wtorek, 23 sierpnia 2011

Rodzicielskie dylematy - jak uchronic dzieci przed złem


Dziś nie będzie o nowych pracach, bo ostatnie zdarzenie nie pozwala mi się skupić na przyjemnościach więc podzielę się z Wami swoimi rozterkami.

To, że na rolę rodzica nie można się przygotować to wiem już od ponad 20 lat, wiem też, że wychowanie rok po roku małej istotki na dorosłego mądrego, dobrego  i odpowiedzialnego człowieka to trudny proces. Ale najtrudniejszy moment to pogodzić się z nieuchronnością czasu, tym że dzieci dorosły  ruszają same w „świat”, który nie zawsze jest przyjazny i bezpieczny.
Mogę powiedzieć, że mam już pełnoletnie dzieci ( 18 i 21 lat) ale czy dorosłe? Przeraża mnie fakt że już nie mogę ich chronić! Skąd takie myśli? Otóż im starsze dzieci, tym częściej wychodzą z domu, spotykają się z rówieśnikami, wyjeżdżają samodzielnie na wakacje. Zawsze staraliśmy się nauczyć ich racjonalnego, rozsądnego postępowania, unikania zagrożeń współczesnego świata.  Ale… no właśnie jest  ale.. Nie uchronimy ich przed złem, przestępstwami, nieprzewidzianymi zdarzeniami.
Parę dni temu mój syn (21 latek) wracał ok. godz. 22 ze spotkania ze znajomymi, sobota  w letni wieczór, dużo ludzi jeszcze się kręci  po Warszawie. Ale są takie miejsca, gdzie nie powinno się samotnie pojawiać o tej porze. Zawsze podkreślamy z mężem, że  jak powrót do domu  po 22 podmiejskim pociągiem to tylko z Dworca Śródmieście. Niestety nasz syn nie skorzystał z naszej rady i na Warszawskim Dworcu Wschodnim z ostał pobity i okradziony.  Wrócił do domu o 1.00 w nocy obolały i przestraszony. Dziękowaliśmy Bogu, że trafił  na amatorów, którym tylko chodziło o gotówkę (pewnie na alkohol) i skończyło się bez większych ran i złamań. Straż miejska znalazła się ale po całym zdarzeniu.. Syn był na tyle przytomny, że po chwili poszedł szukać portfela i dokumentów  i je znalazł wyrzucone opodal. Skończyło się na strachu i stracie 250 złotych ale trauma pozostała, tym bardziej, że następnego dnia moje dorosłe przecież dziecko wyjechało z przyjaciółmi do Chorwacji.
A ja zostałam pełna obaw o syna a do tego zaczęłam nerwowo reagować na wieczorne wyjścia mojej 18 letniej córki. Czy przesadzam? Czy jestem nadopiekuńczą matką? Co oznacza tak zwane „odcięcie pępowiny”?
Nie wiem. Ale wiem że trudno pozbyć mi się teraz strachu.

Ewa

środa, 10 sierpnia 2011

Ach! urlop cudna rzecz

Część urlopu mam już za sobą, tę wypoczynkową. Wybraliśmy sie 6 osobową grupą na 10 dni w Sudety, na polską i czeską stronę. Kraina piękna, rozległa i bardzo bogata w świetnie zachowane zabytki. Jestem maniakiem zwiedzania ale lubię zwiedzać po swojemu tzn. owszem przewodnik się przydaje ale zazwyczaj nudzi książkowo a mnie ciągnie do tajemnic, pięknych zaułków, oglądam i fotografuje detale, urokliwe miejsca. Nie umiem podążać w wyznaczonym tempie z grupą, w wyznaczonym czasie. jak juz wspomniałam kraina Sudetów wspaniała i ogromna więc trzeba parę kilkutygodniowych wypadów, żeby ją poznać, zobaczyć imponujące zamki i pałace, nasycić się pięknem widoków. To był mój drugi pobyt ale mam niedosyt i na pewno tam wrócę.
A poniżej parę miejsc które mogę Wam polecić, są zachwycające ze względu na historię, architekturę i wspaniałe widoki a do tego wymagają trochę wysiłku, żeby tam dotrzeć.
Dla wielbicieli pięknej architektury: Zamek Książ pod Wałbrzychem oraz Zamek Frydland w Czechach.
Piszę o obu zamkach razem nie bez powodu. Obie budowle robią wrażenie wielkością, bogactwem detali wielokrotnie przebudowywane, prezentują kilka stylów, od średniowiecza przez gotyk i bogactwo barokowych zdobień.
        To co je różni to sposób w jaki "potraktowała je historia" Zamek  Książ choć po II wojnie światowej zachował mury, to został zniszczony przez Niemców, którzy zajęli zamek, nie ocalało jego wyposażenie, obrazy, meble przedmioty codziennego użytku mieszkańców. Pokoje zamkowe prawie nie posiadają oryginalnego wyposażenia. Brak portretów, mebli, tkaniny na ścianach zostały wykonane współcześnie a jednak nadal zamek robi wrażenie. Można obejrzeć jego wnętrza i mieszkańców na starych fotografiach prezentowanych na wystawie.  Po wojnie mozolnie oczyszczony ze śmieci i gruzów znów zachwyca. Polecam obejrzenie ogrodowych tarasów księżnej Daisy.


