piątek, 2 marca 2012

Zaprzyjaźnić się z kaloszami - sezon 4

 To rok 2011 a poniżej zdjęcie "przed" czyli rok 2009
Sezon czwarty to nie kolejna część serialu tylko element "mojej wiejskiej sielanki". To już nasz czwarty sezon na wsi. Pierwszy był szokiem! Że tereny podmokłe wokół - wiedzieliśmy, że droga dojazdowa nie utwardzona p wiedzieliśmy ale rzeczywistość nas przerosła pierwszej jesieni.
Pisze o tym  bo zazwyczaj  publikujemy na blogach piękne zakątki naszych domów i ogrodów. takie szczęśliwe wiejskie życie na łonie natury. Lubimy patrzeć na ładne zdjęcia ale rzeczywistość na nich to tylko połowa prawdy. Na blogu green canoe swojego czasu rozgorzała dyskusja o stereotypach wspaniałego życia na wsi. Wiele czytelniczek marzy o małym wiejskim domku z ogrodem ale ma wyobrażenie tego życia ukształtowane przez przepiękne zdjęcia  z kolorowych czasopism wnętrzarskich. A i my zamieszczamy tylko te najładniejsze obrazki z naszych ogródków. Dlatego opiszę historię z kaloszami w tle, która nie jest narzekaniem ale pokazaniem innej rzeczywistości. Nie znaczay też, że tego nie akceptuję. Dokanałam takiego wyboru i kiedy wiosną roślinki wychylą się z ziemi i ptaki głośniej zaczynają śpiewać to nigdy nie wróciła bym do bloku, bo wiem,  że to nagroda za nasze zmagania a po skończeniu ciężkich prac zostanie sezonowa praca zgodnie z rytmem przyrody. A ja kocham grzebać sie w ziemi, sadzić, podlewać i patrzeć jak rośnie!

Zaczęło się od siermiężnych gumiaków z filcową skarpetą, przeznaczonych na budowę. Służą mi do dziś do wiosennych prac, po roztopach.
Każde przedwiośnie psuło mi samopoczucie, wszędzie stała woda. Psy wnosiły do domu tony błota bo nie było podjazdu ani trawników
 Do lipca  wszędzie było błoto i woda
 Tyle materiału utwardzającego i stabilizującego weszło pod podjazd
W tym czasie mieszkaliśmy już od listopada 2008, to "sezon pierwszy" - lato 2009 zaczęła się budowa podjazdu i właściwego ogrodzenia.
 W następnym sezonie nastały kalosze w biało  - czarną pepitkę w których biegałam do pracy. Kalosze wytrzymały tylko jeden sezon. Zdjęć kaloszy brak ale na zamieszczonych a zdjęciach widać dlaczego. Mieszkaliśmy "nad rozlewiskiem" na zdjęciach prawa strona podjazdu.

 To za drzewami to woda na łące - 30 cm minimum
Oczywiście jesienno - wiosenna przyjaźń z kaloszami odmieniła trochę styl mojego ubioru, bo jak ma się biurowy dress code do ubłoconych kaloszy.. Scenariusz z zalaniem jesienno - wiosennym działki powtarza sie co roku, przeplatają go  okresy mrozu i śniegu. W "sezonie drugim", jak tylko ziemia wyschła,  powstały przy pomocy sąsiadów dwie studnie chłonne. Wody było mniej ale powróciła następnym deszczowym latem.
Droga nadal wołała o pomstę do nieba! A zdarzało nam się nie wyjeżdżać  samochodem po zakupy bo nie było jak przejechać!

Sezon trzeci przywitałam w nowiutkich kwiecisto - fioletowych kaloszach ale w zimie się nie sprawdziły bo breja śniegowa była lodowata,  wiec dołączyły do nich elegantki - czarne ocieplane. Ale jak widać ubłocone, na razie umiarkowanie!

W ogrodzie przybywało roślin, które lubią wodę. nauczyliśmy sie żyć zgodnie ze zmianami pór roku. Nie robimy nic na siłę. Akceptujemy wiosennie ubłocone psy, wieczne pranie psich ręczników  i piach na posadzkach, który kilka razy dziennie sprzątamy.
A od niedawna mam wspaniałego pomocnika nazwałam go Walli na cześć małego robota z bajki. Bo on jest robotem sprzątającym.  Włączam i sam odkurza!
W sezonie czwartym  znów towarzyszą mi kolejne kalosze w elegancką pepitkę!
A teraz parę zdjęć tej mrocznej strony mieszkania na wsi. To nie będą piękne aranżacje. Ot! blaski i cienie wiejskiej rzeczywistości.
Sprzątanie odpadów materiałów budowlanych  po budowie podjazdu i ogrodzenia było przeplatane zalewaniem działki i wypompowywaniem wody. Pompa jest teraz stałym elementem wyposażenia. Ba, niezbędnym. 
w 2009 zasypało w październiku śniegiem zaskakując nas w połowie sprzątania działki, ohydna beczka do palenia drewnianych odpadów i w tle nie skończone ogrodzenie z niebieską rurą od pompy, która właśnie gdzieś tam była zanurzona. Koszmar!

