poniedziałek, 25 maja 2015

Mała metamorfoza



Mała metamorfoza bo i świecznik mały. W weekend jak zwykle pochłonął mnie ogród choć musiałam też wykroić czas na inne prace, bo mam zaległość w postaci wymianki z Basią. Ale o tym w osobnym wpisie.  Poza tym złapałam się za odświeżanie mebli ogrodowych oraz malowanie zdobycznej ławki bo czeka nas  rodzinna impreza w ogrodzie.  Pod pędzel  trafił plastikowy stolik, pomocnik oraz lampion i świecznik.  Wszystko zostało hurtem przemalowane farba kredową ale tylko część spatynowana i „odrapana”. Dziś pochwalę się tylko świecznikiem, reszta czeka na "obfocenie"
 wersja "przed"


Tym razem użyłam farby kredowej AUTENTICO w kolorze Kiwi.  Po spatynowaniu wydaje mi się raczej oliwkowy.
Drewniany świecznik został tylko umyty i odtłuszczony. Nałożyłam dwie warstwy farby kredowej. Potem wosk bezbarwny i jedna warstwę wosku brązowego. Całość przetarłam drugi raz woskiem bezbarwnym pozostawiając brązowy wosk w zagłębieniach. Potem parę przecierek aby wyszła pierwotna brązowa powierzchnia świecznika.
 I jeszcze bukiet polnych kwiatów dla Was.

Pozdrawiam
Ewa

piątek, 22 maja 2015

Bratnie dusze :))))



Często mówimy o kimś, że jest naszą „bratnią duszą”, że rozumiemy się doskonale, że mamy podobne gusta, pasje. Często rozumiemy się w pół słowa.  Na początku mojej blogowej drogi byłam zaskoczona niezwykłą  więzią pomiędzy blogerkami. Nie przypuszczałam , że blogowe znajomości przekształcą się w te realne! Teraz wiem, że to możliwe nawet z osobami oddalonymi o setki kilometrów.  Spotkania w „realu” są niesamowite, bo okazuje się, że znamy się jak „łyse konie”, rozmowom nie ma końca, zawsze jest zbyt mało czasu, zawsze pozostaje niedosyt spotkania bo przecież tyle jeszcze do obgadania, do opowiedzenia… Wiecie o czym mówię, prawda?
To dziś Wam opowiem o kolejnym niezwykłym spotkaniu w Krakowie. W czasie pobytu w Busku Zdroju wybrałam się do Krakowa specjalnie na spotkanie z Beatą. Zostałam zaproszona do ich domu na obiad i na wycieczkę do Pieskowej Skały.   Umówiłyśmy się z Beatą na dworcu PKS, wymieniłyśmy informacjami o „znakach szczególnych” aby jakoś się rozpoznać.  Już w czasie podróży ich samochodem okazało się, że mamy masę tematów. Beata z mężem tak jak my,  zrealizowali marzenie o domku za miastem.  A jak zobaczyłam dom i ogród to zrozumiałam o czym pisała mi wcześniej w mailach Beata.  Podobieństwo domku z gankiem,  pasji ogrodniczej, własnoręcznego budowania, ozdabiania wszystko nas  łączy… Dom stoi w niezwykłym miejscu, na wzniesieniu a w maju dom tonie w zieleni  łąk,  które go otaczają. W czasie mojej wizyty na tych łąkach kwitło  morze  żółtych mleczy. A to wszystko zaledwie parę kilometrów od Ojcowskiego Parku Narodowego. Beata nie pisze bloga ale czytała moje wpisy i tak się poznałyśmy poprzez maile.  Dzięki niej poznałam jeszcze jedną osobę ( wraz z jej  "drugą połówką”  Justa pisze bloga Moje nicnierobienie i rzeczywiście nic nie robi : właśnie rozpoczęli  realizację marzenia czyli budowę domu!  Byłam tak pochłonięta rozmową, oglądaniem i głaskaniem dwóch piesków,  że praktycznie nie zrobiłam zdjęć. Pogoda była rozkapryszona, że słońce przeplatało się z deszczem, wichurą  i gradem. Cyknęłam ledwie parę zdjęć w Pieskowej Skale, burzę przeczekaliśmy pod Maczugą Herkulesa a Zamek w Pieskowej Skale był w remoncie.
Ale to wszystko nam nie przeszkadzało bo najbardziej zależało mi na spotkaniu. Dziękuję Wam Beatko i Waldku za gościnę i dużo wrażeń.
A oto parę migawek z ogrodu i domu moich gospodarzy.
Wspaniała skalna rabata


