Jesień w cieniu pandemii była piękna, kolorowa - okraszona smutkiem- bo tęskniliśmy za dziećmi a podróżowanie było nadal utrudnione. Liczyliśmy, że chociaż na Święta przyleci córka i że dojedzie syn z żoną. Ręce i głowę zajmowałam robótkami i pracami ogrodowymi, w czym "pomagały mi" nasze futrzaki. Gapa rozrzucała góry liści a Chaos nadzorował całość sprzątania ogrodu - bo staruszkowi (12 lat) brakuje ju energii i sił do szaleństw.
Bombki zaczęłam już w sierpniu- ale ledwie kilka sztuk- bo jak tu tworzyć zimowe ozdoby jak
na zewnątrz + 28 stopni. Rozwinęłam skrzydła w drugiej połowie września.
Bombki przepiękne a ogrodowe jesienne kadry cudowne! Fajne futrzaki:)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Dziękuję- kolory jesieni osładzają chłód i kiepska pogodę
UsuńPiękne bombki choć fakt latem trudno myśleć o zimie:) Dobrego roku i żebyśmy mogli spotkać się z bliskimi przy wspólnym stole:)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) wzajemnie
UsuńPiękne bombki!! Wszystkiego najlepszego w Nowy Roku, oby był lepszy!!!
OdpowiedzUsuńno w końcu się doczekałam.....
OdpowiedzUsuńjak ja uwielbiam tu zaglądać.... a na żywo bywać to już w ogóle.....
Mobilizuję się do pisania...
UsuńZaniedbuje ostatnio bloga
Śliczne bombki! :)
OdpowiedzUsuń