realizację??? może najlepiej od początku :)
Rozpisałam się a tu miało być o niespodziankach tych otrzymanych i tych wysłanych.
 Uszyłam parę drobiazgów dla Kajki, na osłodę czekania...bo dawno temu poprosiła mnie o uszycie paru rzeczy a ja długo kazałam jej czekać :(
Chciałam uszyć dla niej coś osobistego więc zdecydowałam się na woreczek - kosmetyczkę,  przydatny  również do zapakowania  w podróż różnych drobiazgów, duże serduszko i  poszeweczkę na poduszkę do kompletu. Niestety nie zrobiłam zdjęć całości.
Aby kosmetyczka nie była pusta, dorzuciłam świece lawendowe i trochę dodatków do relaksującej kąpieli. Mam nadzieję, Kajuś, że znajdziesz troszkę czasu dla siebie. Tyle go przecież poświęcasz Synkowi.

A oto moja niespodzianka wymiankowa od Anstahe.. Tadammm!




Komplet misternie wyhaftowanych obrazków. Już dawno się zachwycałam pracami Anstahe, teraz mam je również u siebie.
Chciałam je zawiesić w łazience, bo tam by się ładnie wkomponowały w retro klimacik  ale były by trochę ukryte więc poszukam dla nich bardziej reprezentacyjnego miejsca :)
W paczuszce znalazłam tez serwetki (takich wzorów jeszcze nie miałam) i kobiece pudełeczko z lusterkiem,  na biżutki będzie super. Dziękuję! 

A teraz wracam do planów a właściwie dość z planowaniem nowych zadań!!! Wybieram priorytety i do roboty!  Szkoda czasu na rozmyślanie :)

poniedziałek, 20 maja 2013

A w międzyczasie migawki z ogrodu

Dziś nie będę przynudzać. Za to trochę zdjęć majowych-ogrodowych. Kwitnących kwiatków jeszcze mało, tyle tylko zdołałam posadzić po powrocie. Brakuje mi jeszcze czerwonych albo różowych pelargonii w dużej ilości, ale to już w następny weekend :)





A na bardziej  obszerny post muszę znaleźć więcej czasu.
To do następnego razu :)
Ewa

piątek, 17 maja 2013

Wróciłam!!!

Uff.. wróciłam! wypoczęta choć zabiegi zdrowotne osłabiające nieco były.
Bo jak tu być w pełni sił jak najpierw moczą cię w kąpieli siarczkowej (brr.. śmierdzi siarką), potem siedzisz podłączona do elektrod z prądem, z dziwnym kołnierzem na kręgosłupie szyjnym, potem jeszcze sesja z laserem na plecy a całość kończy wizyta w kriosaunie a tam jest  minus 145 stopni!!!Dałam radę :)
Potem zalecenie aby odpoczywać ale na słońcu nie można siedzieć :( a pogoda w drugim tygodniu dopisała.
Miałam czas na czytanie, spacery w cieniu starych drzew w Parku zdrojowym. Zachwycałam się każdym kwiatkiem i zielonym listkiem i tęskniłam za moim "osieroconym" ogrodem.
To był dobry czas, spędzony z mamą na rozmowach. Dawno nie miałyśmy tyle czasu tylko dla siebie.
Parę migawek z Parku Zdrojowego przed Sanatorium Marconi. Park dopiero budził się do życia, kwitły zawilce i i stokrotki a wiewiórki były tak oswojone że brały orzechy wprost z ręki.
Budynek sanatorium w stylu klasycystycznym zaprojektowany przez  Henryka Marconiego -  polskiego architekta pochodzenia włoskiego. To jeden z najwybitniejszych polskich architektów pierwszej połowy XIX w.



Będąc tak blisko Krakowa, musiałam pojechać i połazić po moich ulubionych kątach.
Kawa z amaretto  w Cafe CAMELOT w Zaułku Niewiernego Tomasza.

Na zdjęciach przytulny ogródek, który niedawno powstał i wspaniałe schody z galerią na wyższych piętrach.


