niedziela, 27 lutego 2011

Ze starego nowe - pomysł na świeczniki.

Witajcie,
pomyślałam że pochwalę się jak ze starych, nie działających kinkietów powstały dwa świeczniki.


Jakiś czas temu nabyłam na starociach dwa uszkodzone metalowe kinkiety w kolorze czarnym. Pomyślałam, że na pewno do czegoś je wykorzystam. Mąż jak zwykle pokiwał głową nad rupieciem i zaznaczył że nie będzie naprawiał!
Poleżały sobie trochę w szufladzie i ostatnio nachalnie rzuciły mi się w oczy przy porządkowaniu tej że szuflady. 
Ponieważ mąż zaznaczył że nie będzie reperował, to poprosiłam o nie reperowanie tylko o zdemontowanie kabelków i innego elektrycznego ustrojstwa, które zwisało z metalu. Przy okazji nieśmiało zaznaczyłam, że chciała bym z tego zrobić elementy świecznika i czy da się to jakoś rozkręcić i skręcić na nowo  - żeby świeczka się trzymała. Dało się!
Pomysł był taki: dwie deseczki, tabliczki do decu z MDF-u i te dwa kawałki metalu, farba akrylowa do drewna i metalu w kolorze pastelowej orchidei, pędzelek gąbkowy i lakier matowy. 
Z powodu wciąż dokuczającego mi nadgarstka, świeczniki wymagają jeszcze szlifowania i lakierowania ale ostateczny efekt niewiele się zmieni. Metalowe elementy kinkietów zostały przetarte suchym gabkowym pędzlem i przykręcone do deseczek. Znajdą sie na klatce schodowej, której aranżację mamy w "planie tegorocznym urzadzania domu"


A "na tapecie" jest komoda, którą w stanie strasznym kupiłam na aukcji. Po przywiezieniu okazało się, że atrakcyjna cena 50 zł była adekwatna do jej stanu i wcale nie była okazją!
Tył komody, notabene ze sklejki był zeżarty przez korniki, bok zbutwiały, spód też.
A i jeszcze blat do wymiany. Ale kształt i okucia bardzo mi się podobały więc oczywiście zapadła decyzja, że odrywamy wszystko co zbutwiałe i ze sladami korników a reszta czeka na nowe elementy i zapał mojego męża.

Znowu bez wydatnej pomocy i stolarskich zdolności mojego małża nic bym nie zdziałała.
Na razie wyfrezował boki nowego blatu i wymienił zniszcone elementy. Teraz wkroczę ja z papierem ściernym i farbą.  Relację przekażę Wam mam nadzieję za parę tygodni, jak bolący nadgarstek wreszcie odpuści!

miłego tygodnia

wtorek, 22 lutego 2011

Pracowity weekend i wypad „na starocie”

Witam Was, choć jeszcze nie wiosennie...
Pomimo powrotu zimy i braku czasu staram się w weekendy nadrabiać zaległości  rękodzielnicze. Niestety po raz kolejny odezwał się stan zapalny stawów, przeciążonej prawej ręki, co skutecznie uniemożliwia mi prace pełną  parą. Kłopoty z ręką to konsekwencja prac wykończeniowych w domu i ogrodzie z przed 2 sezonów. Żeby zaoszczędzić  kasę, postanowiliśmy sami malować  klikaset metrów kwadratowych ścian w nowym domu ( każde pomieszczenie gruntem i co najmniej 2 razy kolorem i 300 sztachet na ogrodzenie. Została boląca pamiątka…
Uszyłam  kolejne wiosenne czy też wielkanocne kolorowe ptaszki i serduszka.




W weekend z szycia przerzuciłam się na malowanie i deku. W efekcie powstały zawieszki z motywem lawendy



I powstają kolejne serduszka z motywem Decu ale w bardziej wiosennych kolorach



W niedzielę wybrałam się pierwszy raz w życiu na bazar na Kole ( dla nie wtajemniczonych bazar  ze starociami i antykami w Warszawie) Zawsze słyszałam,  że jest tam bardzo drogo, więc jakoś mnie nie ciągnęło. Większość „rupieci” kupuję na Allegro. Pech chciał że nie sprawdziłam pogody i ostatecznie bardzo szybko spacerowałam między straganami w 10 stopniowym mrozie w towarzystwie poganiającego mnie przemarzniętego męża. Z tego powodu nie mam dla Was sesji fotograficznej a i zakupy nie bardzo nam się udały. Na pocieszenie zakupiłam sobie dwa  flakoniki na perfumy lub inne kosmetyczne specyfiki ?! Wyglądają jak kryształowe ale chyba nie są… Dla mnie to raczej bez różnicy bo zazwyczaj przedmioty które ściągam do domu nie mają dużej wartości pieniężnej ani antykwarycznej – po prostu mi się podobają , mają coś w sobie, mówią do mnie „kup mnie, kup, będę pięknie wyglądać na półce..”
 Flakony znalazły swoje miejsce w łazience