a to założony jesienią kolejny kawałek trawnika, tak wyglądał wczesną wiosną.
a powyżej początek realizacji projektu ogrodu z tyłu domu, w 2012 roku bedzie ciag dalszy raealizacji, włacznie z zasłonięciem betonowego płotu sąsiada.
A podsumowując, i tak mieszkanie na wsi  jest dla mnie na plus!
Niebawem woda wsiąknie, błotko obeschnie  a ogród wybuchnie zielenią. A ja włożę kalosze na sezon czwarty i ruszę do tańca z łopatą, grabiami  i sekatorem.
Uwielbiam to!




15 komentarzy :

  1. śliczny domeczek ...
    my od maja 2009 mieszkamy w domciu ... znam ten ból i kalosze też ( w kratkę ) już czekają na mnie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz - ja mam w samochodzie pełen zestaw. Zamiennie kalosze i obuwie odpowiednie na dany sezon: a: kozaczki, b: szpileczki: c: półbuty odpowiednie na oficjalne spotkania. Poza tym ręcznik papierowy do czyszczenia obuwia i rajstop, nabłyszczacz do obuwia wszelkiego autoramentu. Na wszelki wypadek rajstopy zamienne, rękawiczki ( jakby trzeba było pod maska jeepika grzebać ), chusteczki do czyszczenia rak i innych rzeczy. To jest tak zwany zestaw podstawowy mieszkanki wsi na Żuławach:-))) Uściski
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  3. PS. Tu Asia z Siedliska pod Lipami - robię stronę stowarzyszenia i jeszcze nie umiem się przelogowywać....

    OdpowiedzUsuń
  4. Oglądając zdjęcia przedstawiające tą brzydszą rzeczywistość i tak jestem na tak jeśli chodzi o zamieszkanie na wsi.
    Jak widać na załączonych obrazkach radzisz sobie świetnie, kaloszki jak się patrzy! :D jest pompa, pomocnik, a i wiosna tuż tuż. Zazieleni się, rozkwitną kwiaty...będzie pięknie! eh tylko pozazdrościć :)
    pozdrawiam cieplutko
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnie zdjęcie rekompensuje wszystko! Pieknie u Ciebie! I kaloszki masz extra!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba każda z nas przechodziła to samo urządzając ogród, ale efekt końcowy co widać na końcowym zdjęciu jest zachwycający.
    Kalosze masz boskie
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Teraz jest pięknie i na pewno będzie coraz piękniej i to się liczy :)
    Pozdrawiam, dziś takie cudowne słońce.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uroki życia na wsi :) Ale nie zamieniłabym kaloszy na mieszkanie w bloku...

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam wieś i wszystkie jej plusy i minusy. Mieszkałam na wsi całe dzieciństwo, teraz mieszkam w mieście i nie potrafię znaleźć sobie miejsca. Swój ogród z dzieciństwa przeniosłam na mały blokowy balkonik:( Pięknie u Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń
  10. WOLĘ KALOSZE NIŻ KLATKI DLA KRÓLIKÓW(BLOKI)|...A WIOSNA ZIELONA W OGRODZIE:)RAJ!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. ostatnie zdjęcie rekompensuje wszystko,mnóstwo pracy,ale efekt powalający!

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeżeli macie takie problemy co roku to możecie złożyć wniosek do Gminy ( wnioski składa się do końca września na następny rok)o wykopanie rowów, które wiosną będą gromadzić wodę. U mnie był podobny problem i rów rozwiązał problem. Nie jest idealnie ale przejechać można. Najlepiej będzie jeśli pod wnioskiem podpisze się więcej osób. Taki wniosek może złożyć sołtys, warto chodzić na zebrania wiejskie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja już nie mogę się doczekać, kiedy moje błotko obeschnie! Też mieszkam nad prawie rozlewiskiem w podmokłej okolicy.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ewciu, Wam jak nic przydałby się drenaż opaskowy z ujściem do jakiegoś rowu. Zdjęcie domu w kwiatach jest piękne:)Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za wizytę u mnie i komentarz :)