Z racji mizernej postury :) nie bardzo lubię ciężkie taczki i narzędzia. A na rynku jakoś mało jest narzędzi i sprzętu ogrodniczego przeznaczonego dla kobiet. Ostatnio wpadł mi zestaw w wesołym kolorku. Musze przyznać ze składana torba na zielsko bardzo przypadła mi do gustu.
W zasadzie sezon rozpoczęliśmy już w marcu od przycinania krzewów i wierzb. W naszym ogrodzie rosną głownie wytrzymałe derenie, pęcherznice i wierzby różnych odmian. Lubię je ze względu na różnorodność kolorów liści - pozwalają urozmaicić ogród w miejscach gdzie nie ma kwiatów. Zwłaszcza pęcherznice są cudne: o liściach żółtych, jasnozielonych, bordowych...do tego pięknie kwitną na biało. Mogę je z czystym sumieniem polecić bo są niedrogie i szybko rosną. Ale uwaga - niekontrolowane osiągają dość duże rozmiary.
Moje wierzby:
Wierzba płacząca IWA - mała i piękna. Tak wygląda o tej porze roku a na drugim zdjęciu na jesieni, wygląda jak kulka.
Wierzba całolistna - japońska - jest urocza bo młode listki są biało - różowe. Teraz dopiero rozwija listki. Tak wygląda w maju
Wierzba palmowa - liście podłużne, szaro - zielone. Teraz jest obsypana podłużnymi, żółtymi kosmatymi baziami. Na drugim zdjęciu widać ją razem z wierzba płaczącą - moja ulubienicą:)
Niektórzy uważają wierzby za śmieciary, bo rzeczywiście grabienia liści jest sporo. Ale skoro na mojej glebie rosną ładnie a inne drzewa -choćby iglaste nie bardzo sie udają - to wolę już garbić liście :)
O tej porze roku mam sporo radości z kwitnących prymulek czyli pierwiosnków.
Te fioletowe są wychodowane przez mojego Tatę. Zresztą spora część roślin to sadzonki przygotowane i przywiezione przez moich rodziców z działki. Prymule darzę szczególnym sentymentem, bo to ulubione kwiaty mojego Taty, ostatnie na które patrzył. Teraz jak ja na nie patrze zdarza się, że łzy popłyną z oczu....
To za jego radą wysadzam do ogrodu każdą kupioną w kwiaciarni prymulkę, która przekwitnie - te żółte to właśnie takie okazy. Kupujemy je zazwyczaj w styczniu i lutym bo tęsknimy za wiosną. I pomyśleć, że kiedyś jak przekwitły mi w domu to je wyrzucałam.
Bardziej zaawansowane prace przy trawnikach odpuściliśmy na razie bo będą nam podłączać kanalizacje więc i tak nam przekopią trawnik z przodu. Wygrabiliśmy i wysypaliśmy nawóz do trawy.
W tylnym ogrodzie trawnik też marny ale tam za to mu planujemy drobne prace budowlane przy małej architekturze: altana, kominek i skończenie otoczenia warzywnika więc uznaliśmy, że trawnik poczeka na zakończenie prac.
Mój M w ostatnim tygodniu rozpoczął stawianie płotków i pergol dzielących ogród na dwie połowy.
Do tej przed domem psy będą miały swobodny dostęp. Ta część jest w miarę odporna na zniszczenia psich łap. Ale z tyłu, od strony tarasu chcemy wypoczywać, mieć czysty trawnik i nie połamane kwiaty. Tam pieski będą wchodzić tylko pod kontrolą. Zależy nam bardzo aby ogród był dla wszystkich miejscem przyjaznym, nie chce zamykać psów w kojcu, lubię mieć z nimi bliski kontakt. Dlatego szukamy rozwiązań przyjaznych również dla zwierząt.
Ten czerwony akcent kolorystyczny to poziomica :))
Drewniane płotki poprowadzone będą od boków domu do bocznych ogrodzeń. W każdym stanie pergola, będąca ramą dla furteczki. Z północno-zachodniej strony, zacienionej na pergoli rośnie juz winobluszcz pięciolistkowy i bluszcz pospolity, który płoży się również wzdłuż ściany domu.
Z drugiej południowej strony planuje posadzić przy pergoli różę pnącą. Zawsze chciałam mieć taką różę ale trochę się boję, że nie podołam pielęgnacji. U nas jest dość wilgotno i róże są narażone na choroby grzybowe. Muszę zatem znaleźć jak najbardziej odporną odmianę.
Wspomniane drewniane płotki mają dla mnie jeszcze jedną zaletę :) uwielbiam na nich wieszać gliniane gary i donice. A właśnie parę dni temu otrzymałam od znajomego ręcznie robione stare doniczki, wyszperane w jakichś wiekowych szklarniach. Tak, tak kiedyś nie używało się plastikowych donic do rozsad.... Zobaczcie jaką piękną patyną czas je pokrył....
A na koniec siła natury-bratek samosiejka, który przeżył i zakwitł prawie bez gleby, na kamiennym placyku. Pod kamieniami jest w zasadzie tylko agrowłóknina.
pozdrawiam
Ewa
Fantastyczny ogród, cichutko zazdroszczę i podziwiam :) Taki mój, własny mi się marzy, dobrze, że chociaż mam namiastkę i u teściowej mogę pomagać :))
OdpowiedzUsuńpiękny ogród...
OdpowiedzUsuńTak piękny ogród, wymaga dużo pracy, siły i talentu, podziwiam szczerze i gratuluję :)) ja mam malutki marne 250 m ale i tak jest co porobić :))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
ślicznie , a gliniane donice uwielbiam ostatnio miała szczęście i znalazłam 12 doniczek rzuconyw w trawę ;p
OdpowiedzUsuńPiękny ogród, Powodzenia w realizacji planów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dorota
Ho,ho! Widzę, że weekend był pracowity :)
OdpowiedzUsuńpracowity, teraz chodzę jak robocik bo wszystko boli. A i tak ciągle po jednej stronie domu mamy bałagan zamiast ogrodu, ziemia czeka wyrównanie i zasianie trawnika, sztachety, płotki kratki leża na kobyłkach bo ciągle coś malujemy. I to wszystko widac od frontu domu. Już nie mogę sie doczekać kiedy cały przód ogrodu będzie skończony i posprzątany. Może już w tym roku skończymy:)
OdpowiedzUsuńPiękny ogród:) Bardzo lubię takie donice, sama mam ich sporo:) Takie naznaczone zębem czasu są moim zdaniem bardzo klimatyczne:)
OdpowiedzUsuńPrzepiekny ogród :)
OdpowiedzUsuńPiękny ogród! Prace w nim muszą być czystą przyjemnością...
OdpowiedzUsuńmasz duży i piękny ogród...ja mam mały ale nic ostatnio w nim nie robię...albo czasu ciągle brakuje albo zimno albo..po prostu mam ogrodowego lenia...
OdpowiedzUsuńPiękne masz wierzby...
U nas też prace ogrodowe pełną parą, z tą jednak różnicą że nasz ogród dopiero powstaje, a Twój widzę już istnieje i to całkiem fajnie istnieje ;-) A z taczką i łopatą pracować uwielbiam, ale ja jestem kawał baby ;-)
OdpowiedzUsuń