Co ja z tym syndromem pustego gniazda? A no przychodzi taki czas, że dziecię dorasta i marzy o wolności, bez staruszków zrzędzących, bez kontroli, i na własny rachunek (prawie :)))
Mój syn wrócił na studia po szeregu perypetii. Właściwie to rozpoczął je na nowo na Politechnice Gdańskiej więc wyprowadził się z ciepełka domowego bo w Gdyni ma pracę i małe mieszkanko. Staruszkowie po 2 miesiącach bardzo się stęsknili i zrobili młodemu nalot! Oczywiście z uprzedzeniem i odpowiednią wałówką. Młody dobrze sobie radzi chociaż mamusia by to i owo poprawiła w mieszkanku:). Trudno się przyzwyczaić do braku obecności dziecka w domu, myśli krążą: a czy obiad zjadł, czy kasy mu starczy, czy aby nie żyje samymi chipsami i fastfoodami??? Trzeba przywyknąć a kontakt i tak najczęściej mam przez facebooka. Ot, cywilizacja idzie na przód.
Mieszkanko maleńkie ale za to 10 minut od plaży w Gdyni więc mieliśmy przy okazji wycieczkę.
Pstryknęłam pare fotek jesiennych kącików w Sopocie, w Gdańsku Oliwie i Gdyni
Widok z molo na Grand Hotel
Krzywy domek na deptaku w Sopocie
Gdynia port
Dar Pomorza- prawda że piękny!
Najbardziej zachwycił mnie Park w Oliwie i Katedra Oliwska. Byłam tam pierwszy raz ale z pewnością nie ostatni.
Park Oliwski o tej porze roku mienił się jesiennymi kolorami. Bajkowa scenieria.
A katedra monumentalna, ze swoimi sklepieniami krzyżowymi, cudownymi organami i mnogością barokowych ołtarzy. Następnym razem chciała bym zrobić dobre zdjęcia i trochę Wam o niej opowiedzieć.
Witam nowych Gości
Pięknie! Mylą się Ci, którzy uważają, że nad morze warto jechać jedynie latem;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Piękne morze, piękne zdjęcia ;) Ach, czytając tego posta od razu pomyślałam o mojej mamci, która ma podobnie (lubi zadzwonić i się upewnić, że wszystko jest ok ) ;) takie mamy to prawdziwe skarby ;) pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńSuper wycieczka.
OdpowiedzUsuńCzytając Twojego posta pomyślałam o swoich chłopcach. Na razie mają 12 lat, i pełno ich w domu . W każdym kącie piłka, okopane ściany, ja wściekła - ale czy warto ? Czas tak szybko leci...
Pozdrawiam.
Oj, leci ten czas, leci... Moje dawno już wyfrunęły i nawet już się przyzwyczaiłam do pustego, cichego domu. Wdzięczna jestem cywilizacji za maile, blogi, fejsbuki i in. zdobycze współczesne. Dzięki nim łatwiej kontakt utrzymać :))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńtęsknie za Trójmiastem....bardzo lubię...ładne migaweczki!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Piękne fotki i wspaniała nasza jesień :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam krzywe domki... więc wygrywa fotka z krzywym domkiem... ale wszystkie są piękne :)
OdpowiedzUsuńDzieciom trzbea dać wypłynąć z gniazda choć tęsknota jest naturalna. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńZazdroszę wycieczki, a Adam sobie poradzi :))) zapewniam
OdpowiedzUsuńpozdrawiam całą rodzinkę
Świetna wycieczka :)
OdpowiedzUsuńwidoki to ma piękne :))))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńślicze kadry , ano taka kolej rzeczy ;)
OdpowiedzUsuńPapmiętam jak mi mam woziła wałówkę (zamieszkałam sama w kawalerce mając 17 lat), robi to do dzisiaj chociaż jestem mężatką i uwielbiam gotować.
OdpowiedzUsuńW Trójmieście bywam przynajmniej raz w roku, ale w tym roku z powodu nogi się nie udało, więc miło popatrzeć na Twoje zdjęcia.
Taki moment dla nas był smutny, do dziś mówię pokój Mateusza, do pokoju Mateusza. A on ma własne mieszkanko i powiem, że jadę na skrzydłach gdy prosi i wyprasowanie koszul na specjalne okazje. Porządek utrzymuje lepszy niż wtedy gdy mieszkał z nami i do pokoju nie można było wejść...Ty cieszyłaś się morzem a ja mam okazję na wizyty w Ogrodach Wilanowa ot takie dwa w jednym..na mamine smutki :). Z drugiej strony trzeba się cieszyć, że daje radę.
OdpowiedzUsuńMi nikt tak nie asystował, mi mama mówiła, że muszę sobie dać radę, a nie zawsze dawałam i do dziś mam żal. dlatego idąc, dzwonię najpierw telefon a potem domofon, mąż się śmieje ale tak trzeba to życie syna...
Moja Ty bidulko. Wiesz że co dla Ciebie jest trudne dla niego jest dobre? Nauczy się samodzielnie prać prasować gotować zmywać i sprzątać i Twoja synowa (tak jak ja kiedyś) podziękuje Ci bardzo za takiego wspaniałego męża. Niestety kochanie moja mama mawiała że dzieci nie wychowuje się dla siebie. Im moje pociechy starsze tym bardziej sobie uświadamiam ze to prawda.
OdpowiedzUsuńJa swoje dziewczyny wypuszczałam z radością, że już takie dojrzałe, samodzielne. Z wałówą nie jeździłam, a myśl o tym, czy zjadły obiadek zapukała mi do głowy dopiero, gdy przeczytałam Twój post. No, chyba zjadły, bo niedługo będą martwić się o swoje dzieciaki.
OdpowiedzUsuńNiemniej rozumiem, powiedzmy, że prawie rozumiem.
Masz bardzo ładny ogród :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ania
No właśnie, cicho, pusto.........może nawet i samotnie.........serce pełne niepokoju
OdpowiedzUsuńKochana, ale wieści dobre. Radzi sobie, jest zadowolony, realizuje się. Zatem i TY kochana wolne chwile poświęć na samorealizację...
Ściskam czule :*
Katedra jest niesamowita:)
OdpowiedzUsuń