środa, 12 lutego 2020

Małe podróże - znów Londyn

Nie znając tego miasta, kiedyś myślałam że mi się nie  spodoba, a jednak...
To moja trzecia wizyta w Londynie i nadal lubię to miasto choć mieszkać bym tam nie chciała. To raczej miejsce dla młodych ludzi, żyjących szybko i intensywnie. Pewnie będę tam często bo na razie moja córcia tam "zakotwiczyła"...
Londyn to rarytas dla takich jak ja zakochanych w starej architekturze, sztuce i pięknych parkach i ogrodach. Zachwycają nie tylko zabytki i muzea ale także budynki na ulicach, maleńkie ogródki, kolorowe drzwi, sklepiki. Mieszkańcy są mistrzami w wykorzystywaniu każdego skrawka wolnego miejsca w mieście, gdzie jest ono na wagę złota.
Zresztą zobaczcie sami...
To jest chyba najwęższy i najdłuższy sklepik ogrodniczy jaki widziałam. Szerokość bramy - jakieś 5 metrów ale za to ciagnie sie od przecznicy do przecznicy!





Londyn to muzea o których już kiedyś pisałam. I tu zaskoczenie, wstęp do państwowych jest darmowy i całe szczęście bo sam pobyt jest drogi. Niestety mnożymy złotówkę razy 5.
Na zdjęciu Muzeum Historii Naturalnej. Super miejsce dla dorosłych i dla dzieci:)
Przy każdym pobycie znajduje tam kolejne zachwycające miejsca i takie do których wracam, jak Victoria & Albert Muzeum.
Tym razem musiałam zobaczyć stałą wystawę meblarstwa, która poprzednim razem była zamknięta.
Dla takiego meblowego wariata jak ja to gratka.









Najfajniejsze były spacery po mieście, spacery w parkach, gdzie juz wiosna. Wieczorne łażenie nad Tamizą, kolacja na barce z widokiem na London Eye, próbowanie jedzenia z różnych stron Świata. Coś dla ciała, coś dla ducha :)


























Mała Wenecja w centrum miasta




















I "wizyta"  u Misia Paddingtona