Ostatecznie postanowiłam, że będę wpadać na bazar na Kole, bo choć prawdziwe antyki mają tam zawrotne ceny to można wyszperać fajne drobiazgi z cyny i mosiądzu, porcelanę, stare sztućce i drobne meble, które choć nie są antykami to doskonale nadają się do moich przeróbek. 
Następnym razem obiecuję wybrać się przy lepszej pogodzie i przygotować historię fotograficzną z wizyty na Kole.


poniedziałek, 14 lutego 2011

Prezent z zimowej wymianki i kryzys twórczy

Witajcie Moje Drogie kreatywne czytelniczki !
Pochwalę się wymiankową przesyłką od Eliny.  W ramach Zimowej Wymianki którą zorganizowała Ania  otrzymałam taką paczuszkę z niespodziankami poprawiającymi nastrój w zimowe wieczory. A znalazł się w niej Aniołek i serduszko do mojej kolekcji, słodkości i gorąca czekolada dla łakomczucha, pachnące kostki do kąpieli dla relaksu i wiele innych niespodzianek. Zresztą zobaczcie same.
Zajrzyjcie do Eliny, znajdziecie tam bardzo ciekawe recenzje książek, które mogą Was zainteresować: http://szara-przystan.blogspot.com/

Niestety przez cały poprzedni tydzień miałam jakiś "ból istnienia" i  kryzys twórczy. Pogoda dobijała mnie ostatecznie a weekend pożarły mi domowe obowiązki. Wstyd, ale nie mam się czym pochwalić, bo zaczęte decu leży i czeka na wenę twórczą.
Ale na zakończenie pochwalę się wiosną, która wczoraj przytaszczyłam do domu. Wiosenne prymule stanęły w jadalni i w kuchni. Dodatkowo róże " zakwitły też na doniczkach i ozdobnych kulach, którym nie mogłam się oprzeć.
Ostatnio wpadła mi w oko komoda z  zbejcowanej na brązowo sosny, ale nie była bym sobą gdybym zostawiła ją w spokoju. Postanowiłam ją kupić tylko po to, żeby zrobić z niej podstawę do starej nadstawki od kredensu. Więc zostanie przemalowana. Ale to już temat na osobnego posta. Na razie stanęła w jadalni zamiast witryny i wygląda to tak:
Jadalnia przed
i komoda na nowym miejscu
i ta sama komoda z odrobiną wiosny ...


Dziękuję tez za miłe wizyty i komentarze pod poprzednim postem. Widzę, że momo wszystko więcej jest wśród nas zwolenniczek zamieszkania na wsi.

pozdrawiam o życzę Wam miłego tygodnia



wtorek, 8 lutego 2011

Ucieczka na wieś…. za i przeciw

Biegłam sobie dziś rano do biura w dziwnym stroju tzn. służbowym kostiumie i ubłoconych kaloszkach  (wersja exclusive udająca oficerki bo poprzednie kwieciste wywoływały śmiech wśród moich kolegów z biura) trzymając w ręku ulubioną kawę z Coffe Heven i zastanawiałam się nad pozytywnymi aspektami mieszkania na wsi.  Niestety o tej porze roku zdecydowanie trudniej znaleźć mi pozytywy, za to negatywy proszę bardzo:  zalana działka po roztopach (zdjęcia w poprzednim poście);  brak możliwości ubrania eleganckich butów z  powodu głębokiego rozjeżdżongo błota na drodze. Mam do stacji 7 min spacerkiem więc jeżdżę pociągiem bo na trasie do Warszawy straszne korki są. Powroty w egipskich ciemnościach, bo na naszej drodze nie ma latarni, więc do błota na drodze dochodzi jeszcze możliwość przewrócenia się w breję J.
A teraz trochę argumentów „ZA”. Dlaczego uciekłam z Warszawy? Bo miałam dość słuchania przez ściany blokowego mieszkania odgłosów cudzego życia, bo chciałam mieć zwierzęta,  a w bloku jeden pies to już dużo, bo kocham ogrodowe parce i roślinki, bo chciałam mieć sypialnię i salon  a nie salono - gabineto – sypialnię i marzyłam o kominku zimą  i piciu kawy latem na tarasie.  