Dom "przed i po". Na ogrodzeniu nazwa domu wyrzeźbiona w drewnie "Majorówka"



A takie maja widoki z okien, przestrzeń na kilka kilometrów i te zachody słońca!
 Kto, jak nie ja wie ile czasu i ciężkiej pracy potrzeba by z pustego placu budowy zrobić ogród marzeń a dom wypełnić bliskimi sercu przedmiotami i rodzinnymi pamiątkami oraz zdjęciami. Beata i Waldek rok po roku spełniali jak my swoje marzenia. A wciąż mają nowe pomysły i plany do realizacji.
Parę zdjęć z wycieczki do Pieskowej Skały.










Pozdrowienia dla wszystkich realizujących swoje małe i duże marzenia
Ewa

środa, 20 maja 2015

Mamy Frajdę

Od 10 lat mamy frajdę bo mamy naszą goldenkę Frajdę. Jest wspaniałym, pogodnym psem przytulanką. Od niedzieli drżeliśmy o jej życie bo po raz trzeci kleszcz zaraził ja babeszjozą. To straszna choroba, która nie wykryta odpowiednio wcześnie może zabić psa w klika dni. Niestety mieszkamy na terenie, gdzie występuje bardzo dużo kleszczy a zabezpieczenia nie chronią psów w 100%. Wylądowaliśmy w specjalnie otwartym gabinecie w niedziele o 22.00.  Była tak zestresowana że zamiast leżeć bezsilnie adrenalina nosiła ja po całym gabinecie a nasz lekarz biegał za nią trzymając w górze butelkę z kroplówką aby prawidłowo spływała  i by Frajda nie wyrwała sobie igły. Dzięki szybkiej reakcji i naszemu oddanemu swojej pracy weterynarzowi Frajda wraca do zdrowia. Dziękujemy Panie Marcinie!!!! Wczoraj odzyskała apetyt i nawet "żebrała" o smakołyki wiec powoli jest sobą.
 Odetchnęliśmy z ulgą, wyniki badań tez już są dobre. Teraz piesek musi wypoczywać i dojść do formy.
Jest członkiem naszej rodziny i nie wyobrażamy sobie domu bez niej.



niedziela, 17 maja 2015

Wpadłam w zieloność!

Już jestem! wróciłam i od razu wpadłam w ZIELONOŚĆ! Nie było mnie tylko dwa tygodnie a roślinność w tym czasie oszalała! Nie powinno mnie to dziwić wszak to maj. Wszystko bujnie się rozwija, chwasty też.
Następnego dnia po powrocie wpadłam w wir prac ogrodowych, oczyściłam obwódki z piaskowca z mchu, wypieliłam rabaty z przodu, teraz powinnam uzupełnić korę aby chwasty nie odrosły za szybko. W moim ogrodzie prawie nie ma rabat wyłożonych włóknina i obsadzonych rzędami  iglaków, lubię swobodnie rozrastające sie rośliny i trochę naturalnego nieładu. Nie dla mnie ogród "w kancik"
Po zrobieniu porządków rabaty wyglądają teraz tak

 Moje pieski zawsze są w pobliżu

 Widzicie ślady łapek na ścianie domu. Tedy moje koty wskakują na parapet okna kuchennego, żeby mi powiedzieć "wpuść nas" Co ją umyjemy to zaraz jest to samo:(