Zawsze podczas wizyty wstępuję do malutkiego kościółka Sióstr Klarysek. Wchodząc do niego z gwarnej ul. Grodzkiej nagle wchodzimy w ciszę i spokój! A do tego to przepiękne wnętrze.
W następnym poście będzie  krótka relacja z kilkugodzinnego pobytu w Krakowie i moich ulubionych miejsc. Dziś kończę ten krótki wstęp, bo o Krakowie mogę godzinami... Będzie też o paczce od Anstahe i niespodziance dla Kajki


Teraz muszę nadrobić prace ogrodowe, bo spóźniona wiosna i wyjazd spowodowały, że wygląda dużo gorzej niż w zeszłym roku. Zaczynam więc akcję: reanimacja.
Od tygodnia, wracam z pracy i rzucam się w wir ogrodowych czynności: pielenie, sadzenie, ściółkowanie korą itp. A od czerwca wielka akcja urządzania kolejnej partii ogrodu. Przyjedzie co najmniej 20 ton ziemi na wyrównanie trawników i dołów oraz naprawę warzywnika. Z warzywnikiem kiepsko jest po zalaniu w wyniku roztopów, ziemia się ubiła i jest wciąż za wilgotna po każdych opadach, więc będziemy robić podwyższone rabaty.
Nowych prac zaledwie kilka i to nie dokończonych. Trochę szyję... ogólnie ogród pochłoną mnie bez reszty. Oby finanse i pogoda dopisała to planów ogrodowych mi nie zabraknie.
Zrobiłam sobie dzbanek na kwiaty ze starego emaliowanego  czajniczka. Miał trochę rdzy i farby olejnej. Kosztowało to trochę pracy a efekt ocenicie same, bo zamierzam zrobić mu ładniejsze zdjęcia po zaaranżowaniu letniego kącika na tarasie. Ze świeżymi kwiatami będzie mu do twarzy.

Przypominam o moim Candy - trwa do 1 czerwca.

serdeczne pozdrowienia 
Ewa

sobota, 27 kwietnia 2013

CANDY z odrobiną tajemnicy - przed wyjazdem

Witajcie,
aby nie zostawiać Was bez pożegnania postanowiłam zorganizować rozdawajkę z odrobiną tajemnicy.
Częścią podarunku będzie retro buteleczka z lawendową etykietą., drewniany manekin (będzie ozdobiony) Reszta niech pozostanie tajemnicą... będzie trochę aromatycznie - lawendowo, trochę retro, trochę koronkowo.... Niespodzianki ozdobione decoupage i uszyte....
Niewielka odsłona.....ciut, ciut...tylko trochę uchylę rąbka tajemnicy... Całość zobaczycie w dniu dokonania wyboru.

Rozdawajka trawa do  1 czerwca.
Zasady jak zwykle: zgłosić chęć udziału w zabawie w formie komentarza 
oraz zamieścić informację o Candy u siebie na blogu.
Jeśli masz ochotę zostać obserwatorem, to zapraszam ale nie jest to warunek konieczny :)
Zapraszam do zabawy wszystkie osoby posiadające bloga.

ślę Wam wiosenne pozdrowienia
Ewa


wtorek, 23 kwietnia 2013

W pośpiechu!

Dziś szybciutko i w skrócie! wszystko w tym tygodniu robię w przyspieszonym tempie więc post dziś w wersji skrótowej.
Prezentacja zaległej pracy decu - żeby nikt nie myślał,  że się leniłam. Bo choć ostatnio pochłania mnie szycie i ratowanie ogrodu po wiosennych zalaniach, to jednak jakieś prace decoupage oprócz wcześniejszych świątecznych dekoracji jednak powstaje.
Tym razem dla Małej Księżniczki robiłam pudełko, które było częścią prezentu na chrzciny. A miało być uniwersalne, z takim motywem który pozwoli je wykorzystać na drobiazgi małej damy. Więc jest trochę różowe, trochę retro ale nie nazbyt dziecinne.

 A w następnym poście będzie znowu o szyciu i zdradzę jeszcze, że przed wyjazdem planuje zdążyć zorganizować Candy. W końcu muszę coś dla Was zostawić, skoro znikam na ponad 2 tygodnie.
Pozdrawiam wiosennie!!!


piątek, 19 kwietnia 2013

inne aktualności domowe :)



... z innych aktualności.
Dlaczego w naszym domu ciągle i ciągle,  i od nowa się sprząta a ja nigdy nie uważam,  że jest idealnie czysto :) bo nie ma takiej możliwości gdy:
- nie wychowa się dobrze psów,
- nie jest się konsekwentnym w stosowaniu zakazów,
 - ma się miękkie serce jak spojrzy się  na proszące, psie oczki, 
- lubi się siedzieć na kanapie z psim pyszczkiem na kolanach :)

A to Frajda - kocha kanapę! ale kanapa nie kocha jej dlatego znów wymaga prania.

A tu Chaos,  na tym kiepskim zdjęciu ( niestety sztuczne światło i aparat w telefonie daje taki efekt)
Do tej pory zastanawiamy się jak on to zrobił, bo jest ogromnym psem, 70 kg wagi. Udało mu się wejść na fotel tylko raz.
I tylko raz próbował wejść na kolana do Pana ale chyba już wie że nie jest małym pieseczkiem :)

A jak z waszą konsekwencją w wychowywaniu zwierzaków???