wtorek, 3 lutego 2015

Czy to się leczy?



Czy ja to jestem jakaś dziwna?  Ekscytuje się upolowanymi starociami za grosze jak by były „ze złota”  Jak przyjdzie paczka to odpakowuje z biciem serca, cieszę się jak dziecko i od razu pomysły cisną  się do głowy…. a  szare komórki pracują:  kiedy znajdę czas żeby wziąć mebel, lampę czy inny rupieć  w obroty. W ten sposób pokój „mający być w przyszłości gabinetem” stał się po trosze magazynem staroci a piotrosze pracownią.  A zawartość jest imponująca;  4 półki, witryna, komoda, stolik kawowy, fotel bujany,  stare eklektyczne podstawy od stołu, stara niemiecka maszyna do szycia wraz z drewnianym stołem.  A zapomniałam jeszcze o secesyjnym stole rezydującym w pokoju u syna oraz nadstawce od kredensu. Oprócz tego stałe meble z przeznaczeniem do gabinetu, które też czekają na renowację. Po obejrzeniu tych zbiorów doszłam do wniosku, że to nie jest normalne i zastanowiłam się, które meble rzeczywiście jeszcze się zmieszczą w naszym domu a które kupiłam pod wpływem impulsu  lub chwilowego ataku szaleństwa (jak zwał tak zwał, pewnie mój mąż podkreślił by te drugie określenie)   i powinnam się z nimi rozstać.   Przecież muszę w końcu odzyskać pokój i  urządzić prawdziwą gabineto – pracownię. Mam dość graciarni. Plan jest. Teraz trzeba go systematycznie wprowadzać w czyn. I tu następuje powrót do pierwotnego pytania. Czy ja jestem jakaś dziwna?!  Bo w ubiegłym tygodniu znowu upolowałam… lampę mosiężną z prawdziwym marmurem. Wprawdzie abażur chyba nie jest od tej lampy ale jest niezwykle urokliwy  z aksamitnymi wstążkami i taśmami. Jest za duży do tej podstawy ale będzie do innej lampy. 
 No i szafeczka – nakastlik. Będzie pasowała do ramy łóżka dziecięcego, które mam na strychu. Tylko że przecież ja nie mam jeszcze wnuków a w rodzinie wszystkie dzieci już dorosły… ale mam na ten dziecięcy komplecik wspaniały pomysł.....
Czy to się leczy? Jestem uzależniona? Wiadomość z ostatniej chwili: kupiłam małą  ramę okienną z łukiem,  bo ma potencjał aby zostać lustrem.  Tylko ja już nie mam miejsca na kolejne lustro!  A może sprzedam jakieś swoje stare aby zrobić dla nowego miejsce?
Najbliższe weekendy pod znakiem malowania mebli i pisanek. Trzymajcie kciuki obym dała radę.

31 komentarzy :

  1. No to ja tez jestem dziwna. Takie polowania cieszą mnie często bardziej niż zwykle zakupy :)
    Pozdrawia
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  2. Dasz radę w weekend:)) pewnie, że dasz!!:)
    A to uzależnienie jest na szczęście ..nieuleczalne:))) hihi:) i dobrze, że coraz więcej takich "dziwnych" osób;)
    Pozdrawiam cieplutko!:)
    Ps ..możesz nawet tutaj na blogu zamieścić informację o przedmiotach jakich byś się chciała pozbyć - by zrobić miejsce nowym, możliwe, że znajdą się chętni:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z pewnoscia dasz rade, a my bedziemy podziwiac Twoje prace:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. To się oczywiście leczy .......tylko po co ??????
    Pozdrawiam z nadzieją, że jednak nie wyzdrowiejesz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj tam, oj tam... Taką dziwność nie każdy może mieć:-) A dzięki temu, że ją masz możemy wszyscy podziwiać Twoje dzieła :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hehe,Ewuś na pewno nie jesteś osamotniona w tym swoim "szaleństwie"-uwierz mi ;p Co prawda ja mebli tak namiętnie nie kupuję bo po prostu w moimM nie mam już miejsca ale jak bym miała większe mieszkanko a jeszcze lepiej dom wolnostojący,to z pewnością miałabym i taką manię :))
    Może po prostu wystaw na sprzedaż to ,czego nie używasz lub ci się nie przyda. Tylko jak zdecydować ,które rzeczy są właśnie takie ;p
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahaha skąd ja to znam:)) Mam bzika na punkcie rzeczy do domu, zarówno nowych jak i przerobionych, bądź samodzielnie zrobionych:) I wiecznie tylko dokupuje, przestawiam, urządzam. No uwielbiam tak!:)) Uściski przesyłam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. hmmm jak czytam tego posta to jakbym ja go pisała o sobie samej. Ja już drugi rok garażuję samochodem pod gołym niebem, a w garażu stoją meble i graty z tzw potencjałem i to co,że już drugą zimę drapię co rano szyby w samochodzie - przecież ich nie wyrzucę (stół, maszyna, szafa, półki, ramy okienne z przeznaczeniem jak u ciebie itd itp). A mój mąż wciąż mnie straszy, że jak się- "łagodnie rzecz ujmując"- zdenerwuje to mi to wszystko potnie. Jak to dobrze, że inni też chorują na tego typu choroby, bo już myślałam, że jestem dziwakiem, albo mam zapędy na jakiegoś kloszarda, czy zbieracza złomu haha. Pozdrawiam Kasia

    OdpowiedzUsuń
  9. :)) tylko się z tego nie lecz:)) to daje tyle radości:))

    OdpowiedzUsuń
  10. Tego sie nie leczy!!!! I dobrze!!!!! Piekne rzeczy!