Rokokowa sala powitalna
Sala rycerska w najstarszej części zamku
Tarasy Księżnej Daisy

 Zachwyciło mnie drzewo, które przetrwało wojenną zawieruchę, wrośniete w skaliste podłoże tarasów


Dla odmiany FRYDLANT po czeskiej stronie ocalał prawie nie naruszony, wnętrza całkowicie wyposażone, przepiękne saloniki w stylu francuskim, rokokowe sypialnie, gabinety, w części średniowiecznej zamku herby i portrety kolejnych właścicieli zamku, wspaniała zbrojownia pełna eksponatów. Renesansowa część zamku pokryta malowanym tynkiem techniką "sgrafitti". Całość wygląda jak zamek księżniczki z bajki. Niestety we wnętrzach nie można robić zdjęć.


I najbardziej malownicze miejsce jakie widziałam po czeskiej stronie: Zamek Vranov w Małej Skale ze  skalnym zamkiem średniowiecznym wykutym w skale, na samym jej wąskim szczycie. Najpierw trzeba wejść na szczyt, potem przechodzimy przez gotycki łuk i po lewej widzimy maleńki zameczek wyrastający ze skały, na wprost wspaniały widok a po prawej strome skalne schody do średniowiecznej części. Niestety ulewne deszcze podmyły część skały z podłożem i przejście z dziedzińca do zamku zsunęło się i zapadło. Wejście do środka na razie nie jest możliwe.





W skalnym zameczku przejścia pomiędzy poszczególnymi komorami ( pomieszczeniami) są bardzo wąskie, i swobodnie przechodzą tam tylko takie mikrusy jak ja:154 cm wzrostu i mikra postura :). Schodki wykute w skale, punkty widokowe z których widać okolicę po obu stronach bardzo wąskiego szczytu.




Dla wielbicieli historii XX wieku i II wojny światowej kompleksy podziemnych miast, sztolni i tajemnice szalonej wizji Hitlera i niestety miejsce śmierci tysięcy ofiar tej wizji: Sztolnie Walimskie w Górach Sowich - część Projektu Riese
 jeden z tuneli wydrążonych przez więźniów obozu Gross Rosen

Podziemne tunele, nie do końca odkryte i zbadane ale to co można zobaczyć robi wrażenie. 600 metrów ogląda się idąc pieszo z przewodnikiem a 600 metrów płynie się łodzią. Dla mnie to wyjątkowe osiągnięcie, bo musiałam pokonać strach przed wejściem do takich zamkniętych przestrzeni.
Zalane tunele sztolni

Twierdza Kłodzka, która stoi na miejscu dawnego grodu obronnego i zamku o których pierwsze wzmianki pochodzą 981 roku a pierwsze umocnienia obronne powstały w latach 1557-1560. Można w niej przejścć podziemnymi korytarzami systemu obronnego oraz korytarzami minerskimi, które maje bardzo małe rozmiary, ok 90 cm wysokości wiec nie wszyscy mogą i chcą  tam wejść. Przeszłam takim korytarzem długości 10 metrów, cieszyłam sie bardzo że wyszłam z drugiej strony!

przewodnik w mundurze z epoki
korytarz
widok z twierdzy na miasto

Mieszkaliśmy w wynajętym domu 750 metrów  npm (pod szczytem góry Skalnik w Rudawach Janowickich z takim widokiem na dolinę:

Wybrałam tylko parę z miejsc, które odwiedziliśmy ale postaram się jeszcze napisać o tym regionie a zwłaszcza o perłach architektury.
Malownicze obrazki wiosek z przedogródkami w letnich kwiatach, tradycyjne murowane zagrody rolników,  kościółki ze strzelistymi wieżyczkami, jelonki wybiegające z lasu na pola musicie zobaczyć sami.

mam nadzieję że Was nie zanudziłam tym przydługim postem
pozdrowienia

Ewa