 Prymula chińska, choć okazała się rośliną jednoroczną kwitnie od Świat wielkanocnych nieprzerwanie i ma wciąż intensywniejszy kolor.W donicy mam na stałe zasadzoną paproć, która własnie się zazieleniła i mam  tło dla roślin.
Ale chcę  Wam pokazać drugą twarz mojego ogrodu, który szósty sezon jest w trakcie tworzenia. To co już zostało zrobione wymaga ciągłej pielęgnacji. Jednocześnie cały czas budujemy i sadzimy nowe rośliny. Taras wciąż czeka na swoją kolej, altana w budowie a trawnik zrujnowany przy zakładaniu kanalizacji tej wiosny.
Pewnie było by szybciej wynająć firmę. Wjechali by maszynami, wyrównali teren,  przywieźli by rośliny, rozwinęli trawnik z rolki ale.... No właśnie jest kilka "ale":
- nie miała bym tyle radości z każdej kolejnej rabaty wykonanej własnymi rękami, satysfakcji, że mogę i potrafię.
- koszty wymarzonego ogrodu raczej przekroczyły by nasz budżet
- nie miała bym o czym Wam pisać.....a tak pokażę Wam,
że jak w ubiegłym roku zaniedbałam ogród przez chorobę, to mam teraz zamiast skalnej rabaty górę kamieni w chwastach TADAM
 i trawnik do naprawy
a altana wciąż się buduje..

Kolejny etap, wzmocnienie konstrukcji pod więźbę dachową. Krokwie będą z nowego materiału ale podbitka dachu z boazerii z odzysku.
Niebawem kolejny etap budowy, bo nadal działa metoda małych kroczków. Warunek: musi być pogoda w każdy kolejny weekend i luźna gotówka:)
Uwielbiam mój ogród, choć niedoskonały, nieskończony ale mój.

Pozdrowienia od utopionej w zieleni

PS. mam masę materiału na kolejne wpisy ale ograniczony czas.
Robótkowo się powoli dzieje ale ogród mnie odciąga. Zrobiłam małą fotorelację z Krakowa i byłam w gościnie w pięknym miejscu, u wspaniałych ludzi. Mam nadzieję, że po kolei jakoś Wam to wszystko pokażę i opiszę.
Ewa


środa, 13 maja 2015

Specjalnie dla mnie - filcowa torba

I znów się powtarzam ale po prostu cenię ręcznie wykonane rzeczy. Ta została wykonana specjalnie dla mnie. Torebka z filcu z grafiką. Nie za duża, w sam raz dla drobnej osoby. W neutralnym kolorze i z kolorowymi detalami, taka na luzie. Planuję już zamówienie kolejnej. Tym razem letniej, bajecznie kolorowej.


Wykonanie - oczywiście "made in kasia" www.  madeinkasia.blogspot.com
Kasiu, dziękuję bardzo za miłe rozmowy podczas ustalania wzoru i kolorów.I za torebkę moją wybraną, uszytą specjalnie dla mnie.

Wiem, że mało ostatnio o robótkach i meblach ale za trzy dni wracam do domu zdrowsza i z głową pełną pomysłów. Na początek planuję pochwalić się ostatnimi zdobyczmi z targów staroci. A potem będą już nowe prace. Decoupage tym razem w wydaniu ogrodowym oraz trochę drobnych przedmiotów po stylizacji farbami kredowymi, lampy, świeczniki... Po miesiącu przerwy już nie mogę się doczekać złapania pędzla w dłoń.


wtorek, 5 maja 2015

Program naprawczy

Wdrażam wreszcie program naprawczy. Tym razem nie mebla ale mojego kręgosłupa, więc meblowych i ogrodowych postów nie będzie przez najbliższe tygodnie. Generalny remoncik jest niezbędny żebym mogła pracować bez bólu. W Busku Zdroju wiosna kipi! Pogoda na razie dopisuje a ja grzecznie moczę się w basenie z siarką, ćwiczę i chodzę na masaże. W wolnych chwilach chłonę wiosenną zieleń w parku zdrojowym. Pogoda dopisuje. Wybieram się na jednodniowy wypad do Krakowa i postaram się zrobić małą foto relację. Pozdrowienia dla wszystkich.