Kocham mój nowy dom ponieważ przeprojektowałam go specjalnie dla naszych potrzeb, bo każdy domownik ma w nim swoje własne miejsce ale też mamy w nim miejsce wspólnego spędzania czasu.  I choć przedwiośnie i późna jesień jest tu ciężka do przetrwania to żyjemy zgodnie z rytmem pór roku a wiosna wynagradza nam wszystkie trudy borykania się z błotkiem, tonami piachu wnoszonymi przez zwierzyniec, i zlaną działkę. W końcu zakończymy drenowanie ogrodu i będę miała te swoje wymarzone rośliny i altanę pokrytą winoroślą. A w lecie powrót w piątek do domu jest jak wyjazd weekendowy za miasto. Jest na co czekać! 
Poniżej parę fotek, może niezbyt urodziwych bo nie mam talentu do robienia zdjęć, ale pracuję nad tym.
Mój ulubiony kącik w sypialni
I kominek w salonie, w zimowe wieczory niezastąpiony. Zdjęcie pochodzi z 2008 rok, pierwsza zima w nowym domu, nisza z łukiem obok kominka ma otrzymać półki. Została zaplanowana na ekspozycje mojej kolekcji Aniołów.
...i pierwsza część ogrodu, którą wyrwałam chwastom i dzikim jeżynom w 2009 roku.
Dla mnie wybór jest prosty – wolę wieś!  A co Wy na to? Wolicie miasto czy wieś?
Miłego tygodnia

sobota, 5 lutego 2011

Walczę z zimową depresją! Wiosny mi potrzeba!

Mam dość! dość zimy, śniegu, który potem topnieje i odsłania szarość i błoto. Mam dość wody po roztopach zalewającej moją działkę, niweczącej marzenie o kwitnących 130 cebulkach krokusów, żonkili i tulipanów które posadziłam.
Uciekam wtedy na poddasze, do pracowni i biorę się do pracy, żeby nie wyglądać przez okna.
Żeby poprawić sobie ciągle nie najlepszy nastrój zjadam tony czekolady, piję kawkę a od wczoraj połykam suplementy diety ulegając  reklamom telewizyjnym. Choć to do mnie nie podobne :) bo nie znoszę reklam!
Ale ponieważ nigdy dugo nie marudzę, to "zaklinam" WIOSNĘ szyjąc ozdoby wielkanocne w wiosennych wesołych kolorach. I to działa....
poniżej zdjęcia, brzydkie i szare ale tłumaczą mój depresyjny stan:)




Widoki z okien mojej sypialni na zalane łąki. Nawet nie wiedziałam, że mieszkam nad rozlewiskiem. I zdjęcia mojej działki, która ma być ogrodem w kwiatach a jest brudną sadzawką (: Mój P. właśnie poszedł włączyć pompę, trzeba wypompować wodę,  bo studzienki drenażowe nie dały rady i woda wylewa się górą.
Tak podobno jest na całym Mazowszu bo poziom wód gruntowych po ostatnich powodziach w lecie wzrósł o metr.
Ale dosyć marudzenia!
Uszyłam kolejne serducha - i filcowe ptaszki, taki  lek na depresję.


A w międzyczasie powstają elementy lawendowego wystroju łazienki. Mam nadzieję wkrótce pokazać Wam efekt ostateczny w osobnym poście.

Pierwsze wyróżnienie

Dziękuję serdecznie za wyróżnienie, które otrzymałam od Sepii http://wsepii.blogspot.com/


Jestem z Wami od 3 miesięcy i zawsze znajdę chwilkę żeby do Was zajrzeć i poczytać! Mam nadzieję nadal zasługiwać na Wasze odwiedziny. Chciała bym żeby było ciekawie. Mam nowe pomysły na kursiki i metamorfozy. Oby czasu starczyło, bo na pasje zostają tylko weekendy a obowiązki domowe pochłaniają ich lwią część :)








           Zasady przyznawania wyróżnienia:                  
1. Umieścić  podlinkowaną nazwę  bloga , który Cię wyróżnił.
2.Umieścić u siebie na blogu logo wyróżnienia. 
3. Wskazać 10 blogów, które chcesz wyróżnić (podlinkować nazwy blogów) 
4.Powiadomić wyróżnione blogi:)                  
Oto moja propozycja 10 blogów, które chciałabym wyróżnić, choć takich które zasługują na wyróżnienie jest duuuużo więcej.



PS. niestety nie umiem porządnie podlinkować nazw blogów, więc zrobiłam jak umiałam. Musicie mi wybaczyć :)

pozdrawiam
 Ewa