Od 10 lat mamy frajdę bo mamy naszą goldenkę Frajdę. Jest wspaniałym, pogodnym psem przytulanką. Od niedzieli drżeliśmy o jej życie bo po raz trzeci kleszcz zaraził ja babeszjozą. To straszna choroba, która nie wykryta odpowiednio wcześnie może zabić psa w klika dni. Niestety mieszkamy na terenie, gdzie występuje bardzo dużo kleszczy a zabezpieczenia nie chronią psów w 100%. Wylądowaliśmy w specjalnie otwartym gabinecie w niedziele o 22.00. Była tak zestresowana że zamiast leżeć bezsilnie adrenalina nosiła ja po całym gabinecie a nasz lekarz biegał za nią trzymając w górze butelkę z kroplówką aby prawidłowo spływała i by Frajda nie wyrwała sobie igły. Dzięki szybkiej reakcji i naszemu oddanemu swojej pracy weterynarzowi Frajda wraca do zdrowia. Dziękujemy Panie Marcinie!!!! Wczoraj odzyskała apetyt i nawet "żebrała" o smakołyki wiec powoli jest sobą.
Odetchnęliśmy z ulgą, wyniki badań tez już są dobre. Teraz piesek musi wypoczywać i dojść do formy.
Jest członkiem naszej rodziny i nie wyobrażamy sobie domu bez niej.
Zdrówka dla Frajdy!
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że Frajda doszła do siebie:) Ja tez mam psiaki w domu i też traktuję je jako członków rodziny, wiem doskonale wiem, co czułaś:* Wszystkiego zdrowego dla Frajdy!!:) i dla Ciebie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ewuniu,jak ja cię doskonale rozumiem :) My mamy naszą psinkę stosunkowo niedługo bo od października ale teraz nie wyobrażam sobie,że mogłoby jej nie być!
OdpowiedzUsuńA psiaczki no niestety trzeba codziennie oglądać bo te wszystkie kropelki i obroże nie dają 100% skuteczności.
Pozdrawiam i uściski dla waszej psinki :))
Jak dobrze, że już jest ok! Moja psina też miała kleszcza i cały czas się boję, że coś może wyjść..
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Wasza śliczna psinka zwalczyła paskudne choróbsko. Mój ukochany piesek Mafi niestety został pokonany, już ponad miesiąc nie ma go z nami:( Te kleszcze to ogromne zagrożenie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Agness
OJ bardzo to smutne chwile, gdy nasi podopieczni, nasze futrzaste szczęścia chorują. Cieszę się, że jest coraz lepiej. Niestety na kleszcze nie ma 100% zabezpieczenia i tylko bardzo wnikliwa obserwacja i szybka reakcja ze strony opiekuna może uratować życie naszemu pupilowi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Oby wszystko już było dobrze :) Życzę zdrówka Frajdzie :) Ja mam 9 miesięcznego goldena i już dwa razy wyciąganego miał napitego kleszcza. Mimo używania kropli po spacerze i bieganiu po ogrodzie nieraz znajdywałam wędrujące po nim kleszcze. Takie małe a tak niebezpieczne...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Iwona
Dopiero co Paulina z Zielenie pisała o swoim psie,a teraz Ty.Smutne,że zwierzaki muszą tak cierpieć.Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńU mnie koty przynoszą kleszcze ale na razie nic się nie dzieje z nimi:) A o doniczki się nie martw - jestem cierpliwa:)) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBasiu, koty są odporne na te zakarzenia. Nie chorują.
UsuńKleszcze to wielki problem.Cieszę się że jest już lepiej.Zdrówka psince życzę i pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńCałe szczęście , że pieskowi lepiej :) Ach jak ja bym chciała żeby moje koty takie przytulone do psa leżały... bo na razie to nic tylko ucieczki i prychanie ;)
OdpowiedzUsuńFajna ekipa...kot i pies :)
OdpowiedzUsuńTaki przyjaciel w domu to skarb!!!
OdpowiedzUsuńNajlepsze pozdrowienia dla Frajdy od mojej ferajny.
OdpowiedzUsuńśliczna kotka :) zapraszam na mojego bloga http://budowniczy-sam.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńups..... całe szczęśćie że już lepiej..... Zdrówka wszystkim domownikom
OdpowiedzUsuńcieszę się że znów się udało dobrze że masz dobre oko i i w porę zauważasz niepokojace objawy pozdrawiam Beata z Milonek
OdpowiedzUsuńFrajda, jakie ladne imie:) Wracaj do zdrowia!
OdpowiedzUsuń