    OdpowiedzUsuń
  11. Też mam tego składowirusa :) W mojej małej miejscowości mało okazji do takich fajnych nabytków - ŻAL- przepiękne rzeczy wyszukałaś, podstawa lampy genialna po prostu!

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękna lampę wypatrzyłaś.Tu nie ma co leczyć bo Twoja pasja jest piękna a dawanie tym starym przedmiotom nowego zycia to wielki artyzm.Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  13. Czy to się leczy nie jest pytanie. Pytanie jest czy chcesz być z tego wyleczona. ;-) Chyba nieeeeeeeeeeee!!!!!! :-)))))

    OdpowiedzUsuń
  14. mam to samo! też się cieszę jak głupia że kupię jakiegoś śmiecia za grosze a potem nadaję mu nowe życie :D
    i też mi już brakuje miejsca... a żal pozbywać się by zrobić miejsce...

    OdpowiedzUsuń
  15. To chyba się nie powinno leczyć, choć szerzy się jak zaraza. Pozdrowienia od dawno zarażonej... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może leczyć to nie:) ale trzymać w ryzach na pewno.Ci jakis czas warto zrobić rachunek sumienia. U mnie szybciej przybywa mebli niz nadążam je odnawiać czy malować i to jest mój problem. Pozbyłam sie jednego stolika, półki i komódki to mam juz na to miejsce po 3 nowe:)))

      Usuń
  16. Jak widać takich "dziwnych" jest sporo. Ja też do nich należę i rozumiem cię całkowicie. Nie uważasz, że to całkiem miłe dziwactwo. Ja uwielbiam chodzić po sklepach ze starociami. Więcej radości sprawia mi kupienie starej ręcznie robionej, pożółkłej koronki niż fajnego ciucha. Mój mąż z politowaniem kiwa głową ale ze spokojem znosi moje dziwactwa. Dużo ciekawych pomysłów Ci życzę no i czasu na ich wykonanie. Mi go ciągle brakuje.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie gdyby czasu było więcej, to nowe odnowione mebelki ustawiła bym sobie w miejsce starych a stare odsprzedała. A tak to pokój ciągle pełny:)

      Usuń
  17. absolutnie tego nie lecz:)))

    OdpowiedzUsuń
  18. Jesli pojdziesz sie leczyc, to ide z Toba:) Razem-razniej.
    Wiesz, ja udaje, ze nie widze, jak mi najblizsi rysuja kolka na czole;)

    A tak serio, dajesz tym przedmiotom drugie zycie i to jest fantastyczne!
    Pozdrawiam goraco:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Witaj pewnie można by próbować leczyć ale czy jest sens skoro jakby nie było to przyjemne hobby, też mam objawy tej choroby :) i też mało miejsca i też wielki apetyt na wszystko co stare tylko pewnie mniej czasu bo mam jeszcze małe dzieci :) Pozdrawiam ciepło
    P.S. Może założymy klub CNS Chory Na Starocie chyba, że masz lepszy pomysł

    OdpowiedzUsuń
  20. Ewuniu z mnóstwem talentów i Wy,Kobiety Miłe nawet nie wiecie jaką terapię zafundowałyście Bożenie z Podbeskidzia. Chora nieuleczalnie na starocie, na graty wszelakie i przydasie nie koniecznie zabytkowe. Jestem p o utarczkach ze Ślubnym: albo ja, albo te kołatki w starym, śląskim kredensie!! Ostał się i Ślubny i kredens... Dobrze jest! Szukam starej szafy, komody, więc jak Która z Was ma namiary, będę wdzięczna. U mnie zbywa stara szalkowa waga, stara lampa i żelazko na węgiel drzewny...
    Pozdrawiam,
    Bożena z Podbeskidzia.

    OdpowiedzUsuń
  21. Szafy i komody na razie nie mam wolnej ale już wiem na pewno że z białym fotelem bujanym który wykańczm i paroma półkami będę musiała się rozstać. Znalazłam też świeczniki metalowo rattanowe i jedną nadplanową lampę. Parę małych obrazków w stylu retro. Piękny secesyjny stół po odnowieniu też raczej odsprzedam. Resztę jeszcze przeglądam.

    OdpowiedzUsuń
  22. Skąd ja to znam?
    Tylko u mnie meble nie grają pierwszych skrzypiec, ale kołowrotki, wrzeciona, krosna, czółenka, wełny, runa owcze i inne takie :P I też mam tego od groma i jeszcze troszkę i oglądam się za nowym.
    A właśnie zaczęłam ogracać mieszkanie, bo się przez te wszystkie szpargały przestajemy mieścić na naszej i tak małej przestrzeni.
    I jeśli to jest nienormalne, to mnie ta nienormalność nie bardzo przeszkadza ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Witaj w gronie dziwaków! Tego się nie leczy, no chyba że siekierką ;)
    Mój garaż nie widział samochodu już kilka lat...

    OdpowiedzUsuń
  24. Zdecydowanie JESTEŚ uzależniona. Ale w żadnym wypadku nie zażywaj żadnego medykamentu! Takich przyjemnych dolegliwości NIE WOLNO leczyć! Pielęgnuj, pielęgnuj:-)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za wizytę u mnie i komentarz :)